↳11

246 27 1
                                    

Po powrocie do Busan wydawać by się mogło, że sytuacja jest opanowana. Może z jednym wyjątkiem. Taehyung miał coraz większe wątpliwości co do związku z Jaehyunem. Nie chciał go zostawiać, bał się, że go to naprawdę zrani, ale z drugiej strony czy to nie było oszukiwaniem ich obojga?

Z odsieczą przybyła Yeri, która we wtorkowe popołudnie zaproponowała spotkanie.

- Słuchaj, Tae. Bardzo lubię Jaehyuna, ale nie będę cię na siłę przekonywać do związku z naszym wspaniałym Księciem – powiedziała, wpychając do ust duży kawał czekoladowego ciasta. – Pamiętasz jak Jeongguk nam opowiadał o swoim kuzynie? Nie warto oszukiwać w sprawach uczuciowych.

- Masz rację, Yeri – westchnął chłopak. Pierwszy raz od bardzo dawna nie miał ochoty na swoje ciasto. – Najgorsze jest to, że nie jestem pewien swoich uczuć.

Żeby się nie zadręczać, zmienili temat na ich wspólny spektakl. Yeri opowiedziała mu, jak wyglądają próby. Nie mogła wyjść z podziwu, jak zapierający dech w piersiach są prawdziwi aktorzy. Taehyung wprost nie mógł doczekać się pierwszego spotkania w sprawie prób części w której uczestniczył, a miało odbyć się to już w tę niedzielę. Nie miał wiele kwestii, dlatego nauczenie się ich zajęło mu dwa dni. Czuł się gotowy jak nigdy.

- Będę się zbierał, wieczorem miałem się spotkać z Yoongim i Jiminem – powiedział chłopak, żegnając się ze swoją najlepszą przyjaciółką.

Zaraz po odprowadzeniu Yeri na jej przystanek dostał telefon od Yoongiego.

- Tae, jesteś jeszcze na mieście?! – zapytał od razu.

- Jestem, a co?

- Mam problem, bo ostatnio jak byłem u Hoseoka, to zostawiłem teczkę z dokumentami – zaczął przyjaciel. – Potrzebuję jej na jutro. Hoseok miał mi ją dzisiaj przywieźć, ale jest sam w domu, prawdopodobnie brat przez przypadek wziął też jego kluczę, no i Hoseok nie ma jak wyjść.

- Czekaj, rozumiem, że prosisz mnie, żebym pojechał po tę teczkę?

- Tak! Tae, zamówię żarcie jakie tylko będziesz chciał, ale przywieź mi ją, proszę.

- O rety – westchnął Taehyung. Nie bardzo podobało mu się takie nadkładanie drogi, ale nie mógł odmówić Yoongiemu, chłopak wiele dla niego robił. – Wyślij mi jego adres. Ale jak będę musiał zapieprzać niewiadomo ile, to cię uduszę.

- Już wysyłam! Dziękuję ci, jesteś najlepszy, przesyłam miłość!

Taehyung ze skrzywioną minął obserwował jak z przystanku odjeżdża autobus, którym właśnie teraz powinien kierować się do domu Yoongiego. Ale obiecał, że odbierze od Hoseoka te dokumenty, więc właśnie to zamierzał zrobić. Mógł psioczyć na Yoongiego ile wlezie, ale nie odmówiłby mu, skoro to było takie ważne.

Po tym jak starszy przysłał adres Hoseoka, Taehyung musiał sprawdzić na mapie, gdzie znajduje się owa ulica. Ku ogromnemu szczęściu blondyna, jeden z autobusów na jego aktualnym przystanku, dojeżdżał tam. Co prawda musiał poczekać na niego prawie dziesięć minut, ale chociaż dojazd miał bezpośredni.

Dotarłszy pod dany adres, Taehyung chwilę pobłądził, nim znalazł poszukiwany dom. Jego oczom ukazał się naprawdę pokaźnych rozmiarów villa. Dom Jimina już robił wrażenie, ale dom Jungów przy nim wyglądał jak pałacyk. Nie spodziewał się takiego bogactwa po Hoseoku. Na wszelki wypadek jeszcze raz sprawdził adres nim zadzwonił dzwonkiem. Po paru sekundach drzwi otworzył mu uśmiechnięty od ucha do ucha Hoseok.

- Cześć, trafiłeś bez problemów? – zagadną starszy, zapraszając Taehyunga do środka.

- Tak, nie było aż tak trudno. – Z ogromnym zaciekawieniem rozglądał się po korytarzu. Był naprawdę duży. Wchodząc głębiej, Taehyung zaczynał czuć się naprawdę biednie. Nigdy nie skarżył się na to co ma, miał świadomość, że jego mama stara się jak może, by zapewnić mu wszystko co konieczne. Ale to, w jakim miejscu był teraz, zupełnie inny świat. Wysoki sufit z kryształowym żyrandolem, szerokie, zakręcające schody po prawej stronie.

~ White Tea | kth x jhsWhere stories live. Discover now