22.

4.9K 229 168
                                    

Dni w rezydencji Malfoy'ów mijały powoli i bardzo rutynowo. Powoli zamieniały się w tygodnie i miesiące. Codziennie panował ten sam schemat, jednak Narcyza nigdy nie pozwalała mi się nudzić. Co chwilę wymyślała coraz to nowsze przydatne umiejętności, których musiała mnie nauczyć. Byłam jej za to wdzięczna, ponieważ bez niej chyba po prostu umarłabym z nudów.

Pewnego poranka obudziłam się jednak z dziwnym uczuciem. Schodząc po schodach na śniadanie, omal nie spadłam. Pomógł mi jednak Draco, któremu w porę udało się mnie złapać. Zgoniłam to na niezdarność, jednak tak naprawdę zaczęło kręcić mi się w głowie, dlatego straciłam równowagę. Wszystko jednak zaraz poszło w niepamięć.

Kolejną dość dziwną sytuacją, był mój nieposkromiony apetyt, którego doświadczyłam podczas śniadania. Jeszcze nigdy potrawy nie smakowały mi tak bardzo i nigdy nie jadłam ich w takich kombinacjach. Nikt nie zwrócił na to zbytniej uwagi, jednak pod koniec Narcyza zaczęła mi się dziwnie przyglądać, dlatego też postanowiłam powstrzymać swój wilczy apetyt.

Nagle zrobiło mi się strasznie duszno. Przeprosiłam więc wszystkich i postanowiłam wyjść na świeże powietrze, aby trochę się rozluźnić.

— Co się dzisiaj ze mną dzieje? — mruknęłam do siebie, przysiadając na jednym z wielkich kamieni.

Szczerze mówiąc zaczęłam trochę obawiać się o swoje zdrowie. Najpierw te zawroty głowy, później omal nie pękłam z przejedzenia, a teraz te duszności.

— Em... Olivio, stało się coś? Dobrze się czujesz? — usłyszałam głos Draco, który pojawił się przy moim boku.

— Nic mi nie jest. Zostaw mnie w spokoju. — burknęłam, wstając z impentem. Nie chciałam nic mówić o moich obserwacjach, jednak sama stwierdziłam, że mój ton chyba był jednak ciut zbyt wyniosły. No ale każda kobieta miewa czasem gorsze dni, prawda?

— Na pewno? Jesteś strasznie blada. — zauważył, drapiąc się po głowie, jakby ta uwaga nieco go zakłopotała.

— Przecież mówię, że wszystko... — zaczęłam oschle, chcąc z powrotem wrócić do środka, jednak zawroty głowy znów powróciły, ale tym razem ze zdwojoną siłą. Poczułam tylko, jak upadam, a następnie pamiętam tylko ciemne tło.

— A może coś jej zaszkodziło? — pierwszą rzeczą, jaką usłyszałam zaraz po przebudzeniu był zachrypnięty głos Draco, który siedział na skraju mojego łóżka, podczas gdy Narcyza i Lucjusz stali zaraz obok.

— Co się stało? — mruknęłam, łapiąc się za głowę, kiedy już odzyskałam świadomość.

— Zemdlałaś, kiedy chciałaś na mnie nakrzyczeć. — zauważył kąśliwie Draco.

— Olivio, czy jest coś, o czym nam nie mówisz? — spytała Narcyza z troską w głosie.

— Nie, chyba nie... — mruknęłam, nagle coś sobie przypominając. Spojrzałam tylko na kobietę przerażonymi oczami, a ona natomiast szybko załapała moją sugestię, wypraszając męską część z pokoju i zamykając drzwi. — Ja... — wybełkotałam, śledząc ją wzrokiem aż do momentu, gdy przysiadła na łóżku w tym samym miejscu, gdzie przed momentem siedział Draco. — Moja miesiączka chyba... — wydukałam, nie umiejąc poskładać słów w całość. — Czy to może znaczyć, że...

— Spóźnia się? — dokończyła Narcyza, na co tylko pokiwałam głową z lekkim niedowierzaniem. — Olivio, czy ty... — nie musiała kończyć, żeby po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

— Nie, to niemożliwe, ja nie jestem gotowa, ja... — zaczęłam w panice, nie bardzo wiedząc, co się dzieje.

— Spokojnie, nie panikuj. Jeszcze nic nie wiemy. — uspokoiła mnie Narcyza, wyciągając swoją różdżkę. — Połóż się, proszę. — rozkazała, zaś moje rozstrzęsione ciało spełniło jej prośbę. Przejechała różdżką po moim brzuchu, uważnie się mu przyglądając i nasłuchując. Wszystko to wykonywała w takim skupieniu, że aż bałam się oddychać, co było dość trudne zważając na to, że cała moja twarz lśniła już od panicznych łez. W pewnym momencie na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. — Gratulacje, moje kochane dziecko. — powiedziała w końcu, patrząc na mnie z troską.

— Nie, to... To niemożliwe. — wydukałam, ponownie podnosząc się do siedzącej pozycji. — To nie może być prawda, to.. — jęknęłam, jednak kobieta stłumiła moje wywody, czule mnie przytulając.

— Ciii, spokojnie. Nie możesz płakać, przecież to nic strasznego. — mówiła, głaszcząc mnie po włosach, podczas gdy ja zamoczyłam już jej chyba całą koszulę. — Dzieci to najwspanialsza rzecz, jaka może się przytrafić.

— Ale ja nie jestem jeszcze gotowa. — zaszlochałam, pociągając nosem. — Przecież ja sobie nie poradzę. — dodałam, zanosząc się.

— Dziecko, co ty mówisz? — odparła kobieta, biorąc moją załzawioną twarz w dłonie i lustrując ją wzrokiem. — Razem z Draco będziecie wspaniałymi rodzicami. Wiem, że on jest, jaki jest, ale jestem pewna, że gdy zobaczy wasze maleństwo zmięknie mu serce i będzie dla niego najlepszym tatą na świecie, a ty mamą. — powiedziała. — Macie też nas, twoich rodziców, przecież wam pomożemy. — dodała, ponownie mnie przytulając.

— I co? — całą scenę przerwał Draco, który wszedł do pokoju jakby nigdy nic. — Na Merlina, co się stało? — krzyknął, kiedy zobaczył całą scenerię, a wyglądało to dość poważnie. — Mamo, co jej jest? Czy będzie żyć? To coś poważnego? Ile ma jeszcze czasu? — posypał pytaniami, mierząc nas zdenerwowanym spojrzeniem. W gruncie rzeczy widok przejmującego się kimś innym, niż sobą Dracona Malfoy'a należy do bardzo rzadkich, a właściwie to jest wręcz niespotykany.

— Draco, uspokój się. — odparła Narcyza. — Zostało jej kilka miesięcy, a dokładnie to dziewięć. — dodała.

— Co?! Jak to? To...

— Dziecko, daj mi dokończyć. Zostało jej, a właściwie to wam, tyle miesięcy spokoju. Po upływie tego czasu w waszej rodzinie nie będzie już takiej sielanki, jak dotąd. — powiedziała tajemniczo, obserwując jego nic nie pojmującą minę.

— Nie rozumiem. — wybełkotał.

— Draco, wkrótce zostaniesz tatą i będziesz musiał spełniać swoje ojcowskie obowiązki. — dokończyła w końcu, obserwując reakcję syna i szeroko się uśmiechając.

— C-co? — wydukał. — Jak to? Czy to znaczy, że... — przeniósł swój pełen niedowierzania wzrok na mnie.

— Jestem w ciąży. — wydusiłam w końcu przez łzy.

— Będę... Tatą? — powtórzył. — Będę tatą. — powiedział już pewniej. — Będę tatą! — krzyknął podbiegając w moją stronę i wyciągając mnie z łóżka tylko po to aby mnie uściskać i wyładować na mnie swój szaleńczy naprawdę euforii.

~ Halo! To ciąża! W każdej chwili mogę ci zwymiotować na tą białą koszulę, idioto! ~ krzyczałam w myślach, nadal nie mogąc oswoić się z tym faktem.

Kto by pomyślał, że ten pyskaty blondasek ma też swoją drugą stronę.

💎💎💎💎💎

Eee eee....... Ten rozdział trochę nie wyszedł, ale pocieszmy się faktem, że nasi bohaterowie zostaną rodzicami! Hura!!!

Poza tym chcę dokończyć tą książkę przed tą je**ną ustawą o Acta 2, która ma niedługo wejść w życie, co oznacza, że większość książek z Wattpada może zostać usunięta, w tym także i ta.

Najpierw naucz się kochać, Draco |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz