20.

5.5K 279 91
                                    

— Wszystko zaczęło się czternaście lat temu... — zaczał, zaś w jego oczach widoczne  było przerażenie i panika.

Retrospekcja Draco,
czyli cofamy się do młodzieńczych lat Malfoya...

— Mamo, proszę, pozwól mi się schować w pokoju. — pisnął zdesperowany blondynek, przestępując ze stresu z nogi na nogę. — Proszę, proszę, proszę...

— Nie ma takiej opcji, Draco. — odparła Narcyza, patrząc na syna z dość niepewną miną. — To twoja ciotka! Przyjeżdża do nas bardzo rzadko i na pewno bardzo chce cię zobaczyć. — dodała, chcąc przekonać sześciolatka. — Na pewno przywiezie ci coś fajnego. — ciągnęła, jednak mina małego Malfoya nadal pozostawała zniesmaczona, a cała jego sylwetka była przygotowana na rychłą ucieczkę.

— Ale mamo... Jak była u nas ostatnio, jej paznokcie tak wbiły mi się w policzki, że do dzisiaj mam jeszcze ślady... — jęknął Draco, odruchowo pocierając o wspomniane miejsce. — A cukierki, które mi dała i które kazała schować pod poduszkę, po tygodniu wybuchły wtedy, gdy akurat spałem! — skomlał.

— Oh, Draco... — westchnęła kobieta. — Ciocia na pewno nie zrobiła tego specjalnie. Pamiętam, jak mówiła ci, że masz zjeść je w przeciągu sześciu dni, bo inaczej stracą swoje właściwości. Przecież zawsze powtarza, że jesteś jej ulubionym członkiem rodziny. — przyznała.

— Ale mamo...

— Nie ma dyskusji, Draco. Nie będziesz się chował ani w pokoju, ani w piwnicy, ani nawet pod peleryną niewidką. Kiedy ciocia przyjedzie chce cię widzieć na dole, jasne? — kobieta wlepiła w syna decydujące spojrzenie, które przesądziło o jego biednym losie.

Draco natomiast tylko delikatnie pokiwał głową, na której twarzy malowała się skruszona mina, a następnie ze spuszczoną w dół wcześniej wspomnianą częścią ciała pomaszerował do swojego pokoju, aby w samotności przeżyć te ostatnie kilka chwil spokoju, którego będzie mu brakowało przez najbliższych kilka dni.

***

— Oh! Jest i on! Moja mała, słodziutka fretunia! Dracuś, chodź do mnie! Niech no ja cię uściskam! — wypiszczała pulchna kobieta, wyciągając swoje dość krótkie ręce w kierunku przestraszonego już blondyna. Draco, który właśnie przed momentem został przywołany przez swoich rodziców, wykonał jej prośbę, gdyż nic innego mu nie pozostało. Ciotka natomiast wyściskała go tak, że jego jasne oczy omal nie wyleciały na drewnianą podłogę. — Ależ ja cię dawno nie widziałam! Jak ty wyrosłeś! I wyprzystojniałeś! — zachwycała się kobieta, oglądając biednego chłopca ze wszystkich stron, a następnie chwytając jego policzki w swoje dłonie. — Oh, Narcyzo! Już niedługo wszystkie panny będą się o niego bić, zobaczysz! — stwierdziła, uśmiechając się promiennie w stronę kobiety. — Oh, proszę, kochanie. Prawie bym zapomniała. — odezwała się nagle w stronę chłopca, a na jej twarzy zagościł bardzo urokliwy uśmiech. — Słodkości dla ciebie. Tylko pamiętaj, nie odkładaj ich w nieskończoność. Gwarantuję ci, że będziesz zadowolony z efektu ich działania! — dodała skrzekliwie.

— Dziękuję ciociu Lusyldo. — odparł cicho chłopiec, biorąc do rąk paczkę cukierków, a następnie ze spuszczoną głową skierował się w stronę swojego ojca, za którego nogami starał się ukryć.

— Proszę, proszę Lusyldo. — zaczął w końcu Lucjusz, wlepiając na twarz uśmiech numer pięć, zarezerwowany tylko dla członków rodziny. — Pewnie jesteś bardzo zmęczona po podróży. Zapraszamy na herbatkę i posiłek, proszę. — zachęcił ją do pójścia do jadalni, do której po chwili wszyscy się udali.

***

— Mamo, czy mogę już odejść od stołu? — spytał Draco, kiedy wszyscy zjedli już swoje porcje, a dorośli zaczęli raczyć się alkoholowym specjałem Lucjusza. — Muszę potrenować latanie na miotle i...

— Draco, ile razy ci mówiłam... — zaczęła Narcyza ściszonym głosem, przerywając swojemu zdesperowanemu synowi.

— Na miotle? — zaskrzeczała nagle ciotka Lusylda, czknąwszy. — Oh, nie dość, że będzie z ciebie przystojniak, to jeszcze taki wysportowany! Ja też zawsze chciałam nauczyć się latać na miotle, jednak zawsze byłam zbyt... Nieodpowiedniej budowy. — przyznała kobieta, nieco już czerwona od procentów.

— Ależ Lusyldo, co ty wygadujesz! — zabrzmiał Lucjusz. — Każda budowa jest odpowiednia na lekcję latania. A może wszyscy pójdziemy do ogrodu i spróbujesz swoich sił? Jestem pewien, że Draco z przyjemnością użyczy ci swojej miotły. — stwierdził mężczyzna. — Prawda, Draco? — spojrzał na syna wzrokiem, który miał przekazać chłopcu, że ten nie ma nic do gadania i ma się zgodzić.

— Ale... — zaczął chłopiec, jednak i tak wiedział, że jest na straconej pozycji. — Oczywiście, że tak, ciociu. — westchnął.

— Oh, ty mały dżentelmenie! — pisnęła zachwycona kobieta, klaszcząc w dłonie. — Jesteś najwspanialszym chłopcem, jakiego znam.

***

— To proste. Musisz tylko wygodnie usiąść na miotle i mocno trzymać się kija. — powiedział blondyn, gdy wraz z rodzicami oceniał wygląd ciotki Lusyldy usawodionej na kilkakrotnie dla niej za małej miotle. Była to jednak jedna z największych egzemplarzy, jakie posiadała rodzina Malfoy'ów.

— Pamiętaj, Lusyldo. Miotły wyczuwają lęk. Jeśli się zawahasz, może to mieć nieprzyjemne skutki. — doradził Lucjusz, który stał tuż obok ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.

— Oh, to nie takie trudne. — pisnęła kobieta, kiedy jej stopy uniosły się zaledwie kilka calów nad ziemią.

W pewnym momencie jednak Draco zauważył, że włosie miotły zaczyna niebezpiecznie się skręcać i wić, co z jego doświadczenia nie oznaczało niczego dobrego.

— Ciociu, myślę, że chyba powinnaś na chwilę zejść na ziemię. — zawołał chłopiec, patrząc w górę na swoją ciotkę.

— Draco, nie przesadzaj. — skarcił go Lucjusz. — Przecież bardzo dobrze jej idzie. — dodał, również wlepiając wzrok w swoją kuzynkę.

— Ale... — zaczął nieco przerażony już Draco, kiedy nagle...

— Aaaa! — do ich uszu dotarł przeraźliwy krzyk, a następnie wszyscy usłyszeli potworny dźwięk łamanego drewna.

Nim się obejrzeli, ciotka Lusylda leżała na ziemi z połamaną na tysiąc kawałków miotłą. To jednak nie było najgorsze... Pod kobietą natomiast znajdował się jasnowłosy chłopiec, który poprzysiągł sobie, że gdy następny raz zobaczy tą kobietę, ucieknie gdzie pieprz rośnie.

*** Powrót do teraźniejszości***

— Od tamtej pory unikam ciotki Lusyldy jak druzgotków. Po tamtym spotkaniu miałem złamane obie ręce i nogę, a także kilka żeber. Nie wspominając już o zmiażdżeniu chyba wszystkich moich narządów wewnętrznych. — podsumował chłopak, a na wspomnienie młodzieńczych lat, w jego oczach zawitało przerażenie. — Teraz już wiesz, dlaczego nie chcę tam iść. — dodał.

🍂🍂🍂🍂🍂

Kiedyś to było... Prawda?

Rozdział taki trochę z d**y, aczkolwiek Draco musiał się komuś wyżalić >.<

Pamiętajcie o ⭐, jeśli was też urzekła jego historia xD

Najpierw naucz się kochać, Draco |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz