10.

7.1K 356 39
                                    

Kiedy cała ceremonia zaślubin dobiegła końca, przyszedł czas na drugą, już mniej stresującą część wydarzenia. Wszyscy goście udali się do owego białego namiotu, z którym to poprzedniego dnia męska część domostwa miała kilka "drobnych" problemów.

Wraz z Draconem, jako Para Młoda ustawiliśmy się na środku przestrzennego pomieszczenia, aby odbierać prezenty oraz życzenia od nieznajomych nam osób. Mężczyźni jak to mężczyźni, zadowolili się krótkimi gratulacjami i uściskiem dłoni, w niektórych przypadkach szybkim przytulasem. Natomiast jak to z naturą kobiet zwykle bywa, one na tym nie poprzestały. Setki gratulacji, słów pełnych zachwytu, podziwu, a także w licznych przypadkach niemałe wzruszenie. Do tego dochodziły uściski, niektóre tak silne, że przez moment zastanawiałam się, czy aby wszystkie moje kości pozostały na swoim miejscu.

Rodzice, jak to rodzice. Zarówno oczy obydwu mam lśniły od niewyschniętych jeszcze łez, natomiast ojcowie podeszli do wszystkiego mniej emocjonalnie, jednak po ich twarzy widać było lekkie poruszenie całą sprawą.

Kiedy wszyscy goście złożyli już swoje gratulacje, nadszedł czas na pierwszy posiłek. Mimo, że wszystko było już za mną, przez gardło nie chciał mi przejść najmniejszy kęs. Musiałam się jednak przełamać i choć w minimalnym stopniu udać, że jestem pełna apetytu. Kiedy i posiłek dobiegł końca, w namiocie rozległ się dźwięk piosenki granej na żywo, co symbolizowało, że Para Młoda ma przygotować się - zgodnie z tradycją - do pierwszego tańca. W tle wybuchły gromkie brawa, przewlekane dość głośnymi aplauzami, przez co na naszych twarzach znów musiały zagościć szczęśliwe maski nowożeńców. Miałam wrażenie, że wszyscy goście zostali przekonani co do naszej "miłości", a obydwa rody mogły odetchnąć z ulgą na myśl, że linia ich krwi została przedłużona.

Podążaliśmy w kierunku parkietu dumnie wyprostowani. Moja ręka przełożona została przez ramię blondyna, zaś suknia delikatnie sunęła po ziemi, tuż za moimi stopami.

— Nie umiem tańczyć — mruknął Draco tak, że tylko ja mogłam usłyszeć to wyznanie. Nie wiem czemu, ale wyczuwalne zażenowanie tą sytuacją w głosie chłopaka sprawiło, że parsknęłam śmiechem, który na szczęście szybko udało mi się stłumić i miałam nadzieję, że nikt z gości nie zauważył tej chwili zapomnienia, która trwała dosłownie przez ułamek sekundy.— To nie jest śmieszne. Serio, nie umiem — powiedział pospiesznie z nutką paniki w głosie.

— Nie mogłeś rzucić na siebie jakiegoś zaklęcia? Czy to takie trudne? — spytałam ironicznie w momencie, kiedy obydwoje ukłanialiśmy się w swoją stronę, aby po chwili ponownie się połączyć.

— Problem w tym, że nawet zaklęcie nie czyni ze mnie zawodowego tancerza — stwierdził krótko, po chwili biorąc mnie w ramiona i dumnie prostując plecy. Był to stosunkowo powolny taniec. Draco wcale nie okazał się znów jakimś bardzo tragicznym tancerzem. Być może było to spowodowane tym, że po prostu w tym rodzaju tańcu nie robiło się nic nadzwyczajnego. Po kilku minutach samotnych ruchów, do naszej pary zaczęły dołączać się kolejne. Wkrótce cały parkiet przepełniony był tulącymi się do siebie kochankami, wśród których znajdowała się również nasza - nieco zdystansowana para.

— Odbijany, kuzynie — nagle tuż obok nas wyłoniła się postać o ciemnych włosach, która była znana jako Nicholas. Draco przez krótką chwilę patrzył na niego, marszcząc czoło, jednak szybko uległ jego pełnego pewności siebie spojrzeniu. Nicholas przyciągnął moją osobę niebezpiecznie blisko swojej tak, że czułam się bardzo niekomfortowo. Mogłabym przysiądz, że w tamtym momencie zwróciliśmy uwagę przynajmniej kilku dociekliwych pań, w których zasięgu wzroku się znajdowaliśmy. — Widać, że jesteś nieszczęśliwa — zaczął nagle, tuż przy moim uchu, a na dźwięk jego głosu przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.

— Słucham? — zmarszczyłam brwi, starając się odchylić na tyle, aby móc dostrzec jego czekoladowe oczy. — Słyszysz, co mówisz?

— Tak, doskonale — przyznał całkowicie poważnie. — Słuchaj, Olivio, możesz oszukać każdą jedną osobę w tym pomieszczeniu, że pomiędzy wami istnieje coś takiego, jak miłość. Mnie jednak nie oszukasz. To widać w twoich oczach — dodał, zaprzestając powolnemu kołysaniu się w rytm muzyki i świdrując mnie wzrokiem na wylot.

— Nie wiem, o czym mówisz. Jeśli jesteś tu tylko po to, aby wmawiać mi takie brednie, to lepiej... — zaczęłam, jednak w odpowiednim momencie tuż przed nami wyłonił się mój ukochany tata, który uratował mnie z opresji.

— Wybacz, młodzieńcze, ale czy w tym wyjątkowym dniu mógłbym zatańczyć ze swoją jedyną córką? — zapytał szarmancko.

— Oczywiście — ustąpił Nicholas, który chyba wcale nie miał wcześniej takiego zamiaru.

Odchodząc, jego oczy cały czas utkwione były w moich, co wzbudziło we mnie poczucie grozy. Rozmowa z nim była co najmniej dziwna, jednak w tamtym momencie dość szybko wyleciała mi z głowy. Kiedy tata wplątał się w wir muzyki, w dodatku pierwsze kieliszki Ognistej Whisky zaczynały działać, dał się ponieść własnym nogom i nic nie było w stanie go powstrzymać.

Najpierw naucz się kochać, Draco |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz