01.

12.9K 497 305
                                    

Dziewczyna o niewinnej twarzy i jasnych jak u anioła włosach zatrzymała się w drzwiach, które należały do sypialni jej rodziców. W trzęsącej się ręce trzymała jedenastocalową różdżkę z drzewa wiśni, której rdzeniem był włos z ogona jednorożca. Zacisnęła powieki, a z jej ust już prawie wydobył się odgłos, kiedy mniejsza postać leżąca na łóżku niespodziewanie się poruszyła. Olivia poczuła, jak jej serce na moment staje w miejscu, jednak wyciągnięta ręka ani drgnęła. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić.

Nie minęło jednak kilka sekund, gdy ostrożnie opuściła różdżkę, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Nie mogła tego zrobić... Nie mogła rzucić Zaklęcia Zapomnienia na swoich rodziców tylko i wyłącznie dla swojego dobra. Nie miała w sobie wystarczająco dość odwagi i siły, aby to zrobić. Choć wiedziała, że w głębi duszy być może będzie tego żałować, była zbyt lojalna wobec nich i zbyt wiele im zawdzięczała.

•.•.•.•.•.•.•

Następnego dnia obudziła się z drzemki, w którą zapadła dosłownie kilkanaście minut wcześniej. Przez całą noc nie mogła zmrużyć oka. Teraz były one lekko przekrwione i podpuchnięte.

Kiedy po kilku minutach wyszła z łazienki, z ciężkim sercem przyznała, że została jej jeszcze najgorsza część całego poranka, czyli makijaż. Dziewczyna szczerze nie lubiła się malować, jednak jej matka była innego zdania. Twierdziła, że młoda kobieta z dobrego domu szanujących się czarodziei, zawsze powinna być świeża i pachnąca, co według Olivii oznaczało mniej więcej metaforę porcelanowej lalki.

Ubrała jedną ze swoich zwiewnych, dziewczęcych sukienek, po czym z wyrazem twarzy przybitego psa zeszła do jadalni.

Nie mogła uwierzyć w to, że po raz ostatni zasiada przy stole, a jej ukochana domowa skrzatka po raz ostatni wręcza jej śniadanie, na co dziewczyna zawsze reagowała szczerym uśmiechem. W tamtej chwili stać ją było tylko na delikatne skinienie głową i wymuszone wykrzywienie warg.

Już za kilka godzin miała być niewolnicą, przynajmniej tak określała to w swojej głowie.

Podczas gdy grzebała widelcem w swoim śniadaniu, w jej głowie kłębiło się tysiące myśli. W jednej chwili chciała uciekać, w drugiej docierało do niej, że rodzice nigdy by jej tego nie wybaczyli. Mimo tego, że miała zaledwie osiemnaście lat, była bardzo posłuszna swoim opiekunom, którym przecież wszystko zawdzięczała. Zawsze uczono ją, że należy robić wszystko dla dobra rodziny, nawet jeśli dla samego siebie jest to coś nieprzyjemnego. Była wzorowo wychowaną córką, o której zarówno obcy, jak i znajomi mówili same pozytywne rzeczy. Przyjaciele rodziny twierdzili jednogłośnie, że jest ona taka, jaką przystało być na członkinię rodziny D'Violin. Rodzice zawsze byli z niej bardzo dumni i nigdy się z tym nie kryli.

•.•.•.•.•.•.•

— Wyglądasz prześlicznie. Myślę, że młody Malfoy oszaleje na twoim punkcie — Kobieta złapała córkę za ręce i zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu szczerze się uśmiechając. Na jej twarzy zagościło wzruszenie.

Po słowach matki, na twarzy Olivii nie można było dostrzec nic, poza jej kamiennym wyrazem. Jedynie ludzie bardzo spostrzegawczy zdołaliby zauważyć te perłowe kropelki, które zbierały się w kącikach jej zielonych oczu.

— Jesteście już gotowe? — na słowa mężczyzny - głowy rodziny, kobiety odwróciły się w jego stronę, dając tym samym potwierdzenie na pytanie, które zadał.

Najpierw naucz się kochać, Draco |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz