58.Sala konferencyjna

879 39 8
                                    


Elena

Kiedy sługa wyszedł chwilę jeszcze odczekałam, aż miałam pewność, że go nie spotkam, i wyszłam ze schronienia.

Szukałam wszędzie Damona, jednocześnie uważając na strzały i bomby, które nie ustawały.

"Sala konferencyjna, sala konferencyjna" - myślałam. - "To tam widziano go ostatnim razem."

Biegłam ile sił w nogach.
Musiałam!
Musiałam go zobaczyć, przytulić i sprawdzić czy z nim jest wszystko dobrze.

Szukałam wszędzie sali konferencyjnej, w której nigdy w życiu nie byłam.

"To musi gdzieś być!" - powtarzałam w głowie.

Każde napotkane przeze mnie drzwi otwierałam myśląc, że w któryś w końcu będzie.
Ale nic z tego.

Więc gdzie on jest?!

Potrzebuję jego bezpieczeństwa.
Jego...

"Damon, gdzie jesteś?" - pytałam siebie w myślach pomału tracąc nadzieję, że go w ogóle znajdę.

A co jeśli...
A ja się z nim nie pożegnałam?!

Boże...
Co ja zrobię, gdy on...
Nie potrafię nawet o tym pomyśleć...

Czułam pod powiekami łzy.
Zaczęłam łkać.

I to nie dlatego, że to co teraz jest, to chyba wojna, ale dlatego, że Damon może...

Nie!
Na pewno tak nie będzie!
Damon sobie poradzi...
Oboje sobie poradzimy.
Obronimy się i będzie wszystko dobrze.

Z tych nerwów i wszystkich emocji miałam ochotę wymiotować.
Musiałam znaleźć jakieś ustronne miejsce, bo nie wytrzymam.

Pobiegłam więc przez kolejny korytarz i nie mogąc dłużej czekać, znalazłam jakieś miejsce w kącie.

Ciekawe skąd oni się wzięli...

Muszą być naprawdę wściekli, że tak nagle w zwykły dzień rozpoczęli to coś...

Wiem, że to najprawdopodobniej wojna, ale wolę tego tak nie nazywać...

Może to za duże słowo?

Mam wielką nadzieję, żeby to się jak najszybciej skończyło i okazało się nie wojną, ale czymś zupełnie innym; podobnym.

Jeszcze wczoraj zamek był cały, piękny i niczego mu nie brakowało, a dzisiaj jest nie do poznania.
Jeszcze chwila, a zostanie z niego ruina...

Naprawdę był jak nie dom, w którym przez ostatni czas mieszkałam.

Otworzyłam kolejne drzwi do pokoju, jednak to nie był pokój jak te wszystkie inne, które dotychczas odwiedzałam.

Może to dlatego, że to nie był wcale pokój?

W środku stał długi stół, a dookoła niego stały krzesła. Pełno krzeseł.

Dotarłam!
To tu była sala konferencyjna.

- Damon! - krzyknęłam wchodząc do środka.

Błagałam, by tu był, lecz kiedy przeszukałam całe pomieszczenie, nikogo nie znalazłam.

Może to jest bez sensu, że podczas niebezpieczeństwa szukam męża, zamiast siebie w jakiś sposób ratować.

Ale ja naprawdę go potrzebuję.
Muszę być pewna, że z nim jest wszystko dobrze, że żyje i jest bezpieczny.

Biegłam, chociaż nie wiedziałam gdzie. Starałam się co jakiś czas przyspieszać, lecz w pewnym momencie zahaczyłam o jeden z kamieni leżących na środku podłogi.

Przewróciłam się.

Czułam ból w całym ciele.

Chciałam się podnieść, lecz nie zdążyłam, bo usłyszałam strzał albo może to była bomba... Nie wiem, nie pamiętam, bo straciłam przytomność.

I nie znalazłam Damona...

************************************
Hej! ❤️❤️
No to jedziemy z tym! 😊😊😁

Może i wyszedł mi krótki, ale chciałam tak zakończyć 😏
Nic, tylko czekać na następny 🙄🙄🙄
Co myślicie? ^^

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

P.S. Next już we wtorek/środę 😘

Zamkowe małżeństwo II DelenaWhere stories live. Discover now