31."Możesz sobie pomarzyć..."

1.2K 43 8
                                    


Damon

Przez całą noc Elena wierciła się jak tornado. Nie byłem pewien czy naprawdę śpi czy udaje.

Na pewno się denerwuje przez tą koronację

Tak było przynajmniej w nocy.

Rano nie było o czym rozmawiać, bo obudziła nas dość szybko Barbie od Stefana. Weszła nagle bez zapowiedzi przeszczęśliwa, że udało jej się nas obudzić i pośpiesznie porwała mi Elenę.

Nawet się z nią nie przywitałem z rana.

Pomyślałem, że ubiorę się na razie w pierwsze lepsze ciuchy, więc wyszedłem z łazienki ubrany w czarną koszulę i spodnie dżinsowe.

I tak będę musiał się potem przebrać.

- No, myślałem, że bardziej się wystroisz - usłyszałem znany mi głos.

Och...
Czy on musiał tu przyjeżdżać?
No i po co?
Od kiedy się przyjaźnimy?

- Enzo - uśmiechnąłem się sztucznie.

Odwróciłem się w jego stronę.
Stał przed drzwiami.

Nigdy go nie lubiłem.
No, niby kilka razy śmieszyło nas to samo, ale nigdy nie uważałem go za przyjaciela.

- Niespodzianka! - widziałem to sztuczne szczęście. - Przyjechałem specjalnie na koronację...

- ...dla twojej żony - dodał po chwili. - Nie przyjechałbym do ciebie, jeśli miałeś nadzieję.

Zawsze mnie niemiłosiernie wkurzał, ale nie wiedząc czemu, gadałem z nim i chyba lubiłem te nasze "droczenie się", ale czułem, że on też to lubił, bo zawsze do mnie przychodził i od nowa zaczynał mi dogryzać.

Trudno jest wybrać któregoś z nas, kto rzuca lepsze riposty, bo oboje jesteśmy w tym dosyć dobrzy...

- Nie chcę cię zasmucać, ale w ogóle za tobą nie tęskniłem - odpowiedziałem.

- Powinieneś być zaszczycony, że przyjechałem... Że od razu przyszedłem do ciebie.

- Tęskniłeś - rzuciłem. - Wybacz, ale muszę się przygotować do uroczystości... - próbowałem go jakoś zbyć.

- Najlepszego i tak dalej - zakończył i wyszedł z komnaty, a ja za nim.

Ja poszedłem w lewo, a on w prawo.

Pewnie poszedł do Stefana.
Mają w miarę dobre kontakty, nie tak ja z nim. My sobie dogryzamy, a oni potrafią w miarę że sobą porozmawiać.

Oho...
Na horyzoncie Katherina...
Dziwnie przeszczęśliwa.
Znowu coś zrobiła...

Miałem nadzieję ją minąć, nie mówiąc jej ani słowa ani nie słyszeć jej głosu.

Ale życie mnie nie lubi...

- Seksownie wyglądasz... - przygryzła wargę ilustrując mnie z góry na dół.

No i po co to ubrałem?

- Lubię cię takiego - mówiła uwodzicielsko.

Czasami się zastanawiam, czy aby na pewno powinienem nazywać się mężczyzną... Ona myśli, że mnie złamie, że rzucę się na nią, że wylądujemy razem w końcu po jej wszystkich próbach i będziemy uprawiać seks, ale ja nic takiego nie czuję.

Brak pożądania, ani trochę mnie nie pociąga...

Nawet jak na nią patrzę i zastanawiam się, że przecież powinienem mieć jakieś potrzeby, tęsknota za seksem czy coś.
Bo szczerze mówiąc, to dosyć długo minęło od ostatniego razu.

Ale nic...
Naprawdę nic.

- Chcesz jeszcze coś? Nie mam czasu, naprawdę się spieszę - odezwałem się w końcu.

- No... - przeciągnęła widząc palcem po moim ramieniu.

Nienawidzę jak to robi.
Nienawidzę jak cokolwiek robi.
Nienawidzę jej!

- Chciałabym dużo rzeczy, tygrysie...

I jej "czułe" słówka...
Ale na serio, "tygrysie"?

Kiedy ona wróci do siebie?!
Ona nie tęskni za swoim WŁASNYM zamkiem?!
Za swoim WŁASNYM krajem?!

- Skończyłaś? - przerwałem ciszę próbując się przedostać, by iść dalej.

Ale nie dała mi przejść.

Nie miałem już na nią siły...
Nie miałem nawet dużo czasu...
Przecież za niespełna cztery godziny zaczyna się koronacja, a ja muszę się przebrać i przedyskutować pewne rzeczy z ojcem...
...i może z matką...

- Katherine, ja naprawdę muszę już iść-powiedziałem głośniej. - Daj mi przejść - prawie krzyknąłem.

- No okey... - przewróciła oczami. - Później się tobą zajmę... - usłyszałem za sobą.

"Możesz sobie pomarzyć..." - pomyślałem.

************************************
Hej!😘😘
Jak Wam się podoba? ^^
Tak na marginesie: już piszę 9 rozdział w drugim opowiadaniu 🙊
Leci pomału, ale mam mniej więcej pomysł co i jak 😊😊😊

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Zamkowe małżeństwo II DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz