40."Boję się..."

1.1K 39 7
                                    


Elena

Miałam nadzieję, że chociaż Elijah w jakiś sposób pomoże Rose.

"Ale przecież Klaus i Elijah są pokłóceni..."-myślałam.

Przez ten cały zamęt całkiem zapomniałam o Caroline i Stefanie.

Ciekawe co u nich...
No i jak się czuje ich maleństwo...

Rodzice Damona pojechali z nimi, dlatego nie muszę się przejmować, że spotkam się z jego matką.

Są plusy...

No i jeszcze Katherine...
Cieszy się z ludzkiego nieszczęścia, dodatkowo wszystkich dookoła rani.

Jak można być takim bezdusznym?

-Myślisz, że to cokolwiek pomoże?-zapytałam Damona, kiedy Elijah poszedł szukać swojego brata.

Trochę minęło zanim się zgodził pomóc, ale zrobił to.

"Nie może przecież cierpieć niewinna kobieta"-mówił.

Jednak jest zupełnie inny od brata.

-Zawsze jest szansa-usłyszałam.

-Załatwiliście już sprawy z królem Bułgarii?-zapytałam nagle nieśmiało.

-Jeszcze nie-odpowiedział z wyraźną niechęcią.-Ale zrobię wszystko, żeby jak najszybciej to minęło.

-Przyznam, że mojemu bratu wyszło dziecko-zażartował.-Ładna ta dziewczynka.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

-Nie wiedziałam, że umiesz przyjmować porody-zaśmiałam się.

-To był mój pierwszy i ostatni-również się zaśmiał.

-Zostałeś wujkiem-zauważyłam.-Może zrobią cię ojcem chrzestnym-delikatnie uderzyłam ramieniem o jego ramię.

-O nie! I co mam jeszcze dawać drogie prezenty?-parsknął śmiechem.-A potem będziemy się dziwić dlaczego jest taka rozpieszczona.

-Dzięki wujkowi-śmiałam się głośniej.

-Przepraszam bardzo, ale...-naszą rozmowę przerwała jedną ze służących.-Pani ojciec chyba stracił przytomność-była zdenerwowana, a jednocześnie wyglądała jakby się bała.

-Co?!-spoważniałam.-Gdzie on jest?-przestraszyłam się nie na żarty.

-W salonie, pani...-nie słyszałam co mówi dalej, bo od razu pobiegłam do wspomnianego wcześniej pokoju.

Tata właśnie leżał na kanapie znajdującej się w salonie.

-Tato!-krzyczałam ze łzawionymi oczami starając się jakoś go obudzić, lecz się nie dało.-Tato-w tym momencie mój głos się załamał.

Nie zdążyłam nic zrobić, nic powiedzieć, bo w pomieszczeniu pojawił się doktor.

-Proszę wyjść-tak jak rozkazał, tak zrobiliśmy.

Chociaż przyznam, że było trudno.
Wolałam zostać z nim.

"A co jeśli..."-usłyszałam w głowie.

"Nie, tak na pewno nie będzie!"-mówiłam.

Nie potrafiłam powstrzymać łez.
Zaczęłam płakać.
Nie chciałam, ale to samo wyszło.

-No chodź tu-Damon szepnął, przyciągnął mnie do siebie i przytulił.-Będzie wszystko dobrze, skarbie-głaskał mnie po głowie.

-Damon, dlaczego?

-Ciii...-uspokajał mnie.-Będzie dobrze, słyszysz-pocałował mnie w czoło.

Z czasem trochę się uspokoiłam.
Ale coraz bardziej się bałam.

"Niech tylko przeżyje..."-błagałam.

Minęła wieczność zanim lekarz wyszedł z pokoju.

Nie potrafiłam odczytać z jego twarzy żadnych emocji.

-Doktorze...-jako pierwsza odezwała się moja matka.

Była naprawdę zrozpaczona i zapłakana.

"Nie wiem co bym zrobiła, gdybym była na jej miejscu..."-myślałam.

-Cóż mogę powiedzieć...-westchnął.-Jak na razie jest stabilnie, ale proszę być przygotowanym na najgorsze.

Na te słowa przytuliłam mocniej Damona.

"Dlaczego?"-pytałam siebie w myślach.

-Ile mu zostało?-zapytała mama.

-Nie potrafię tego dokładnie określić... Dni, może tygodnie...

-Co?-mówiłam przez łzy.-Nie może pan nic zrobić?

-Niestety nie, proszę mi wybaczyć...-i tyle było po nim.

Mama jako pierwsza niemalże wbiegła do pokoju, w którym był ojciec.

-Powiedz, że to sen... koszmar...-błagałam Damona.-Boję się...

-Kochanie, nie martw się na zapas, będzie dobrze...

-Ale nie zostawisz mnie?-zapytałam niewinnie i z nadzieją.

-Nigdy, obiecuję-ponownie pocałował mnie w czoło.

************************************
Hej!😘😘
Co myślicie? 😏
Teraz TROSZKU (a może nawet minimalnie) będzie o Delenie, dlatego że tym razem najbardziej skupimy się nad czymś innym.

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

P.S.Następny chyba dodam w niedzielę. 🙄

P.S.2  W końcu mi się udało dodać na czas! 💪

Zamkowe małżeństwo II DelenaWhere stories live. Discover now