chapter eight; kocham Cię

186 36 2
                                    

팔장; 사랑해

Nasza relacja się zmieniła, Sehun był tym bardzo zdziwiony, ale niezbyt się tym przejmowałem. Najważniejsze, że już wszystko było niemal jak kiedyś. Jednak dalej brakowało tego czegoś co nam uciekło po trwającej dwa lata kłótni. Mimo, że Chanyeol nie wyznał mi dlaczego tak zareagował na moje wyznanie to spróbuję to od niego wyciągnąć do końca naszych wakacji. Możliwe, że go trochę podpiję, ale to potem.

— Chanyeol, rusz dupę z tej łazienki! — krzyknąłem, gdy młodszy siedział tam od pół godziny.

Cichy śmiech był zagłuszony szumem wody.

— Wchodź jak chcesz! — odkrzyknął.

Zrobiłem tak jak powiedział. W końcu jesteśmy przyjaciółmi i nie raz widziałem go nago. Musiałem jedynie umyć zęby więc nie zajmie mi to długo. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem do zaparowanego pomieszczenia.

— Czy ty naprawdę musisz puszczać tak gorącą wodę? — zakpiłem z niego i nałożyłem pastę na moją różową szczoteczkę do mycia zębów.

— Lubię taką. — nagle szum wody zniknął. — Podasz mi ten szary ręcznik? — spytał. — Dzięki. — powiedział, gdy wykonałem jego prośbę.

Kiwnąłem mu głową i wyplułem spienioną pastę do zlewu.

— Spoko.

Po chwili wyszedł spod prysznica owijając się ręcznikiem.

— Mam pytanie.

Spojrzałem się na niego ciekawy o co chce spytać. Ponagliłem go.

— Ahh sorry, właśnie — czyżby Yeol się rumienił, to pewnie te ciepło. — Coś dzisiaj robisz specjalnego?

Pokręciłem głową.

— Wolny jestem, chociaż czekaj — spotkanie z Sehunem i resztą w barze. — Nie, nie jestem.

— Oh, okay. To miłej zabawy? — był lekko zażenowany. Tylko czym?

— Debilu, idziesz z nami. — zaśmiałem się wychodząc z pomieszczenia i zostawiając go zdezorientowanego. Czyżby o niczym nie wiedział.

Zacząłem przygotowywać się do wieczornego wyjścia. Nie zbyt się starałem, tylko ułożyłem włosy i lekki eyeliner. Założyłem na siebie jakieś spodnie i luźną bluzkę na którą narzuciłem jeszcze luźniejszą czarną bluzę.

Chanyeol w tym czasie zdążył zrobić swoje i przynieść mi coś do jedzenia za co go uwielbiałem.

— Tak w ogóle to gdzie my idziemy? — spytał siadając obok mnie.

Posłałem mu rozbawione spojrzenie i pokręciłem głową.

— Do klubu. — uśmiechnąłem się szeroko.

Jego jedyną reakcją było ciche „Ohh" i tyle. Zmienił ubrania na bardziej wygodne, bo na początku ubrał się w koszulę.

Cała sytuacja wydawała mi się znajoma. Klub, dużo alkoholu, ja i Chanyeol. To kiedyś się już wydarzyło, takie dziwne uczucie.

Wyszliśmy o dwudziestej i mieliśmy wrócić przed pierwszą, ale jak zwykle wszystko się przedłużyło. Nie wiem ile wypiłem, ale za dużo. O wiele za dużo.

— Channie — przysunąłem się bliżej pijanego, tak mi się przynajmniej zdawało, chłopaka popijającego whiskey — wiesz co?

Spojrzał się na mnie dziwnie trzeźwo z podniesioną brwią. Muzyka dudniła mi w uszach, reszta naszego zespołu była rozsiana po kątach. Nikogo wokół nas nie było. Chyba.

off stage; bbhxpcy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz