chapter five; naćpany, skacowany

228 37 6
                                    

오장; 마약, 숙취

Na tę chwilę wiadomo było jedynie, że nie ma go na terenie ośrodka i, że nie wrócił do pokoju. Baekhyun próbował się do niego dodzwonić, ale odebrał Minseok mówiąc, że Sehun nie wziął telefonu.

Pierwszym miejscem jakie chciał przeszukać Baekhyun była plaża i bar w którym pili bawiąc się w najlepsze.

Musiał przyznać, że CEO wybrał złą porę na takie wakacje. Była jesień, a raczej końcówka lata więc na dworze nie było najcieplej i Baekhyun cieszył się, że zabrał więcej bluz i jeden szalik. Przez plażę szedł nim obwiązany, bo zimny wiatr owiewał go z każdej strony.

Doszedł do baru. O tej porze wszystkie ledowe napisy były wyłączone. Nikt tym razem nie siedział na leżakach czy przy plastikowych stoliczkach.

Podszedł do baru, gdzie stał młody barman. Nie pamiętał czy to ten, który ich obsługiwał wczoraj wieczorem. On nic nie pamiętał, no może trochę, ale tylko drobiazgi. Na przykład doskonale pamiętał jak wbił się prawie nagi Chanyeolowi do łóżka. To było coś o czym chciał zapomnieć jak najszybciej, ale się nie dało.

— Hej — powiedział siadając na stołku. — mam pytanie. — młody chłopak o czarnych włosach i koreańskich rysach twarzy spojrzał się na niego.

— Więc w czym mogę pomóc? — spytał lekko się uśmiechając. — Coś przygotować?

Baekhyun pokręcił głową.

— Nie mam przy sobie pieniędzy. — wyjaśnił.

Barman się zaśmiał i tylko pokiwał głową ignorując słowa Baekhyuna.

— Ej, nie będę się odpłacać w naturze. Poza tym, to jest ważna sprawa. — powiedział poprawiając się na niewygodnym stołku. Oparł łokcie na barze i odchrząknął. — Zaginął mój przyjaciel.

Barman po skończeniu przygotowywania, jak się okazało zwykłego whiskey z colą, uważnie przysłuchiwał się opowieści klienta. Baekhyun powiedział mu wszystko ze szczegółami, opisał wygląd zewnętrzny Sehuna i powiedział nawet jaką miał na sobie bieliznę młodszy wczorajszej nocy.

— Tak w ogóle to jestem Sian. — podał mu rękę z uroczym uśmiechem. — Pamiętam Cię z wczoraj, tego twojego przyjaciela też.

Baekhyun popatrzył się na niego ze zdumieniem i szczęściem.

— Nie mam pojęcia ile wypiliście, ale za dużo. Miałeś dzisiaj kaca? — pokręcił głową. — Nieźle, ja bym z łóżka nie wstał po takiej ilości alkoholu. Zapłaciliście pięćdziesiąt tysięcy won w przeliczeniu na waszą walutę.

Oczy drobnego mężczyzny się rozszerzyły, bo ceny alkoholu w tym miejscu nie były zbyt wygórowane, a żeby wypić za tyle trzeba na prawdę dużo zamówić.

— Oops? — zaśmiał się cicho z zażenowaniem.

Po godzinie przyjemniej rozmowy, która z tematu Sehuna który nie wiadomo gdzie zaginął, przeniosła się na bardziej personalne i przyjemne tematy.

Baekhyun postanowił kontynuować poszukiwania. Bo w końcu poszedł tam tylko, żeby zapytać o młodszego, prawda? Jednak on nie czuł żadnych wyrzutów sumienia, że zapomniał o swoim przyjacielu. Wiedział, że to nie pierwszy raz gdy się upił i gdzieś usnął. W końcu zawsze go znajdywali to czemu tak nie może być tym razem?

Pożegnał się z nowo poznanym znajomym i postanowił wrócić do resortu. Nie koniecznie do swojego domku, bo to było miejsce do którego nie zamierzał wracać. Przynajmniej narazie.

Gdy doszedł do domku Xiumina wszedł bez pukania, jak do siebie. Byli tam zebrani prawie wszyscy, więc mógł szybko ogłosić to co chciał i wyjść szukać dalej.

— Uwaga! — krzyknął zwracając na siebie uwagę. — Sehun jest w jakiś zaroślach niedaleko hotelu, więc proponuję żebyśmy poszukali właśnie tam.

— Czemu tam? — odezwał się lider.

Baekhyun się zaśmiał i pozwolił sobie usiąść na fotelu pod ścianą.

— To nie pierwszy raz jak zniknął. Zazwyczaj nie był daleko i leżał gdzieś z kacem. — wyjaśnił po czym wszyscy się z nim zgodzili i wyszli na poszukiwanie.

Na pierwszy ogień poszedł teren resortu. Przeszukali każdy krzak i busz, ale nie znaleźli żadnego śladu poza pustą butelką soju.

Po chwili dołączył się do nich Chanyeol. Zły, ale dołączył. Baekhyun zaczął się go bać, był trochę zbyt nie do przewidzenia. W każdej chwili mógł wybuchnąć.

— Co się tak gapisz, Byun? — warknął spoglądając się na niego z góry.

Ten jednak tylko się cicho zaśmiał po czym spojrzał mu w jego brązowe oczy.

— Wiesz, ostatnio chcę schudnąć trochę i zawsze jak mam ochotę coś zjeść to patrzę na Ciebie, kochany i odruchy wymiotne od razu przychodzą. — zaśmiał się i odszedł przeczesując palcami swoje miękkie i puszyste włosy.

Odchodząc usłyszał jeszcze ciche klniecie Chanyeola. Rozbawiło go to. Kochał mu dokuczać i robić na złość.

Może powiniennem wyrzucić mu walizki i kazać spać na dworzu, pomyślał.

Po kolejnej godzinie znaleźli go. Co prawda był poobdzierany i skacowany, ale cały.

— Gdzie ja kurwa jestem? — zaśmiał się. Patrzył się na wszystkich z dziwnym, przerażającym uśmiechem.

— Sehun ty debilu! Mogłeś zginąć! Ty cwelu bagienny, czemu nie wróciłeś? — zaczął Junmyeon gdy wszyscy doszli do jego domku.

Ten jednak dalej niezbyt kontaktował i tylko przytakiwał na wszystko co do niego się mówiło.

— Braliście coś? — spytał Minseok patrząc na Baekhyuna, który tylko wzruszył ramionami.

— Nie pamiętam.

Sehun po chwili otrzeźwiał na tyle, żeby rozumieć co się do niego mówi. Może nie na sto procent, ale na pięćdziesiąt już tak. Mimo tego dalej nie pamiętał co się działo po czwartej butelce to wysilał swoje ostatnie szare komórki jak mógł, jednak na marne.

— Dziękuję wszystkim za uratowanie mnie przed niebezpiecznymi krzakami, ale teraz proszę ładnie wypierdalać, bo chcę iść spać. — zarządził wskazując palcem na drzwi.

Junmyeon przewrócił oczami i wyszedł zabierając ze sobą resztę. Skoro Sehun był aż tak zmęczony piciem, i prawdopodobnie ćpaniem, to nie będą mu przeszkadzać w wsypaniu się przed koncertem, który mieli za parę godzin.

A/N: więc oto kontynuacja tego zacnego ff, piszę dopiero siódmy rozdział (mam 500 słów dopiero) i wyjeżdżam na weekend więc pewnie wstawię ultra długi rozdział szósty (2000 słów) jakoś w sobotę o 15:00 czy coś takiego. Zobaczę jeszcze. I żebym wstawiła musi być 20 gwiazdek pod tym, tak motywacyjnie dla mnie

off stage; bbhxpcy Where stories live. Discover now