21. Ja jadę trochę pośpiewać

2.3K 89 11
                                    

MAYCY

Od kilku godzin siedzieliśmy w mieszkaniu Alex rozmawiając o wszystkim i o niczym.
- To kiedy zamierzacie się pochwalić? - zapytała.
- Ludzie zaczynają się domyślać, ale chcemy potrzymać ich trochę w niepewności.
- Czy wy wiecie jak trudno jest wytrzymać kiedy gdzieś tam z tyłu głowy czujemy, że nasz idol i jego dziewczyna spodziewają się dziecka?
- Domyślam się. - odpowiedział jej Shawn.
- A... Jeśli chodzi o Skylar to... Pokazywała się gdzieś?
- Ja o niej nie słyszałem i wolę żeby tak zostało.
- Ja też.
- No dobra, to kto chcecie coś do picia?- zaproponowała najprawdopodobniej by przerwać chwilową ciszę.
- Alex. Wypiliśmy już po kawie.
- No niech wam będzie... Ale... Musicie coś wiedzieć.
- Co takiego?
- Chcę być chrzestną.
- Masz to jak w banku. - zaśmiałam się.

***
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

- Maycy! - zawołał Shawn wchodząc do mieszkania.
- Tak? - podeszłam do niego i oparłam się o kanapę.
- Jutro rano lecimy do Wielkiej Brytanii.
- Nie wiem czy...
- Spokojnie. Ja jadę trochę pośpiewać i dać kilka wywiadów, a ty możesz calutki dzień robić co chcesz. Naill się tobą zajmie.
- To kiedy jedziemy?
- Jutro rano mamy samolot.
- Jak bardzo rano?
- O czwartej.
- Shawn.
- Nie było innych terminów.
- No dobra... To idę nas pakować.
- Zaczekaj.
Podszedł do mnie i objął w talii po czym przyciągnął do siebie i pocałował w czubek głowy.
- Jesteś najlepsza.
Uśmiechnęłam się tylko i zaciągnęłam zapachem jego cudownych perfum.
- Chodź. - złapałam go za rękę i pociągnęłam na piętro.

***

- Maycy... Wstawaj. - usłyszałam cichy, lekko zachrypnięty głos bruneta.
- Jeszcze chwila...- mruknęłam i przewróciłam się na drugi bok.
- Spóźnimy się na samolot.
- Leć sam. Ja chcę spać.
- Nie ma mowy.
Poczułam jak zaczyna składać pocałunki najpierw na moim obojczyku, potem szyi by wreszcie przejść do żuchwy i skończyć na ustach.
- Bo cię stąd wyniosę.
- Proszę bardzo.
Nagle poczułam jak podnosi mnie do góry.
- Shawn! - otworzyłam szeroko oczy i się rozejrzałam.
- Sama chciałaś.
- Puść mnie!
- Nie ma mowy, bo spadniesz.
Wszedł do łazienki i posadził mnie na brzegu wanny.
- Ogarniaj się, a ja idę spakować gitarę.
Pokiwałam jedynie głową.
Wyszedł z pomieszczenia, a ja wstałam i podeszłam do zlewu.

***

Na lotnisku byliśmy dwie godziny później, czekał już na nas Jack, który miał lecieć z nami.
Przywitaliśmy się z nim i ruszyliśmy na odprawę.

Gdy zajęliśmy swoje miejsca w ogromnej maszynie oparłam głowę o ramię Shawna i zamknęłam oczy.
- Obudź mnie jak będziemy na miejscu.
Brunet pogładził moje ramię i usiadł wygodniej.

***
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Gdy wysiedliśmy z samolotu było mniej więcej południe.
Na lotnisku przywitał nas jak zwykle uśmiechnięty Niall.
- Hej. - podszedł do nas i przytulił najpierw mnie, potem Shawna.
- Cześć.
- Jedziecie najpierw do hotelu?
- Tak, potem możemy iść coś zjeść.
Wyszliśmy z budynku lotniska i wzięliśmy taksówkę.
Ja i Shawn po zostawieniu bagaży w pokoju poszliśmy razem z Niallem poszukać ciekawego miejsca do jedzenia, a Jack został w hotelu.
Po kilkunastu minutach udało nam się znaleźć idealne miejsce. Restauracja była utrzymana w kolorach beżu i bieli, a meble kontrastowały ciemnym dębowym odcieniem.
Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików i wzięliśmy do ręki menu.
Skończyło się na tym, że wszyscy zamówiliśmy rybę z frytkami, a Niall i Shawn wzięli na deser kawę i muffiny.
- To teraz opowiadajcie, co u was?
- Wszystko jest w porządku.
- A jak mały Mendes?
- Trzy dni temu byłam na badaniach i wszystko jest dobrze. Shawn jest tak zaaferowany tym wszystkim, że ostatnio prawie zapomniał o spotkaniu z Andrew.
- Cieszy się. Nie zawsze ma się świadomość, że za kilka miesięcy zostanie się ojcem.
- Cieszy się? Ja jestem cholernie podekscytowany, jak nigdy wcześniej.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Woleli byście chłopca, czy dziewczynkę?
- Shawn twierdzi, że to będzie chłopiec.
- Ja poprostu to wiem.
- A ty Maycy?
- Dla mnie płeć nie ma znaczenia. Ważne żeby było zdrowe.
Przez chwilę patrzył na nas z szerokim uśmiechem, a po chwili się odezwał.
- Będziecie cudownymi rodzicami.
- Shawn na pewno. - odpowiedziałam mu.
- Ty też skarbie. - brunet po raz kolejny pocałował mój policzek.
- Proszę bardzo. - powiedział kelner z Brytyjskim akcentem stawiając nasze zamówienia na stole.

Natchnęła mnie perspektywa mojego dzisiejszego wyjazdu do Londynu i tak powstał ten rozdział.
No to, życzę wam wszystkim miłego tygodnia, a ja lecę zgłębiać tajemnice tego cudownego kraju.
Także no, widzimy się w środę lub czwartek. Zobaczymy jak się wyrobię z następnym rozdziałem i czy wena pozwoli.

These months /Shawn Mendes [Zakończone] Where stories live. Discover now