9. Wyjechała

2.7K 96 16
                                    

DWA DNI POTEM
SHAWN

- Gdzie jest Maycy!? - wpadłem do pokoju Andrew.
- Pojechała na lotnisko.
- Co?! Jak to?! Kiedy?!
- Godzinę temu. - odpowiedział mi oschle.
- Czemu mi nie powiedziałeś?!
- Byłeś zajęty swoją nową znajomą.
Wybiegłem z pomieszczenia i ruszyłem do wyjścia z hotelu. Wsiadłem do taksówki i pojechałem na lotnisko.

***

Gdy wbiegłem na terminal podbiegłem do pracownicy wydającej bilety.
- Samolot do Montrealu!
- Nie rozumiem.
- Kiedy odlatuje?!

- Proszę zapytać się któregoś z tamtych panów. - wskazała policjantów - Ja mam tu klientów.

Jak najszybciej przecisnąłem się przez tłum ludzi.
- Kiedy odlatuje samolot do Montrealu?!
Mężczyźni spojrzeli na siebie po czym jeden z nich mi odpowiedział.
- Z tego co wiem właśnie weszli do niego pasażerowie.
- On nie może odlecieć.
- Czemu? - zapytał drugi.
- Tam jest moja dziewczyna! Nie może wylecieć!
- To jej wybór.
- Proszę. - spojrzałem na nich błagalnie- Muszę z nią porozmawiać.
Po dłuższych przekonywaniach zgodzili się i jeden z funkcjonariuszy ruszył razem ze mną najprawdopodobniej w stronę pasa startowego.
Gdy dotarliśmy do drzwi prowadzących na zewnątrz zauważyłem kilka samolotów. Jeden z nich właśnie rozpoczynał drogę po pasie startowym.
- Przykro mi, ale właśnie startują.
- Zrób coś! Ona nie może odlecieć!
- Nie mogę nic zrobić.
Pokręciłem głową z rezygnacja po czym mimo zakazu mężczyzny pobiegłem wzdłuż pasa za samolotem.
Gdy jego koła oderwały się od ziemi zatrzymałem się i patrzyłem jak miłość mojego życia mnie zostawia. Poczułem jak do oczu napływają mi łzy. Byłem na siebie cholernie zły za to, że wpuściłem ja wtedy do pokoju, za to, że nic z tym nie zrobiłem, za to, że pozwoliłem jej wyjechać z hotelu...
Podbiegł do mnie policjant i położył dłoń na moim ramieniu po czym ruszyliśmy w stronę lotniska.

***

Od kilku godzin siedziałem zamknięty w pokoju hotelowym, nikt nie przejmował się tym co się ze mną dzieje. W sumie mieli rację. Ona na to nie zasługiwała. Potrzebowała kogoś kto z nią będzie, a ja ją zawiodłem. Miałem jedynie nadzieję, że kiedyś mi wybaczy, chociaż... Ja sam chyba bym sobie tego nie wybaczył.
Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę.
Do pomieszczenia weszła niska szatynka.
- Coś się stało? Wszędzie cię szukałam. Idziemy na spacer?
- Nie mam ochoty. - odwróciłem od niej twarz i wbiłem wzrok w okno.
- Ej... Co jest? - poczułem jak materac lekko ugina się pod jej ciężarem.
- Maycy... Wyjechała. - zamknąłem oczy próbując powstrzymać łzy.
- Co zrobiła?! Czemu? - w jej głosie słyszałem nutkę zadowolenia.
- Wyjechała. Cieszysz się, prawda?
- O czym ty mówisz? - udawała, że kompletnie nie wie o co mi chodzi.
- Miała rację. Cały czas kłamałaś.
- Jak mogłeś tak pomyśleć?!
Nie odpowiedziałem jej, nawet na nią nie spojrzałem, nie miałem ochoty.
- I uważasz, że to przeze mnie wyjechała?
Po raz kolejny nawet nie otworzyłem ust co najwyraźniej uznała za odpowiedź twierdzącą bo podniosła się i wyszła z pokoju energicznie zamykając za sobą drzwi.
Zawaliłem na całej linii, zapewne gdybym kilka rzeczy zrobił inaczej siedział bym teraz z Maycy, ale jej tu nie ma. I już nie wróci.

***

KILKA DNI POTEM

Stałem na backstagu kompletnie sam.
Geoff miał mnie dość i cały dzień mnie unikał, Andrew gdzieś zniknął, a reszta chłopaków robiła coś przy instrumentach na scenie.
W ciągu jednego miesiąca straciłem najważniejszą osobę w moim życiu i to przez własną głupotę.
- Za pół minuty zaczynamy. - powiedział ktoś z obsługi.
Miałem ogromną nadzieję na to, że Maycy jednak ogląda koncert.
Usłyszałem dźwięk perkusji, a potem gitar i wreszcie przyszedł czas na moje wejście. Przywdziałem uśmiech i wbiegłem na scenę.
- Tokyo! - krzyknąłem po czym zacząłem grać i śpiewać "There's nothing holding me back".
Jako trzecią piosenkę śpiewaliśmy "I don't even know your name" w połączeniu z "Aftertaste", Kid in love i Want you back, a ja postanowiłem dodać coś od siebie.
- Ooo pamiętam jak czuliśmy się tego dnia. Zapomniałem wszystkie twarze oprócz jednej. I najbardziej boli to, że nigdy nie dowiem się jak mogło nam być, ale zgaduję, że to ja zawiodłem. I teraz myślę, że...
Kontynuowałem śpiewanie tekstem piosenki.
Podczas śpiewania "Roses" nie wytrzymałem, ta piosenka za bardzo przypominała mi koncert w Montrealu i to jak poznałem Maycy, emocje wzięły górę i w pewnym momencie kompletnie zapomniałem tekstu. Jakaś dziewczyna z pierwszego rzędu wyciągnęła do góry rękę w której trzymała czerwoną różę. Wziąłem od niej kwiat i położyłem go na stojącym obok fortepianie.

***

Pakując walizkę zastanawiałem się czy jeśli do niej pojadę i będę chciał rozmawiać w ogóle mnie wpuści. Trasa się skończyła, a za sześć dni święta. Jeśli do tego czasu z nią nie porozmawiam to będę mógł śmiało powiedzieć, że będę najgorszymi jakie miałem.



Na górze macie połączenie piosenek, które śpiewał Shawn w rozdziale. Tak gdyby ktoś chciał posłuchać.

Tym razem rozdział trochę krótszy, ale spokojnie... Następny będzie dłuższy.

A tak swoja drogą, myślicie, że to koniec kłopotów ze Skylar?


These months /Shawn Mendes [Zakończone] Where stories live. Discover now