4. Słuchaj dalej

2.9K 104 22
                                    

MAYCY

- O mój boże, przepraszam. - zaczął, szybko podnosząc z ziemi kartki.
Niektóre z nich były całe mokre po upadku do kałuży, inne poprostu lekko wilgotne od kontaktu z wilgotną od niedawnego deszczu powierzchnią chodnika.
- W pożądku. Nic się nie stało. - odpowiedziała mu z obcym mi akcentem.
- Przynajmniej połowa już się do niczego nie nadaje. - odpowiedział ze zmieszanym wyrazem twarzy.
- Nie ma sprawy, mogę wydrukować wszystko jeszcze raz.
- Naprawdę mi przykro. - podniósł się i podał szatynce kartki.
- Już mówiłam, że nic się nie stało.
- Czy my... Nie spotkaliśmy się już wcześniej?
- Chyba mieszkamy w tym samym hotelu. - uśmiechnęła się nieznacznie. - Skylar Dupont. - wyciągnęła do niego dłoń, a on ją uścisnął.
- Shawn Mendes.
- Wiem.
- A to moja najcudowniejsza na świecie Maycy.- dodał chwytając moją dłoń i całując jej wierzch.
- To ty jesteś tą szczęściarą na której miejscu chciała by być każda z jego fanek?
- Tak. - zaśmiałam się pod nosem.
- Może wpadniesz dzisiaj do nas? - zaproponował Shawn.
- Jeśli to nie problem...
Otworzyłam usta aby coś powiedzieć, ale chłopak mnie wyprzedził.
- Jasne, że nie.
Wymienili jeszcze po kilka zdań po czym Shawn przyciągnął mnie do siebie i ruszył dalej.
- Co się stało? - zapytał patrząc na mnie.
- Nic. - odpowiedziałam szorstko przygryzając wargę.
- Ejj... Maycy.
- Mieliśmy spędzić ten wieczór razem.
- Spędzimy, ona przyjdzie tylko na chwilę.
- Mhm... - zacisnęłam usta w wąską linię.
- Jesteś zazdrosna?
- O co? O to, że mój chłopak właśnie umówił się z obcą dziewczyną w naszym pokoju? Nie, no coś ty.
Robiłam wszystko aby nie zabrzmieć jak rozchisteryzowana i przewrażliwiona na każdym punkcie dziewczyna, ale ostatnim czasem poprostu nie potrafię nad sobą panować.
- Proszę cię. Dobrze wiesz, że to nie tak.
- Wiem też, że podobnie było z nami.
- Czy ty naprawdę myślisz, że zostawię cię dla niej?!
- Tak! - krzyknęłam i ocierając łzę ruszyłam szybkim krokiem przed siebie pozostawiając go samego.
- Maycy, dobrze wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił. - położył mi dłoń na ramieniu zmuszając mnie do zatrzymania się.
- Przepraszam. Poniosło mnie, ale to...
- Ciii... Już będzie dobrze, obiecuję. - odpowiedział przyciągając mnie do siebie i obejmując ramionami.
Staliśmy tak przez chwilę na środku chodnika po czym jak gdyby nigdy nic ruszyliśmy dalej.

***

Wieczorem odwiedziła nas dziewczyna na którą wpadliśmy w mieście. Już od samego początku wydawała mi się dziwna, ale gdy zaczęła rozmawiać z Shawnem nie wytrzymałam. Wszystko co o sobie mówiła było jak pod linijkę dopasowane do tego co wielokrotnie mówił, że lubi w dziewczynach.
- Pójdę na chwilę do Geoffa.
- Jasne. - odpowiedział po czym wrócił do rozmowy.

- Hej. - przywitałam się wchodząc do pokoju bruneta.
- Cześć. Coś się stało?
- Skylar Dupont się stała.- odpowiedziałam siadając obok niego na łóżku i opierając podbródek na dłoniach.
- Kto to? - zapytał.
- Francuzka, która postanowiła uprzykrzyć mi życie.
- Chyba dalej nie rozumiem.
- Wpadliśmy dzisiaj z Shawnem na nią i rozwaliliśmy jej jakieś papiery, które się zniszczyły, od słowa do słowa mój cudowny chłopak zaprosił ją dzisiaj do nas.
- Co w tym złego?
- Słuchaj dalej. Kojarzysz jak przez te wszystkie lata w wywiadach pytali Shawna o jego ulubione cechy, zachowania i wygląd u dziewczyn?
- Tak...
- Więc ona poprostu się do tego dopasowywuje. Brakuje tylko tego żeby zmieniła kolor włosów i będzie wręcz idealna.
- Skąd wiesz, że taka nie jest?
- Geoff. - wstałam - Ona jest tak sztuczna, że od razu byś się zorientował, a Shawn rozmawiając z nią jest jak w transie.
- Nie przesadzasz trochę?
- Że niby ja? - machnęłam dłonią - Czemu nikt nie rozumie tego co mówię?
- No dobra. - wstał i ruszył w stronę drzwi- idziemy zobaczyć czy jakimś cudem omotała Mendesa czy jednak troszeczkę przesadzasz.

- Shawn.
- Tak? - odwrócił się w naszą stronę- Coś się stało?
- Czemu nie przedstawiłeś mi koleżanki? - Geoff usiadł obok niego i zlustrował dziewczynę wzrokiem.
Ja rozumiem, że jest ode mnie ładniejsza, ale jest też cholernie sztuczna w tym co robi.
- O czym sobie rozmawiacie? - zapytałam siadając i opierając się o ramię Shawna.
- Właśnie rozmawiamy o tym, że Sky też śpiewa.
- Doprawdy? - zapytałam.
- Tak i gram na gitarze.
- W takim razie może zagramy i zaśpiewamy coś razem? - odchylił się gotowy by wstać i pójść po instrument.
- Ekhm wiesz... Kilka tygodni temu zbiłam sobie nadgarstek i jeszcze trochę mnie boli poza tym chyba ostatnio mnie przewiało.
- W pożądku...
Po krótkiej rozmowie chyba oboje mieliśmy dość. Spojrzałam na Geoffa, który wyglądał na znudzonego, zaskoczonego, a jednocześnie zdegustowanego, a gdy złapałam jego wzrok rzuciłam mu znaczące spojrzenie.
- Przepraszam, ale muszę jeszcze coś załatwić z Andrew. Maycy, od ciebie też coś chciał.
- Jasne. To my idziemy.
- Mhm... - odpowiedział Shawn.
Gdy tylko wyszliśmy za drzwi błękitnooki odetchnął.
- Jezu święty, co z nią jest nie tak?
- Mówiłam.
- No dobra zwracam chonor.
- To co robimy?
- Idziemy się przejść po mieście? Znając życie Shawn będzie zbyt zajęty tam, w pokoju. O nie, to źle zabrzmiało, wiesz, że nie to chciałem...
- Wiem. - przerwałam mu - To chodź bo bardzo chętnie bym coś zobaczyła, a przy okazji zjadła coś dobrego. W końcu nie codziennie mam szansę jeść w Singapurze.

No dobra. Wstawiam rozdział jako taki bonusik na rozpoczęcie roku, ale przygotujcie się na to, że teraz będą pojawiać się trochę rzadziej (około 2 w tygodniu). Mogę wam powiedzieć jedynie tyle, że w tym miesiącu przewiduję mały maraton. Nie wiem dokładnie kiedy, ale będzie na pewno.

These months /Shawn Mendes [Zakończone] Onde as histórias ganham vida. Descobre agora