17. Idziemy na śniadanko

2.6K 99 11
                                    

MAYCY

Następnego dnia obudziłam się w objęciach Shawna. To zdecydowanie to miejsce w którym chciała bym się budzić codziennie. Wczoraj dużo rozmawialiśmy o tym co się działo, a wieczorem dostałam należącą mi się nagrodę w postaci uścisków i całusów od miłości mojego życia.
- Dzień dobry. - powiedział gdy otworzyłam oczy i pocałował mnie w nos.
- Dzień dobry.
- Jak czują się dzisiaj moje dwa słoneczka? - zapytał przyciągając mnie do siebie.
- Nawet nie wiesz jak dobrze.
- Dzisiaj też idziemy na spacer?
- Jeśli nie zanudzę cię na śmierć...
- Na pewno nie. Poza tym chcę spędzić z tobą tyle czasu żeby odbić sobie to co straciłem.
- Wiesz, że nie musisz tego robić?
- Wiem, ale chcę. Mówiłem Ci jak źle się z tym czuję.
- W porządku.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Maycy... Ja wiem, że może wolała byś zostać w Paryżu, ale... Nie chciała byś wrócić ze mną do Toronto?
- Za kilka dni. Dobrze?
- Naprawdę?
- A w czym problem? Znów mam mojego cudownego chłopaka, Peter więcej nie namiesza, muszę pogadać z Alex... Wszystko wskazuje na to, że nie mam nic przeciwko.
- Dziękuję. - przytulił mnie mocniej - Wiesz co? Napisałem piosenkę, kiedy przez ten miesiąc cię nie było.
- Wiesz, że jesteś zmuszony mi ją zagrać jak tylko wrócimy?
- Mam lepszy pomysł.
Sięgnął po telefon leżący na szafce nocnej i coś włączył, a chwilę potem usłyszałam melodię i słowa piosenki.

Sunrise with you on my chest
No blinds in the place where I live
Daybreak open your eyes
'Cause this was only ever meant to be for one night
Still, we're changing our minds here
Be yours, be my dear
So close with you on my lips
Touch noses, feeling your breath
Push your heart and pull away, yeah
Be my summer in a winter day love
I can't see one thing wrong
Between the both of us
Be mine, be mine, yeah
Anytime, anytime.

Po wysłuchaniu piosenki wiedziałam, że nie była jedyną którą stworzył.
- I jak? - zapytał.
- Jest świetna.
- Zawsze tak mówisz.
- Bo taka jest prawda, ale jeśli to poprawi co humor to mogę powiedzieć, że jest super, ekstra, perfekcyjna, niesamowita... Wymieniać dalej?
- Chyba wystarczy. - uśmiechnął się promiennie - No dobra. Wstajemy.
- Nieee....
- Taaaaaak... - przedrzeźniał mnie.
- Shawn...
- Maycy...
- Yhm... - jęknęłam i przykryłam głowę poduszką.
- Nie ma. Idziemy na śniadanko. Chodź, musisz jeść.
- No dobra...
Szybko ubrałam się w spodnie, które miałam wczoraj na sobie i jedną z bluz bruneta, która leżała na wierzchu walizki. Shawn ubrał na siebie standardowo czarne jeansy i do tego białą bluzę.
- Widzę, że szybko znalazłaś sobie moje ubrania.
- Wiesz, że je uwielbiam.
- Wiem.
Objął mnie ramieniem i ruszył do drzwi.
- Zaczekaj.
Podeszłam do lustra i poprawiłam włosy.
- Chodź...
- No dobra.

***

Po śniadaniu poszliśmy przygotować się na spacer, a już kilka minut potem chodziliśmy ulicami tego pięknego miasta.
Nagle podbiegły do nas dwie dziewczyny i poprosił Shawna o zdjęcie.
- Co wy tu robicie? - zapytała jedna z nich.
- Przyleciałem odzyskać miłość swojego życia. - odpowiedział jej, a one skomentowały to głośnym westchnięciem.
- Wasza dwójka jest niesamowicie urocza.
Shawn spojrzał na mnie znacząco, a ja pokręciłam głową.
- Widzisz Maycy? Strasznie bała się tego jak moi fani na nią zareagują. - wyjaśnił.
- Nie masz czego się bać. To, że jesteś ważna dla Shawna czyni cię ważną także dla nas.
- Dziękuję.
- Przepraszamy, ale musimy iść. - przerwał im Shawn.
- Jasne. Cześć. - pożegnały się z brunetem i ruszyły dalej.
- Mówiłem, że cię pokochają? Jak tylko dowiedzą się o tym, że będzie nas trójka oszaleją.
- Może na razie nie próbuj ich zabijać. Co ty na to?
- Jasne. Poczekam ile będziesz chciała.
Poczułam jak mocniej ściska moją dłoń.

Przemierzaliśmy ulice tego cudownego miasta rozmawiając i wspominając nasze pierwsze spotkanie, koncert w Montrealu, a potem nasze rozmowy przez telefon aż do momentu spotkania w kawiarni. Nie potrafiłam uwierzyć w to jakim cudem jedna dziewczyna zmotywowana przez mojego byłego dała radę zmienić nasze życie w koszmar.
- Maycy?
- Tak? - spojrzałam na twarz bruneta.
Uśmiechał się promiennie.
- Co powiesz na... Może uznasz, że to za szybko...
- Shawn. Poprostu zapytaj.
- Nie chciała byś ze mną zamieszkać?
Przekrzywiłam głowę i stanęłam na przeciwko niego.
- Chciała bym.
- Naprawdę?!
- Mhm. - pokiwałam głową.
Na jego twarz wkradł się ogromny uśmiech po czym porwał mnie w ramiona i obrócił się wokół własnej osi. Poczułam jak całuje mój policzek po czym stawia na ziemię.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Może jednak wiem...
- Wreszcie będę miał przy sobie najważniejsze osoby w moim życiu.
- A ja będę mogła pilnować czy żadna Skylar Dupont znów czegoś nie próbuje.
- O to się nie martw. Tylko... Co z twoimi studiami?
- W Toronto też mają niezłe uczelnie.
- Nawet nie wiesz jak cię kocham. - pocałował mnie w policzek, objął ramieniem i ruszył dalej.

Podobało się? Napiszcie co o tym sądzicie.
Co powiecie na mały Q&A z bohaterami?
Pytania możecie zadawać w komentarzach. Do wyboru macie wszyyyystkie postaci.
Pytajcie o co chcecie i ile chcecie.
A zanim zapytacie z jakiej to okazji to dowiecie się w następnym rozdziale, czyli już w niedzielę.

These months /Shawn Mendes [Zakończone] Where stories live. Discover now