45: „Żyłem w kłamstwie..." ~ Yoongi

2.7K 408 164
                                    

Normalna czcionka – angielski

Pogrubiona – koreański

To musi być akurat w ten konkretny weekend? Nie dałoby się tego przełożyć? — spytała ta pierwsza, zwracając się do Jimina, mimo że ten nie kwapił się za bardzo do odpowiedzi.

— Wątpię, tata Marka ma napięte terminy w pracy, więc ma dla nas czas tylko w ten jeden weekend w miesiącu! — wymyślił na szybko Park. Nagle poderwał się z krzesła, zabierając swoją tacę. — Muszę już iść tak w ogóle, zaraz koniec przerwy, a ja nie wziąłem książek z szafki!

— A musisz jechać z Cherry i Markiem, Jimin? — spytała markotnie Amy. — Będziesz tylko dla nich piątym kołem u wozu. A Ana nie ma partnera na wesele, to byłaby dla ciebie lepsza alternatywa. Przecież ją lubisz, prawda?

To już było chamskie.

Blondyn wyprostował się jak struna, a w oczach zapłonął ogień – pierwsza oznaka jakichkolwiek uczuć w jego spojrzeniu od tygodnia – kiedy zwrócił wzrok na przyjaciółkę. Miał już po prostu dość. Dlaczego nikt nie mógł zostawić go w spokoju?

— Nigdy nie sądziłem, że jesteś taką nieczułą, samolubną suką, Amy — warknął, a słowa te zawisły w powietrzu, zatykając wszystkich przy stoliku szokiem. Gapili się na Jimina, jakby właśnie połknął miecz. — Ile razy mam powtarzać, że nie jestem w żaden sposób zainteresowany Anastasią, żeby wreszcie do ciebie dotarło? Nie chcę z nią być i nigdy nie będę chciał, do cholery! Zostaw mnie wreszcie w spokoju! — zawarczał na odchodne, niemal biegiem kierując się do wyjścia ze stołówki.

Takie słowa i zachowanie nie pasowały do niego, ale po prostu stracił już cierpliwość. Na dodatek negatywne emocje, które kłębiły się w nim od tygodnia wreszcie znalazły szansę na ujście i z niej skorzystały.

Psiak wystrzelił ze stołówki i pomknął w kierunku swojej szafki, lecz wcale nie po książki. Nie zamierzał wracać na lekcje i nie kłopotał głowy tym, jak się wytłumaczy rodzicom z dzisiejszej nieobecności. Jeszcze sekunda w tym budynku i by zwariował.

Przyjaciele Jimina w ciszy obserwowali jak ten szybko zebrał swoje rzeczy i wyszedł. Jedyne, co po nim zostało to tacka z nadgryzioną pizzą i ciężkie powietrze. Pierwszy ponownie zabrał głos Mark, który chyba najmniej miał wspólnego z tym co się stało.

— Wam też chciałem zaproponować wylot, ale chyba macie inne plany — mruknął, za co Cherry spiorunowała go wzrokiem, uderzając otwarta dłonią w ramię.

— Nie bądź chamski i najlepiej idź już sobie! — wysyczała kocia hybryda, gromiąc swojego chłopaka wzrokiem. Ten w popłochu wziął swoją i tackę uciekiniera, posłusznie udając się do wyjścia.

Jimin wybiegł z terenu szkoły, stawiając swoje kroki w znanym już sobie bardzo dobrze kierunku. Wiedział, że Yoongi dzisiejszego dnia miał trening, do tego musi jeszcze skończyć własne lekcje, więc będzie w domu dopiero za kilka ładnych godzin. Miał tylko nadzieję, że pani Min skończyła już swoją zmianę w salonie. Miała już tyle pracowniczek, by było to możliwe.

Na piechotę pokonał całą drogę, czując, jak coś powoli narasta w jego klatce piersiowej, jak ciśnienie, które chce wyrzucić w powietrze zawartość studzienki kanalizacyjnej. Niemal przebiegł całą czterdziestominutową drogę, skracając ją do dwudziestu, a zadyszka dała mu się we znaki dopiero pod kamienicą. Oparł się na moment o kolana, dysząc ciężko i ocierając pot pod czapką i dopiero po chwili ruszył, by wejść na klatkę schodową. Po stopniach znalazł się przed drzwiami mieszkania Minów.

savaged by a dog »yoonmin«Where stories live. Discover now