40. Przełom

4.7K 544 690
                                    

Cześć ♥

Cieszcie się z tak długiego rozdziału, bo dawno mi taki nie wyszedł 😁 ładnie proszę, żebyście komentowali

Powinien wam się spodobać. Mam nadzieję, że w końcu polubicie Tae i odłożycie tasaki na bok XD

///

Ten związek chyba musi się zakończyć

- Nie rozumiem dlaczego wciąż z nim jesteś - westchnął Jimin.

Taehyung nie miał w sobie ani krztyny optymizmu, gdy w końcu wydostali się na zewnątrz klubu, który przez niedawne nieprzyjemności zdawał się być więzieniem. Nie zajęło im to długo, bo jak tylko jego kumpel zauważył, że Joon zaczyna odstawiać jakieś moralnobójcze cyrki na Jeonie, wywrócił oczami i ściągnął Tae ze schodów, a on, nawet jeśli niespokojnie obejrzał się za Jeonggukiem, nie stawiał żadnego oporu.

- To nie takie proste - mruknął Kim, kiedy zatrzasnęły się za nimi drzwi. Nie był przekonany co do tego, czy powinien otworzyć się przed Jiminem, bo nawet on sam nie był pewny tego, co czuje, jednak nie spodziewał się, że przyjdzie mu to tak łatwo.

I nie wiedział, że nawet jeśli ciężko było u Parka o jakąś większą empatię i nawet jeśli był roztrzepany i narwany przez większość czasu, to gdzieś za tym był najzwyczajniej w świecie mądry i potrafił patrzeć. Taehyung nie wiedział, że Jimin już dawno go rozgryzł, chociaż za wiele mu o sobie nie opowiadał.

- Boisz się, że cię zostawi, tak samo jak rodzice. Wiem - brunet wywrócił dyskretnie oczami i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, a później szybko wyciągnął dwa i bez słowa wcisnął jednego w usta Taehyunga. Ten otworzył szerzej oczy, ale nie przez jego ruch, tylko przez zaskoczenie, bo okazało się, że Jimin znał go lepiej niż mu się wydawało. I że to najwyraźniej on, a nie Park, był tym, który potrzebował okularów, skoro tego nie dostrzegł.

Brunet chwilę jeszcze pokopał w kieszeni za zapałkami, później szybko odpalił swoją sztukę i zaciągnął się mocno, a dopiero potem, gdy wypuścił dym, mrużąc oczy, odpalił kolejny patyczek.

- Ale, idioto mój, to nie jest to samo - powiedział całkowicie poważnie, koślawo zapalając Kimowi czubek papierosa. - Nigdy nie było.

Taehyung przez chwilę patrzył mu niepewnie w oczy. Potem westchnął.

- Wiem - rzucił cicho, nawet nie mając pewności, czy kolega go usłyszał i na chwilę wyjął z ust papierosa. - A jednak się tego boję. Nie potrafię myśleć inaczej.

Jimin patrzył na niego niezadowolony, bo nie mógł pozbyć się uczucia, że przeżycia z dzieciństwa Taehyunga tak bardzo wpłynęły na jego światopogląd, że stał się on całkiem szary i pozbawiony najłatwiejszych rozwiązań. Jak w pokoju, gdzie nie było klamek przy drzwiach z podpisem "po prostu szczęście".

- Jesteś silny - powiedział nieco skrępowany, bo nigdy tak naprawdę nie rozmawiali ze sobą o poważnych tematach. - Może nie jest aż tak źle... - zawahał się. - Może dasz radę... zostać porzuconym.

- Nie - zaprzeczył szybko, biorąc w końcu głęboki, tytoniowy oddech. Był pewien swoich słów, bo nawet jeśli wiele razy wolałby być tak po prostu kopnięty w dupę za wszystko, co zrobił, zostawiony samemu sobie za każde świństwo, to w przeciwieństwie do tego, co mówił Jimin, był po prostu zbyt słaby. - Nie ma takiej opcji. Chciałbym, ale wiem, że jestem na to zbyt beznadziejny.

Na chwilę zapadła cisza. Taehyung opuścił zawiedziony wzrok, a Jimin przez chwilę nie wiedział jak odnieść się do jego słów, żeby nie zasypywać go gadką o przezwyciężaniu słabości i obietnicami, że w końcu mu się uda, bo to i tak było zbędne, zwyczajnie niepotrzebne. Nieprawdziwe.

Sex Addiction || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz