27. Cena nadziei

Zacznij od początku
                                    

- Nadzieją.- Odparłam zgodnie z moją wilczycą, zanim zdążyłam zastanowić się nad sensem tego słowa.

- Nadzieją?- Szakal przejechał pazurem po moim podbródku, zmuszając mnie tym samym do uniesienia głowy i spojrzenia w jego puste oczy.- Co to znaczy?

- Był dla mnie nadzieją na lepszą przyszłość...- Wychrypiałam stłamszonym od przerażenia głosem.

- Lecz ta nadzieja dziś zgasła.- Dodał Szakal, boleśnie rozcinając mój podbródek.- Więzi samej w sobie nie można przerwać, lecz mogę jej ciężar przekierować w całości na nią. W ten sposób twój wilk znienawidzi swoją bratnią duszę, podczas gdy ona będzie umierać za wami z tęsknoty.

- To ją zabije?

- Tak, jeśli twój wilk nie rozszarpie jej wcześniej...- Wyjaśnił, jakby nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Po czym dodał, patrząc na Thorina.- Za rzeczy niemożliwe płaci się najwyższą cenę. Czy jesteś w stanie ją ponieść, Krwawy Wilku?

Nie musiałam słyszeć jego odpowiedzi, ponieważ doskonale ją znałam. Zbyt wiele razy słyszałam ją z jego ust, więc zamknęłam oczy i wstrzymałam oddech. „Niech to się już skończy, niech to się już skończy".- Powtarzała w myślach, w oczekiwaniu na rozpoczęcie rytuału przez demona, który uznając milczenie Thorina za zgodę, zaczął rozrywać moją koszulę. Czułam, jak jego pazury ranią moją skórę, lecz nie zdecydowałam się na otwarcie oczu. Nie chciałam tego widzieć. Wolałam nie wiedzieć, co mnie czeka. I choć mogłam próbować stawiać opór, to w tej sytuacji nie miał on sensu. W końcu gdzie bym poszła, gdyby udało mi się uciec. Kto zechciałby mi pomóc? Skoro nawet mój przeznaczony świadomie skazał mnie na śmierć. Jedyne co mi pozostało to strumień łez wypływający spod moich opuchniętych powiek, który obmywał wyryte w mojej skórze znaki. „Niech to się już skończy, niech to się już skończy..." - Powtarzałam bezgłośnie, odczuwając palący ból w miejscach naznaczonych przez demona.

-Wystarczy!- Usłyszałam niespodziewania głośne warknięcie, gdy Szakal zaczynał kreślić kolejny znak na moim odsłoniętym obojczyku.

- Nawet jeszcze nie zacząłem ceremonii, a ty już zmieniłeś zdanie...- Zakpił Szakal, kontynuując tworzenie nowych symboli na moim ciele.- Jesteś słaby... Lepiej wyjdź, zanim twój wilk przejmie nad tobą całkowitą kontrolę i zakłóci rytuał.

- Powiedziałem, że masz ją „ZOSTAWIĆ!" - Głos Thorina wydawał się nienaturalnie ciężki, jak gdyby z trudem wydobywał się z jego gardła.

- Witaj Krwawy Wilku.- Odparł zadowoleniem Szakal, skupiając swoją uwagę na Alfie.- Czekałem, aż się ujawnisz.-Na jego słowa wilk warknął przeciągle, pozostawiając po sobie złowieszcze echo.- Czułem, że będziesz miał inne zdanie na temat zerwania więzi, niż twój Pan. Dlatego pozwól, że pomogę ci się powstrzymać, przed unieważnieniem naszego paktu.

W tym momencie usłyszałam znów dźwięk upadającej gałęzi, któremu towarzyszył odgłos łamanych kości. Mimowolnie otworzyłam oczy i wtedy zobaczyłam, jak zakrwawione pazury Szakala zbliżają się do mojego czoła. Próbowałam się cofnąć, lecz jego druga dłoń skutecznie unieruchomiła moją głowę.

- Jeśli przerwanie więzi ma się udać, musisz zapanować nad swym rozjuszonym Wilkiem.- Warknął, zatrzymując swój wzrok na źródle nasilających się hałasów.

Nie widziałam, co działo się z Thorinem, jednak narastające warczenie było złym omenem. Puste oczy demona nieoczekiwanie wypełniło błękitne światło.

- Czas zacząć!- Oznajmił, znów pochylając się nade mną i w tym momencie usłyszałam potężny ryk. Szakal odsunął się ode mnie, a jego spojrzenie spoczęło na ogromnym czarnym wilku, który z położonymi uszami i wyszczerzonymi kłami wolnym krokiem podążał w jego stronę. Niczym drapieżnik skradający się do swej ofiary minął mnie, by zmusić Szakala do wycofania się.

- Nie będę z Tobą walczył Krwawy Wilku.- Odparł Demon, podporządkowując się tym samym dominacji Alfy.- Jeśli taka jest twa wola, zabierz swoją bratnią duszę. Pamiętaj jednak, że winny mi jesteś dotrzymania paktu. Wnuczka Nesill jest moja!- Po tych słowach Szakal zniknął, a kwiaty znów zawirowały powtarzając jego słowa:

,,Zabierz swoją bratnią duszę... Pamiętaj jednak, że winny jesteś dotrzymania paktu... Wnuczka Nesill jest jego!''

Ignorując ich słowa, Alfa odwrócił się w moją stronę. Jego dumna postawa i intensywne spojrzenie zmusiło mnie do okazania uległości, dlatego posłusznie opuściłam głowę. Dopiero teraz dotarło do mnie, że cała drżę, a z mojej koszuli pozostały zaledwie zakrwawione strzępy. Czułam się jednak zbyt przytłoczona minionymi wydarzeniami, by przejmować się czymś więcej niż zapanowanie nad rozregulowanym oddechem. Gdy wzięłam pierwszy spokojny wdech. Poczułam, jak coś puszystego ociera się o moje spodnie. „Alfa"- Pomyślałam z niedowierzaniem. Patrząc, jak wilk pochyla swój łeb nad moimi nogami po to, by ostrożnie przegryźć każde unieruchamiające mnie plącze.

- Proszę, przestań... Sama to zrobię.- Wyszeptałam łamiącym się głosem, po to by ostatkami sił zerwać z siebie zwiędłe rośliny. Tymczasem wilk zawył cicho, odsuwając się ode mnie.- Wiem, że to nie Twoja wina.- Zwróciłam się do niego, powoli siadając na ziemię, by pozostałościami materiału zetrzeć z siebie spływającą krew.- Lecz wcześniej, czy później i tak mnie odrzucisz. Tak, jak to zrobiła twoja ludzka strona.

Po tych słowach podszedł do mnie, by delikatnie zlizać krew sączącą się z rany na moim czole. Nie chciałam, by to robił. Jednak nie pozwoliłbym mu przerwała. Nie mając innego wyjścia, zgodziłam się na jego troskę. Gdy w końcu przestał, jego rozgrzane czoło oparło się o moje, a oczy przesłały mi wiadomość, której nie musiałam słyszeć. Krwawy Wilk obiecał się mną opiekować, bez względu na cenę, jaką przyjdzie mu zapłacić za pozostanie moją nadzieją.


Vashti616



Dostrzec PięknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz