21. Toast

9.8K 818 98
                                    

 Cześć, 

Wiem, długo to trwało.

Początkowo ten rozdział był napisany w innej wersji, którą ostatecznie zmieniłam, stąd też wydłużony czas oczekiwania. 

Mimo wszystko życzę Wam miłego czytania :) 

     Przebrana w uniform niechętnie zajęłam się swoją fryzurą. Świadomość, że muszę spiąć włosy i odsłonić pokrytą bliznami twarz przerażała mnie. Z awersją spojrzałam na odbicie w lustrze, gdy na mojej głowie pojawił się ciasno spięty kok. Srebrne nici tworzące przerwany wzór pajęczyny ostro kontrastowały z bladą cerą i ciemnymi włosami. „Nie ma szans, aby nikt nie zwrócił na nie uwagi".- Pomyślałam, opuszczając swój wzrok na podłogę i w tym momencie usłyszałam pukanie. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi sypialni, po czym wzdychając cicho, zamknęłam oczy i otworzyłam je. „Trudno, będą musieli przywyknąć do takiego widoku".- Stwierdziłam, a ktoś odkaszlnął, jak gdyby próbował odzyskać utracony głos.

- Widzę, że jesteś już gotowa.– Głos Bruna był nienaturalnie zduszony, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że czuje się on zakłopotany moim wyglądem.– Czy możemy iść?– Dodał, ponaglającym tonem, a ja nie mając na to wpływu, kiwnęłam potwierdzająco głową. Nie chciałam iść na tę kolację, lecz było to nieuniknione, a wszelkie próby odroczenia tego nie miałyby najzwyczajniej sensu.

Szłam więc kilka kroków za Brunem, który szybkim tempem prowadził nas do sali bankietowej. Mijając znajomo wyglądające piętra, słyszałam coraz głośniejszą muzykę, mieszającą się z gwarem rozmów. „Goście już się zbierają".– Pomyślałam, zaciskając nerwowo dłonie w pięści. Nie mogło to umknąć uwadze Bruna, który zatrzymał się przed głównymi schodami prowadzącymi do holu.

- Spokojnie.- Wyszeptał, a jego opuszczony wzrok i zmarszczone czoło świadczyły o tym, że coś przede mną ukrywa. Nim jednak zdążyłam wyciągnąć notes, by zapisać dręczące mnie pytanie, z dołu ktoś go zawołał.

- Bruno, nareszcie jesteś!- Krzyknęła rudowłosa dziewczyna o filigranowej posturze, którą podkreślała szmaragdowa sukienka.

- Clara... Odparł, ożywiając się natychmiast, po czym zbiegł do niej, a ja powoli podążyłam jego śladem.

- Kto to?– Spytała Clara, a jej uwypuklony brzuch upewnił mnie, iż jest ona mate Bruna.

- To Ester. Przyjechała do nas z Luną.- Wyjaśnił, a ja czułam, jak zielone oczy dziewczyny uważnie mnie skanują.

- Jestem Clara Lenvert.- Podała mi dłoń, którą szybką uścisnęłam.- Jesteś służącą Luny?

- Płomyczku, ona nie mówi.- Wtrącił Bruno zażenowanym głosem.

- Ale słyszy?– Dopytywała, nie spuszczając ze mnie wzroku, więc sama odpowiedziałam jej, przytakując głową.

- Chodź, pójdziemy zająć swoje miejsce, zanim przybędzie Alfa z Luną.- Mężczyzna zmienił szybko temat, a następnie złapał Clarę za rękę i poprowadził nas w stronę szerokiego korytarza znajdującego się z prawej strony schodów. Na samym jego końcu dostrzegłam wysoki łuk, w którym osadzono zdobione złotem dwuskrzydłowe drzwi. W innych okolicznościach prawdopodobnie zachwyciłabym się wymyślnym wzorem stworzonym na nich, lecz zauważając kilka wilków stojących na naszej drodze, natychmiast się spięłam. Początkowo grupka pogrążona w żarliwej rozmowie, na nasz widok umilkła i skinęła w kierunku Bruna na przywitanie.

- Co wy tu jeszcze robicie, wracajcie na swoje miejsca!- Warknął w ich stronę Bruno, a wszyscy w popłochu weszli do sali, pozostawiając dla nas otwarte drzwi.

Dostrzec PięknoWhere stories live. Discover now