14. Cisza przed burzą

12.6K 1K 137
                                    

 Część,

Na wstępnie pragnę Was bardzo mocno przeprosić, za opóźnienie w publikacji nowego rozdziału oraz nieodpowiadanie na komentarze. Niestety, lecz w minionym tygodniu miałam sporę problemy w pracy. Dlatego też musiałam skupić się na niej. Dlatego bardzo Was przepraszam i jak zawsze, dziękuję za to, że jesteście :)

ps. Mogą pojawić się błędy, rozdział był powierzchownie sprawdzany.  

Pozdrawiam i życzę miłego czytania:  

Płynąc wąskim korytem rzeki, podziwiałam pogrążony w mroku las. Silny wiatr poruszał koronami drzew, zmieniając szelest liści w kojącą pieśń. Wsłuchując się w nią, leniwym wzrokiem śledziłam linię brzegową, gdzie nad szuwarami zaczęła się tworzyć delikatna mgła. Była to cisza przed burzą, która czekała mnie po powrocie do mojej rzeczywistości. Wzdychając głośno, nabrałam do płuc wilgotnego powietrza i przygotowałam się na aferę, która miała za kilka minut nastąpić.

,,Dasz radę Ester. Przetrwamy to tak jak zawsze.'' – Szeptała moja wilczyca, próbując podnieść nas na duchu. Obie jednak wiedziałyśmy, że kara za dzisiejsze wykroczenie jest nieunikniona. Zwłaszcza że nie należałyśmy do stada, a zarówno Beta, jak i Alfa nie byli łaskawymi osobami.

Do widocznego w oddali mola pozostało mi zaledwie kilka ruchów wiosłem. Tymczasem wzmożony nurt rzeki znacznie przyspieszył moje dotarcie na miejsce. Niechętnie więc przycumowałam łódkę do mola i wysiadłam z niej. Po czym przywiązałam linę i odwróciłam się w stronę domu głównego, gdzie wciąż paliło się światło. Modląc się w myślach, aby nikogo już dziś nie spotkać, ruszyłam szybkim krokiem przed siebie. Nim jednak przeszłam 10 metrów, usłyszałam, za sobą głośne chrząknięcie. Ktoś wyraźnie chciał zwrócić na siebie moją uwagę. Zatrzymałam się natychmiast i odwróciłam w jego stronę. Przede mną stał Gamma, który w tym tygodniu został wyznaczony do pilnowania porządku w stadzie. Przez dłuższą chwilę staliśmy w milczeniu.

Czułam, na sobie przenikliwe spojrzenie mężczyzny podczas, gdy ja nie miałam odwagi podnieść swojego wzroku. Wpatrując się, w ziemię oczekiwałam, aż Gamma wybuchnie i wykrzyczy mi moją karę. On jednak zaskoczył mnie i spokojnym głosem spytał.

- Gdzie byłaś Zelto ?

- Przy ujściu rzeki.– Odparłam posłusznie.

- Jakim prawem opuściłaś swoje dzisiejsze obowiązki ? – Podniósł swój głos, a ja automatycznie spięłam mięśnie. Nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie, dlatego postanowiłam milczeć. –Zadałem Ci pytanie Zelto! Odpowiedz na nie.

- Źle się czułam, więc postanowiłam odpocząć. – Na moje słowa prychną, a ja wiedziałam, że to nie oznacza nic dobrego.

- Skoro tak źle się czułaś, to czemu nie zostałaś w domu? – Znów odpowiedziałam mu milczeniem. Na moje zachowanie westchnął tylko głośno, po czym dodał. – Jak pewnie się spodziewasz, za swoją niesubordynację zostaniesz ukarana. Na twoje szczęście tym razem Beta dał mi wolną rękę w twojej sprawie. Gdyby to on decydował, byłaby ona z pewnością surowsza. – Na chwilę zamilkł, a ja zamknęłam oczy w oczekiwaniu na jego wyrok. - Postanowiłem, że w ramach swojej kary pomożesz w stajni. Niedługo zbliża się zaplanowane przez Lunę przyjęcie i trzeba ją do tego czasu wysprzątać na wypadek, gdyby któryś z gości chciał obejrzeć konie. Dlatego jutro po południu spotkasz się ze stajennym, który wyjaśni Ci, co masz robić. Oprócz tego masz kategoryczny zakaz opuszczania terenu mieszkalnego, bez mojej zgody. Zrozumiałaś?

- Tak.

- Wyciągnij z tego lekcję, bo następnym razem kara będzie dotkliwsza.–Skinęłam ze zrozumieniem głową, a mężczyzna kontynuował.- W takim razie wracaj do swoich obowiązków. Masz wiele do nadrobienia.

Dostrzec PięknoWhere stories live. Discover now