red tulip 6

234 40 26
                                    

,,Znasz legendę białych róż?"

Od tamtych wydarzeń minął dokładnie tydzień, co oznaczało, że znowu był piątek. Taehyung twierdził, że z jego nogą było już wszystko w porządku. Sooyoung musiała mu wierzyć na słowo, ponieważ przez cały ten czas, nie widzieli się ani razu. Jej babcia zaczęła chorować, przez co dziewczyna często zrywała się z pracy. Szatynka chodziła tak naprawdę cały czas zestresowana i przejmowała się stanem staruszki. Do tego wszystkiego z jakiegoś niewyjaśnionego powodu zaczęła też się denerwować przed kolejnym podejściem do wspólnego wyjścia z blondynem i jego młodszą kuzynką. Martwiła się, czy dziewczynka na pewno ją polubi i zaaklimatyzuje się w jej towarzystwie.

Przed piętnastą w kwiaciarni rozległ się dźwięk srebrnych dzwoneczków zawieszonych przy drzwiach. Do środka wszedł niewysoki chłopak, trochę młodszy od pracownicy. Wyglądał na nieco speszonego, jakby nie był pewien czy na pewno trafił do właściwego sklepu. Pech chciał, że zaraz po nim przyszedł Taehyung, przez co niższy chłopak nie miał jak się wycofać i musiał się przesunąć w głąb pomieszczenia.

Dziewczyna kiwnęła blondynowi porozumiewawczo głową, że najpierw zajmie się klientem, a potem do niego podejdzie.

— Mogę jakoś pomóc? — odezwała się ciepło do mężczyzny, posyłając mu uroczy i jednocześnie zatroskany uśmiech. Zachowywała się trochę, jakby nie chciała go jeszcze bardziej wystraszyć, bo i tak wydawał się już zupełnie zagubiony w tym miejscu.

— Sz-szukam kwiatów — zawahał się na początku, trochę zaskoczony pytaniem szatynki.

— Jakichś konkretnych? — Cała ta sytuacja wydawała się dosyć zabawna. To było raczej oczywiste, że do kwiaciarni przychodzi się właśnie po kwiaty. Jedyne co można było tutaj dostać poza nimi, to zdobienia i dodatki do prezentów, takie jak różne wstążki, tasiemki czy ozdobne torebki. Ahin planowała też do następnej dostawy dodać kartki okolicznościowe.

— Chciałbym... — Chłopak odetchnął głęboko, jakby przygotowywał się do wygłoszenia jakiejś poważnej mowy, przed co najmniej tysiącem osób. — Chciałbym dziś komuś powiedzieć, że mi się podoba i wręczyć jej jakieś kwiaty. Czerwone, ale nie róże.

Sooyoung przytaknęła, od razu sobie przypominając o swoim pierwszym dniu w pracy i opinii Ahin na temat czerwonych, według niej, tandetnych róż. Pewnie byłaby bardzo dumna z tego klienta i postawionego przez niego warunku, ale niestety była zajęta ogarnianiem rozliczeń na zapleczu.

— Słyszał pan kiedyś o znaczeniu czerwonych tulipanów? — zapytała klienta, wskazując dłonią na półkę, znajdującą się pod oknem.

Chłopak zaprzeczył kiwnięciem głowy i odwrócił się we wskazanym przez pracownicę kierunku. Sooyoung złapała też przez przypadek zainteresowanie Taehyunga, który już w kawiarni dowiedział się o tym, że szatynka faktycznie ma jakieś pojęcie o różnych roślinkach. Blondyn wziął swoją kuzynkę na ręce, żeby na pewno nikomu nie kręciła się pod nogami i niezauważalnie przysunął się trochę bliżej lady. Chciał wyłapać każde słówko z tej rozmowy.

— Tulipany podchodzą z okolic Turcji — zaczęła, wpatrując się w kwiaty. Nie kłamała, ale musiała też pilnować tego, ile zdradzi z tej starej historii. — Według legendy tamtejszy książę bardzo kochał pewną kobietę, z którą nie mógł być z wielu różnych przyczyn. On mimo wszystko chciał z nią spędzić resztę swojego życia, nieważne za jaką cenę. To właśnie za jego sprawą z ziemi zaczęły wyrastać tulipany w kolorze głębokiej czerwieni, a każdy z nich miał oznaczać jego doskonałą i wieczną miłość do niej. Poza tym nie są takie przereklamowane jak róże, a nadal symbolizują ciepłe uczucia — posłała mu delikatny uśmiech, odwracając się w jego stronę.

la vie en rose; kthHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin