burgundy tagetes 3

262 39 15
                                    

„Liczenie jest bezcelowe".

Sooyoung po wieczorze pełnym wrażeń, udało się dostać bezpiecznie do domu. Po powrocie wzięła prysznic, a zaraz po nim zasnęła, całkowicie zapominając o dwóch niekomfortowych spotkaniach czy o sprawdzeniu, czy jej przyjaciółka na pewno dotarła do domu. Leżała właśnie twarzą zwróconą do poduszki, kiedy mimo ustawionych wibracji w telefonie, obudziły ją wiadomości, przychodzące jedna po drugiej.

Ahin: jezu Sooyoung

10:13

Ahin: tak cię przepraszam

10:13

Ahin: właśnie wstałam i mam przebłyski z wczoraj

10:13

Ahin: wszystko w porządku?

10:13

Szatynka wiedziała, kto jest ich nadawcą jeszcze zanim chwyciła telefon. Niechętnie usiadła z nogami skrzyżowanymi na łóżku. Przetarła twarz i wydała z siebie ciche westchnięcie. Nikt nie byłby zadowolony z takiej pobudki, szczególnie po ciężkiej nocy.

Ja: wszystko w porządku, wyjaśnię ci w poniedziałek, okej?

10:13

Ja: i błagam naucz się pisać w jednej wiadomości, bo cię uduszę jak jeszcze raz mnie obudzisz

10:14

Blondynka odpisała tylko, że skoro już wszystko wie, to wraca do spania, bo jej ból głowy był nie do wytrzymania. Oprócz powiadomień od Ahin i tych z różnych aplikacji, Sooyoung miała jeszcze jedną wiadomość do odczytania.

Nieznany: Będę około 16 w kawiarni.

9:47

Dziewczyna opadła z powrotem na białą pościel i wpatrywała się przez dłuższą chwilę w ekran telefonu. Nie wiedziała, czy powinna cokolwiek odpisać. Czy w ogóle powinna tam iść. Nie bała się, bo przecież jeśli chłopak chciałby jej coś zrobić, to wczoraj miał do tego idealną okazję. Wszystko wydawało jej się już po prostu popieprzone, zaczynając od sytuacji z kwiaciarni, a kończąc na tym, jak chętnie posłuchała nieznajomego głosu i jak dziwnie, ale jednocześnie przyjemnie się z nim rozmawiało. Prawdopodobnie zbyt dużo się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku dni, dlatego towarzyszyło jej dziwne uczucie niepokoju. Potrząsnęła głową, jakby chciała z niej wyrzucić wszystkie myśli i chwyciła komórkę w obie dłonie.

Ja: do zobaczenia

10:15

Po odpisaniu odrzuciła urządzenie gdzieś w kołdrę i zamknęła oczy, obmyślając, o której musi wyjść z domu, żeby się nie spóźnić. Dojazd autobusem do pracy zajmował około piętnastu minut więc mogła zacząć się szykować za około pięć godzin.Oznaczało to, że ma czas na obejrzenie jakichś czterech odcinków dramy. Soo od ukończenia studiów nie spędzała wolnych dni zbyt ambitnie. Marnowała je właśnie na kolejne seriale czy programy rozrywkowe w telewizji z przerwą na półgodzinną pogawędkę z babcią. To była jedyna osoba, z którą szatynka utrzymywała stały kontakt jeśli chodzi o rodzinę.

════════

Słońce tego dnia świeciło naprawdę mocno, nie warto jednak ufać listopadowej pogodzie. Mimo promieni, które dziś padały na całe miasto — było zimno. Dziewczyna nie za bardzo to przemyślała, związując włosy w niskiego kucyka, przy okazji pozwalając na to, żeby delikatny, ale jednak chłodny wiatr szczypał ją w szyję. Była wdzięczna kierowcy autobusu, za to, że tym razem był na czas i problem na chwilę zniknął.

la vie en rose; kthWhere stories live. Discover now