Zdrada

270 31 22
                                    

Wrócili na polanę, gdzie Darius rozpalił ognisko. Co więcej, zdążył nawet upolować dzikiego królika, którego właśnie opiekał na prowizorycznym ruszcie. Ubrany już w swoją płócienną koszulę, kucał przy palenisku. Na widok Amandy i Edwara, podniósł się. Amanda nie umiała odczytać wyrazu jego twarzy, ale przez chwilę miała wrażenie, że dostrzega przebłysk skruchy. Stanęła na przeciw niego z rękami założonymi na piersi, otulając się jeszcze ciaśniej peleryną Edwara. Za plecami czuła obecność rycerza.

– To prawda, co powiedział Edwar? 

Darius skinął głową. 

– To może opowiedziałbyś mi wreszcie całą historię, bo póki co, zaufałam ci na słowo.

Mężczyzna usiadł na trawie przy ogniu. Amanda i Edwar poszli w jego ślady.

– Zostałem zesłany na ziemię, żeby mieć oko na Królestwo. – Darius zaczął swoją opowieść. – Nikt nie wiedział o mojej obecności. Pomieszkiwałem w chacie, w lesie. Obserwowałem zamek i jego mieszkańców z zewnątrz. Byłem przekonany, zresztą nie tylko ja, że elfy zaatakują dopiero w dalekiej przyszłości, jak będziesz już dorosła. Czasem odwiedzałem zamek nocą. Anioły potrafią być niewidoczne, jeśli tylko nie chcą być zauważone. Kontrolowałem, czy wszystko układa się dobrze i czy mała królewna jest zdrowa. Pewnego razu spotkałem w lesie młodą kobietę. Była ranna, zaatakował ją dzik, przynajmniej tak twierdziła. Przygarnąłem, opatrzyłem ranę, dałem schronienie. – Darius przerwał na chwilę, jakby mówienie o tym sprawiało mu trudność. – Zauważyła, że nocami znikam na kilka godzin. Raz przyłapała mnie z rozpostartymi skrzydłami. Dłużej nie mogłem ukrywać przed nią, kim jestem i po co przybyłem. Wydawało mi się, że ma czyste i dobre serce. – Anioł westchnął ciężko i zacisnął pięść. – Opowiedziałem jej o niezwykłym dziecku i jego przeznaczeniu. Którejś nocy poprosiła mnie, żebym zabrał ją ze sobą. Chciała zobaczyć dziewczynkę, która ma ocalić świat. – Darius obrócił patyk, na który nadziany był królik, dopilnowując, żeby obsmażył się równomiernie ze wszystkich stron. – Okazało się, że dziewczyna była elfem. Dzięki mnie dostała się do zamku, który był chroniony specjalnym zaklęciem. Naruszałem ten czar dostając się do zamku, a ona to wykorzystała. Będąc w środku, rzuciła zaklęcie rozpraszające. Resztę już znacie. Do zamku wdarły się hordy elfów i rozpoczęły swoją rzeź.

– To ją widziałem w komnacie Amandy? – spytał Edwar, przerywając chwilę ciszy. Darius skinął głową. – Nie wiedziałeś, że była elfem? Przecież nawet ja to dostrzegłem, wpadając do komnaty.

– Nie. One potrafią omamić każdy umysł. Tworzą iluzje. Sprawiają, że każdy widzi to, co chce. Amanda jest na nie odporna. Ja teraz też, ale wtedy byłem naiwnym, głupim aniołem, który nic nie wiedział o świecie ludzi, czy też elfów. Ciebie się tam nie spodziewała, więc nie zdążyła rzucić na ciebie uroku. Kiedy ludzie już wiedzą, z kim mają do czynienia, wtedy również trudniej im jest omamić ich umysły.

Amanda podniosła się z ziemi, obeszła ognisko i przykucnęła obok Dariusa. Delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu. Nie chciała, żeby znów zdenerwował się myśląc, że chce dotknąć jego blizn.

– Dariusie, musisz przestać się obwiniać – powiedziała łagodnie – zostałeś oszukany przez elfy. Zmanipulowany przez ich magię. Pewnie i tak znalazłyby inną drogę do zamku...

Darius zerwał się na równe nogi, nie pozwalając dokończyć dziewczynie zdania.

– Nie potrzebuję twojej litości – powiedział ostrzej niż zamierzał. – Jestem winien! Powinienem wiedzieć, kim była! Dostrzec oszustwo. Nawet jeśli, to nie miałem prawa nikogo wprowadzać do zamku, a tym bardziej do twojej komnaty. Jestem winny i nigdy nie odpokutuję swoich win! Choćbym zabił wszystkie elfy! Nic nie zwróci życia twoich rodziców i nie zmyje moich grzechów. Elfy przelały zbyt dużo krwi z mojej winy!

Amanda ✔Where stories live. Discover now