Przeznaczenie

381 38 28
                                    

Wybrana, Królestwo, przeznaczenie, magia, elfy, śmierć, mama – te słowa ciągle rozbrzmiewały w uszach Amandy. Siedzieli w zupełnej ciszy, przy stole zastawionym misami z jedzeniem, ale żadne z nich nie miało już ochoty jeść. Wpatrywała się w bezkresne oczy Dariusa i czuła, że wszystko, co powiedział jest prawdą. Nie znała go, a jednak coś, jakieś przeczucie mówiło jej, że musi mu zaufać. Jednocześnie miała ochotę uciec stamtąd jak najdalej. Nie chciała być żadną Wybraną. Była przecież zwykłą, wiejską dziewczyną. 

Nie rozumiała, co tak zszokowało Dariusa, gdy wzięła na ręce tę biedną myszkę, którą następnie wypuściła. Twarz mężczyzny wówczas spochmurniała, nabrała ostrzejszych rysów. Wydał się o wiele starszy, niż wcześniej. I ten poważny ton głosu, którym do niej przemówił, zmroził jej krew w żyłach.

Kiedy Amanda z Dariusem, weszli do gospody, było tam zupełnie pusto.

– Dziwne, o tej godzinie z reguły zaczynają się tu schodzić ludzie na obiad.

Słowa dziewczyny zaniepokoiły Dariusa. Złapał za rękojeść swojego miecza i wysunął kawałek ostrza z pochwy, będąc gotowy odeprzeć wszelki atak. Amanda stanęła na środku sali z opuszczonymi ramionami i w tym momencie drzwi z kuchni otworzyły się z wielkim hukiem i do środka wtargnęła uśmiechnięta Rilla niosąca tacę z miskami pełnymi jedzenia.

– O, widzę, że przyprowadziłaś naszego gościa. Już miałam po pana iść. Proszę zjeść z nami obiad – powiedziała kobieta radośnie.

– Mamo, dlaczego nie ma żadnego gościa?

– Zapomniałaś? Dzisiaj w miasteczku jest festyn. Pewnie wszyscy się tam bawią i zejdą się tutaj dopiero wieczorem na piwo.

– Och, faktycznie. – Amanda posłała Dariusowi uspokajający uśmiech, a on schował miecz z powrotem do pochwy. – Mamo, nasz gość nazywa się Darius, jest wędrowcem. – Zwróciła się do Rilli. – Powiedział, że musi koniecznie z tobą porozmawiać.

– Naprawdę? Nie wiem, w czym mogłabym pomóc. Jeśli chodzi o pracę, to już mamy jednego pracownika i nie stać nas na zatrudnienie kolejnego. 

Darius już chciał się odezwać i zaprzeczyć, ale Rilla nie dopuściła go do słowa. 

– Zasiądźmy najpierw do stołu, najlepiej rozmawia się z pełnym żołądkiem, przy dzbanku pitnego miodu. – Kobieta posłała gościowi szeroki uśmiech i puściła do niego oko.

Darius westchnął zrezygnowany. Już miał powiedzieć, że to pilna sprawa i nie ma czasu na takie błahostki, jak jedzenie. Jednak nie zdążył, bo Rilla zniknęła ponownie w kuchni, żeby przynieść resztę potraw, no i oczywiście miód pitny. Poza tym, on może nie musiał jeść, ale Amanda była człowiekiem. Musiała mieć siły, żeby zmierzyć się z tym, co ją czekało w najbliższej przyszłości.

Zasiedli wreszcie do stołu. Amanda i jej mama nałożyły sobie pełne michy gulaszu i każda złapała pojadę chleba. Darius również nabrał sobie trochę strawy, dla niepoznaki. Przyglądał się przez chwilę, jak kobiety zaczynają jeść, posyłają sobie uśmiechy oraz omawiają rzeczy, które trzeba jeszcze zrobić tego dnia. Miał wyrzuty sumienia. Wiedział, jak bardzo jego wyznanie zniszczy tę sielankę panującą w gospodzie, ale pora była stawić czoła temu, co nieuniknione.

– Amanda, to piękne imię – zwrócił się do Rilli, wykorzystując chwilę ciszy między kobietami – rzadko spotykane w dzisiejszych czasach, zwłaszcza w zewnętrznych krainach.

Amanda zauważyła, że na słowa Dariusa jej mama spięła się nieco. Przestała jeść i zaczęła uważnie przyglądać się gościowi. Zmrużyła oczy, a atmosfera w gospodzie zrobiła się gęsta niczym śmietana.

Amanda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz