Eirini

273 31 35
                                    

Stała przy szklanej ścianie zamku. Jej rude włosy lśniły w blasku wschodzącego słońca, przypominając żywy ogień. Przyglądała się krainie, którą władała. Wszystko było nijakie i bezbarwne. Przyprawiało ją o mdłości. Była znudzona do szpiku kości. Już zbyt długo przebywali w jednym miejscu. Nie znosiła tego. Niewoliła ludzi, a tymczasem sama była niewolnikiem Królestwa. Przeklęta królowa Margot uwięziła ich w tym miejscu. Wyczerpali już prawie całe pokłady magii i elfy robiły się coraz bardziej niespokojne. Nie mogli uciec, nie mogli wrócić do domu. Nie było do czego wracać, ich świat był zniszczony, a gdyby wrócili nie zdobywając pozostałych krain, jej lud by ją wyśmiał i obalił. Nie mogła okazywać słabości. Nie pozostało nic innego, jak cierpliwie czekać, aż bariera runie i podbiją pozostałe krainy.

Elfy były pasożytami, żywiły się magią innych światów. Były okrutne i do bólu leniwe, dlatego niewoliły inne istoty, które mogły im usługiwać. W ten sposób elfy spędzały czas na swoich ulubionych zajęciach, czyli jedzeniu, piciu, seksie i torturowaniu innych. Trenowały sztuki walki i organizowały turnieje, gdzie nie raz przelewała się elficka krew. Czasami kazali niewolnikom walczyć ze sobą, wówczas takie zawody były jeszcze bardziej krwawe i rzadko kiedy wychodził z nich ktoś żywy.

Niewielki ruch powietrza poruszył czerwonymi włosami kobiety. Wyczuła czyjąś obecność za swoimi plecami. Elfy poruszały się bezszelestnie i z gracją, niemalże niezauważalnie dla zwykłego śmiertelnika.

– Pani. – Usłyszała męski głos. Należał do Zethara, Głównego Dowódcy wojsk, jej prawej ręki i kochanka w chwilach największej nudy.

– Czego chcesz? – spytała znudzonym tonem, nie odwracając się ani na chwilę w stronę przybysza.

– Powinniśmy podwoić straże i wysłać dodatkowe patrole na granice Królestwa.

– Po co? – prychnęła lekceważąco, choć dobrze znała odpowiedź.

– Dziewczyna niebawem skończy osiemnaście wiosen.

– Naprawdę wierzysz, że przeżyła teleportacje?

– Powinniśmy wziąć pod uwagę taką możliwość, jeśli Darius ją odnalazł...

– Ten nieudacznik? – Przerwała mu. – I co z tego? Nawet jeśli dziecko przeżyło i jakimś cudem Darius ją odnalazł, sądzisz, że zdołał ją nauczyć magii w tak krótkim czasie? Wchłonęłam niemalże całą magię z Królestwa, myślisz, że to dziecko zdoła mnie pokonać? Niech Darius ją tu przyprowadzi! Z chęcią się z nią spotkam i zmierzę. Przynajmniej będzie to jakaś rozrywka, bo już umieram z nudów!

– Nie lekceważ przepowiedni. Niewolnicy zaczynają mówić, że...

– Dość! Jesteś idiotą, skoro przejmujesz się tym, co mówią niewolnicy. Nie boję się tej małej czarownicy, a tym bardziej Dariusa. Zamiast słuchać plotek, zacznij mobilizować siły. Niebawem bariera padnie i wydostaniemy się z tego więzienia.

– Ale...

– Powiedziałam, dosyć! – krzyknęła i spojrzała nad ramieniem na swojego rozmówcę. Jej twarz wykrzywiła się w demonicznym grymasie, odsłaniając jej prawdziwą naturę. – Wynoś się! Zajmij się czymś, choćby robieniem dzieci ludzkim kobietom!

Zethar wyszedł z pokoju równie bezszelestnie, co do niego wszedł. Dopiero wówczas kobieta obróciła się i rozejrzała po pomieszczeniu. Nie pozwoliła w nim ruszyć nic przez ostanie osiemnaście lat, jedynie od czasu do czasu jakaś niewolnica wycierała tu kurze. Pod ścianami stały drewniane, proste meble, przy oknie bujany fotel, a z prawej strony dziecięce łóżeczko, idealnie pościelone, ozdobione falbankami. Na środku kołderki leżała mała, pluszowa zabawka. Słyszała, jak niewolnice mówiły między sobą, że ten widok przyprawia je o dreszcze. Uśmiechnęła się pod nosem.

Lubiła tu przebywać. Przypominał o tych chwilach chwały, kiedy elfy zdobyły zamek oraz jak osobiście zabiła królową Margot. Jednak, przede wszystkim napawała się wspomnieniem o tym, jak udało jej się podstępem, wtargnąć do pokoju dziecka, a wszystko dzięki temu idiocie, Dariusowi. Podał jej dziecko niemalże na tacy. Wszystko szło dobrze, dopóki nie zbliżyła się do dziecka. Wówczas to ludzkie szczenię zaczęło płakać, wzbudzając tym samym czujność i niepokój u mężczyzny. Ledwie udało jej się rzucić zaklęcie rozpraszające to, które chroniło zamek przed elfami. Potem wszystko poszło już gładko. Podbój zamku, zabicie króla i królowej oraz wzięcie w niewolę Dariusa. Tylko tego cholernego dziecka nie udało jej się wypatroszyć.

Była pewna, że dziewczynka nie przeżyła teleportacji, albo że jej ciało gniło gdzieś na dnie oceanu. Mimo wszystko wciąż czuła lekki niepokój, więc przychodziła tutaj przypomnieć sobie o tym, jaka jest potężna i niezwyciężona.

Wściekłość, którą poczuła na wieść o ucieczce Dariusa była nie do opisania. Własnoręcznie zabiła strażników pełniących wówczas wartę oraz kilku przypadkowo napotkanych niewolników. Wprawdzie torturowaniem go również była już znudzona, ale wolałaby widzieć go martwego, niż pozwolić mu uciec. Był niezastąpionym wojownikiem podczas krwawych zabaw. Odmawiał walki z ludźmi, ale nie brakowało chętnych wśród elfów do mierzenia się z nim. Każdy jeden ginął z rąk Dariusa.

Przez ułamek sekundy, przez kręgosłup kobiety przebiegły ciarki na wspomnienie pocałunków Dariusa, którymi ją obdarowywał zanim odkrył kim naprawdę jest. Mamiła jego umysł, żeby ukryć to, że jest elfem. Udając niewinna istotę rozkochała go w sobie i w ten sposób namówiła go, żeby wprowadził ją do komnaty królewskiego dziecka.

Szybko odgoniła te myśli, zastępując je wizją, kiedy jej podwładni odcinali skrzydła Dariusa, żywcem. Poczuła dreszcz podniecenia. Zasłużył sobie na każde cierpienie jakie doznał z jej rąk oraz od innych elfów, za to, że odwrócił się od niej w momencie, kiedy dowiedział się, że jest królową elfów.

Zwróciła się ponownie w kierunku szklanej ściany. Słońce było już nieco wyżej na horyzoncie. Nienawidziła tych ścian, za dużo słonecznych promieni wpuszczały do zamkowych komnat. Zapatrzyła się w bliżej nieokreślony punkt i powiedziała do siebie:

– Amando, jeśli żyjesz, to czekam tu na ciebie. Z chęcią cię zabiję.

***

Zethar wpadł niczym furia do komnaty, gdzie czekało na niego kilku eflickich generałów. Był wściekły. Nienawidził tej rudej suki, tego jak bardzo nim pogardzała, chociaż od zawsze był jej wierny. Mimo wszystko czuł przed nią respekt i bał się jej gniewu. Jednak jeszcze bardziej bał się przepowiedni, która mówiła, że ludzkie dziecko zgładzi cały jego lud.

Na widok swojego dowódcy, elfy stanęli na baczność, poprawiając swoje miecze u pasa. Zethar spojrzał na nich w milczeniu, układając w głowie, co powinien teraz zrobić.

– Wyślijcie dodatkowe straże na granice Królestwa. Niech wypatrują Dariusa i młodej dziewczyny – powiedział wreszcie, na co elfy skinęły jedynie głowami. 

***

***

Ουπς! Αυτή η εικόνα δεν ακολουθεί τους κανόνες περιεχομένου. Για να συνεχίσεις με την δημοσίευση, παρακαλώ αφαίρεσε την ή ανέβασε διαφορετική εικόνα.

***

Media: Cradle Of Filth -Nymphetamine 

Amanda ✔Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα