78

2.9K 199 35
                                    

-Mani? - pytam, bo wydaje mi się, że dziewczyna idąca chodnikiem z przeciwka, jest zbyt podobna do mojej przyjaciółki, by nią nie być.

-Oh! Hej Bananie - brązowooka podchodzi i przytula mnie na powitanie - dwa dni się nie widziałyśmy. Stęskniłaś się za swoją najlepszą przyjaciółką?

-A jaką chcesz odpowiedź? - pytam żartobliwie na co dostaję kuksańca w ramię.

Ostatnio coraz mniej czasu spędzam z przyjaciółkami. Cały czas mam jakieś wywiady, spotkania i inne bezsensowne rzeczy, które wcale nie są konieczne, ale jednak je robię. Staram się organizować wszystko tak, bym mogła być w domu, kiedy Lauren wraca ze szkoły. Prawie codziennie oglądamy jakieś filmy Disneya, które i tak widziała już milion razy, aczkolwiek z jakiegoś powodu wcale mi się nie nudzą. Lubię te pory dnia. Lubię układać głowę nad brzuszkiem Lo, tak by być jak najbliżej naszego maluszka, albo po prostu chować ją w swoich ramionach masując jedną ręką jej brzuch, który z czasem będzie coraz to większy.

Dziewczyny odwiedzają nas regularnie, ale jednak nie jest to tak często jak jeszcze miesiąc temu. Kiedyś spędzałyśmy w piątkę prawie całe dnie, a teraz jest to kilkanaście godzin w tygodniu. Wiem jednak o wszystkim co się u nich dzieje, bo w sumie, to cały czas ze sobą piszemy.

-Haha, bardzo śmieszne. Weź lepiej powiedz co dzisiaj porabiałaś - przeczesuje dłonią włosy.

Zastanawiam się moment nad tym co jej powiedzieć. Nie będę jej opowiadać o koszmarach Lo, bo to nie moja rzecz do powiedzenia. Jeśli zielonooka będzie chciała, to sama podzieli się tym, co ją męczy, z kim tylko będzie chciała. Nie będę też opowiadać o spotkaniu z Shannon, bo po co mam ją niepokoić moimi kłótniami. Pomimo tego, że ciągle z siebie żartujemy, jest moją najlepszą przyjaciółką i wiem, że nie chce, by spotykały mnie jakieś nieprzyjemności, tak jak ja nie chcę, by spotykały one ją. Kiedy już zamierzam pogodzić się z myślą, że miałam totalnie nudny dzień i nie ma o czym wspominać, uświadamiam sobie, że wydarzyła się dość znaczna rzecz.

-Zwolniłam Shannon.

Oczy dziewczyny rozszerzają się w niedowierzaniu. Shannon była moją manadżerką odkąd pamiętam i jak dotąd byłam głupia i podatna na sugestie, dlatego nie zauważałam, że mną manipuluje. Mani wie tylko o jednej nieprzyjemnej sytuacji z Shannon, więc nie dziwię się, że jest w lekkim szoku po otrzymaniu tej informacji.

-C-co? Ale czemu?

-Nawet nie pytaj. Wyobrażasz sobie, że poprosiła mnie, żebym ogłosiła w mediach, że rozstałam się z Lolo, żeby nikt nie pisał, że "opiekuję się samotnymi matkami z dziećmi"? - robię cudzysłów palcami wypowiadając słowa Shannon - ostatnio często przeginała, ale to było już za wiele.

-Żartujesz sobie? Zawsze myślałam, że jest mądrą kobietą, a ta sytuacja, o której mi opowiadała, to tylko jednorazowa akcja - przestępuje z nogi na nogę - no cóż... skoro nie potrafiła zrozumieć, to chyba rozsądnie postąpiłaś.

Właśnie za to ją kocham. Mani nigdy nie krytykuje moich decyzji. Zawsze jest, żeby mi doradzić i przedstawić swoje stanowisko, ale w obliczu moich ostatecznych decyzji za każdym razem wykazuje się zrozumieniem. Zawsze była i jest dla mnie ogromnym wsparciem.

-Ta... też tak myślę. A tak w ogóle, co tutaj robisz?

-Wyszłam się przejść, dawno nie byłam na zwykłym spacerze. A ty?

-Um, dopiero co skończyłam robić obiad. Lauren ma niedługo wrócić ze szkoły, więc poszłam kupić jej ulubione żelki i mam zamiar wstąpić jeszcze do kwiaciarni - odpowiadam szczerze na pytanie.

Pomyślałam, że kwiaty są miłym gestem, a wiem, że Lauren szczególnie je uwielbia. Chyba przez te głupie insynuacje Shannon, mam wewnętrzną potrzebę pokazania mojej niczego nieświadomej dziewczynie, że bardzo mi na niej zależy i to, że jak sama powiedziała, należy już do mnie, wcale nie sprawi, że przestanę się starać. Będę zabiegać o jej względy już do końca.

But my heart knowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz