8. Why

85 13 7
                                    

Andrew

Gdy Shawn skończył oprowadzać Elizabeth po domu, zaprosiłem ich do swojego gabinetu. Widząc, że obydwoje są w nienajgorszych humorach tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że zatrudnienie dziewczyny było dobrym pomysłem i bez obaw mogłem myśleć o podpisaniu umowy z tą młodą osobą. Nie chciałem zatrudniać kogoś, kogo Shawn nie będzie lubił. I tak już dość go ogranicza ta opieka, ale jest to minimalna konieczność w jego przypadku. Dziewczyna mieszka też niecałe pół godziny piechotą stąd, więc ma blisko dom. Do rozważenia jest kwestia na ile czasu ją zatrudnić? Rok, dwa? Trudno przewidzieć, ile będzie potrzeba czasu aby stan Shawna się poprawił. Bardzo wpływa na to otoczenie, poziom stresu... Chłopak miał zacząć zaraz przygotowania do wydania swojej trzeciej płyty - ale czy to nie za duże ryzyko? Z drugiej strony tak bardzo cieszy się na pisanie kolejnych utworów że nie można mu odmówić, to w końcu jego największą pasja. Jeszcze trzeba będzie nad tym pomyśleć. A co z opieką psychologa? Czy nie warto zatrudnić z czasem drugiej osoby, z którą będzie się spotykał częściej niż raz w miesiącu? Shawn co prawda uważa, że to całkowicie mu wystarcza, ale nie byłbym taki pewny. Cóż, rozwiązanie samo przyjdzie.
Z taką myślą zaprosiłem ich na obiad który przygotowały niezastąpione Kim i Naomi. Po przepysznym makaronie z białego ryżu z kaczką w sosie sojowym i sałatą pekińską oznajmiłem Shawnowi, że na dzisiaj to koniec i że może się pożegnać z Elizabeth, gdyż później jedynie ustalę z nią warunki umowy o pracę. Shawn zawsze zaprzyjaźniał się z ludźmi dość szybko, odważyłbym się powiedzieć, że praktycznie po chwili. Był chłopakiem dobrym, miłym, serdecznym i bardzo ciepłym - można to zauważyć chociażby patrząc na jego relację z fanami. Jak wielkie było więc moje zdziwienie, gdy uśmiechnął się jedynie do Elizabeth i powiedział krótkie 'do zobaczenia', na co ona odpowiedziała tym samym. Tym razem to ja zrobiłem na chwilę wielkie oczy, ale nie dałem po sobie nic więcej poznać i zaprosiłem Elizabeth do gabinetu, upewniając się, że Shawn nie będzie stał pod drzwiami. Gdy je zamknąłem, wskazałem dziewczynie z uśmiechem fotel naprzeciwko mojego biurka. Usiadła na nim ostrożnie, trochę nieśmiało.
- Jak ci się podoba dom? - zagadnąłem do niej, aby rozluźnić ją trochę.
Na te pytania rozjaśniły jej się oczy. Dobrze trafiłem - od razu usiadła swobodniej.
- Jest niesamowity! Ogród to przepiękne miejsce  i pokoje są ślicznie urządzone.Trochę trudno się w nim jeszcze połapać, ale myślę, że jak zrobię sobie jego plan i nauczę się na pamięć, to może zapamiętam cokolwiek!
Roześmialiśmy się oboje. Nie wiedziałem, że jest taka dowcipna i otwarta, gdy czuje się swobodnie. Chyba po prostu stresowała się wcześniej trochę tym wszystkim. Nagle do głowy przyszedł mi bardzo niecny pomysł na żart. Trochę obawiałem się reakcji dziewczyny, ale postanowiłem zaryzykować. Przybrałem smutną minę ważnego dyrektora i odparłem:
- Hmm, wiesz, nie wiem czy będzie to potrzebne. Stwierdziliśmy, że jesteś zbyt młoda na to stanowisko i niestety nie podpiszemy z Tobą umowy.
Mina Elizabeth nagle zrzedła i popatrzyła na mnie przerażona. Widząc jednak jak próbuję nie wybuchnąć śmiechem i mój rozbawiony wzrok, poznała podstęp.
- Żartowałem! Przepraszam za to, ale nie mogłem się powstrzymać. Jesteś najlepsza na to stanowisko! Żebyś tylko widziała swoją minę...! - po czym postarałem się odtworzyć wyraz twarzy dziewczyny. Elizabeth wybuchnela śmiechem, a ja jej zawtórowałem. Myślę, że wesoły początek  znajomości to dobra droga. Shawn powinien się tego uczyć. A właśnie...
- A co uważasz o Shawnie?
- Eee... no wydaje się całkiem miły, chociaż trochę zestresowany.
Zdziwiła mnie taka krótka odpowiedź.
- Był dla Ciebie niemiły?
- Nie, znaczy... czasami może zachowywał się dziwnie, ale myślę, że to tylko chwilowe... prawda?
- Oczywiście! Shawn to najbardziej sympatyczny chłopak jakiego znam. Jest mu chyba ostatnio po prostu trochę ciężko i ma też wahania nastrojów. Mam nadzieję, że to szybko minie i poznasz go takiego, jakim jest naprawdę!
Elizabeth uśmiechnęła się tylko na te słowa. Zdziwiła mnie postawa Shawna, ale byłem pewny, że polubi dziewczynę. Faktem jest, że dziwne zachowania zdarzały mu się teraz  częściej niż zwykle i nawet on sam zauważył to i próbował nad tym zapanować. Inna sprawa, że niestety niezbyt mu to wychodziło.
Oderwałem się od tych myśli i skupiłem się na umowie.
- Dobrze, więc przejdźmy do konkretów. Ta praca - jak pewnie się domyślasz - polega na twojej stałej obecności tutaj codziennie przez... powiedzmy... 12 godzin. Nie ma żadnego specjalnego dresscodu, bylebyś wyglądała schludnie. Zresztą - myślę, że możesz po prostu ubierać się jak chcesz, wydaje mi się, że jesteś rozsądna. Ważne jest żebyś była w pobliżu Shawna w razie czego, czyli w domu lub ogrodzie, a jeśli potrzebujesz wyjść gdzieś to powiedz mi o tym. Mam nadzieję, że nie będzie ci się tu nudzić, jest tu naprawdę dużo zajęć! A Shawn też na pewno coś ci pokaże albo coś razem porobicie. Na razie chciałbym zatrudnić cię na rok, później pewnie przedłużymy kontrakt. Pensja będzie wynosić 20 tysięcy dolarów miesięcznie. Czy pasują ci takie warunki?
Dziewczyna po raz kolejny dzisiaj wytrzeszczyła oczy i pokiwała szybko głową. To chyba Dzień Szoku czy coś.
- A więc jesteśmy umówieni! Teraz wystarczy tylko że tu podpiszesz i widzimy się jutro o 8:00!
Pożegnałem się z nią serdecznie. Bardzo miła dziewczyna z tej Elizabeth. Dziwi mnie trochę zachowanie Shawna, wiem że nie powinienem się wtrącać w jego prywatne sprawy, ale rozmowa z nim to chyba dobre wyjście, może xoś mi powie, może coś uda mi się z niego wyciągnąć?
Z taką myślą poszedłem na górę do jego pokoju. Zapukałem w drzwi.
- Shawn? - zero odpowiedzi. Postanowiłem wejść. W środku nie było jednak nikogo. Nagle usłyszałem ciche szmery.
-...Hej, Shawn? ... Shawn!

Muzyka w tle:
Pitter - Pat by Erin McCarley

My Medical Romance | S.M.Where stories live. Discover now