4. Is there somebody who can help me?

137 12 8
                                    

Shawn

   Wszedłem do gabinetu Andrew lekko zdenerwowany. W końcu zaraz mam poznać osobę, która przynajmniej przez najbliższy czas będzie chodzić za mną krok w krok. Spojrzałem na zegarek - za 10 minut Andrew miał  z nią przyjść, może do tego czasu przyjdzie jeszcze jakaś kolejna osoba której będę musiał udzielić wywiadu. Właściwie nie wiedziałem o niej nic, ale Andrew mówił, że długo to rozważał i że to najlepsze wyjście. Mam nadzieję, że się nie mylił... Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi i głos mojego menadżera zapraszającego kogoś do wejścia. Shawn, nie oglądaj się. Nie oglądaj się!
-Dzieńdobry! – usłyszałem dziewczęcy głos. Zdziwiłem się, bo brzmiał  bardzo młodo. Wtedy już nie wytrzymałem i obróciłem głowę. Moim oczom ukazała się wysoka, szczupła dziewczyna z jasnobrązowymi włosami o złotych przebłyskach. Nie wyglądała na starszą ode mnie. Właściwie, była ładna. Zastanawiałem się tylko co tu robi. Młoda, ambitna dziennikarka. Ale czy nie za bardzo młoda?
  W tym momencie uniosła głowę i nasze spojrzenia się spotkały.  W jej morskich oczach odbiło się zdumienie pewnie równe mojemu. Spojrzałem pytająco na Andrew, który tylko mrugnął do mnie i zaprosił dziewczynę do stołu. Czy on zapomniał o dzisiejszym spotkaniu?!
-Proszę usiądź, Elizabeth – powiedział i wskazał na miejsce obok mnie. Sam zajął miejsce naprzeciwko nas i powiedział:
- Elizabeth poznaj Shawna, od dzisiaj będziesz się nim opiekować. – oznajmił.
-Słucham?! – powiedziałem jednocześnie z dziewczyną.





Elizabeth

- Słucham?! – powiedziałam jednocześnie z chłopakiem. Byłam naprawdę zszokowana, doskonale wiedziałam kim jest ten chłopak którym będę się opiekować. Shawn Mendes to mój idol, uwielbiam go od dawna, znam prawie wszystkie jego piosenki na pamięć i byłam na dwóch koncertach! Motyla noga, że też nie skojarzyłam wcześniej że Andrew to menadżer Shawna! Jejku jejku jejku!!! Nie mogę za żadne skarby świata pokazać że jestem jego fanką, pewnie po jakimś czasie to minie, ale jeśli teraz się nie opanuję to inaczej stracę tę pracę! Ufff, spokojnie, normalny wyraz twarzy, głęboki oddech.
- Dobrze słyszycie, co się tak dziwnie patrzycie? Znacie się? – ze zdziwieniem spytał Andrew.
- Nie! – prawie krzyknęliśmy oboje równocześnie, po czym speszona popatrzyłam na Shawna i szybko odwróciłam wzrok. Zauważyłam, jak kącik ust Andrew leciutko podnosi się do góry.
- To co robicie takie wielkie oczy? Poznajcie się, Elisabeth, to Shawn Mendes. Shawn, to Elisabeth Anderson.
Shawn podał mi rękę na przywitanie, uśmiechnęłam się lekko do niego, odwzajemnił uśmiech, ale jakoś tak niewyraźnie. Może dzień zaczął mu się nieciekawie. Nadal nie mogę uwierzyć, że będę pracowała z Shawnem, ale czy sprostam zadaniu?
- Ekhem – odchrząknął Andrew po chwili – Skoro już się poznaliście, to razem z Shawnem oprowadzimy Cię po domu, Elisabeth. Chodź za mną.
Andrew ruszył do wyjścia, a ja posłusznie podążyłam za nim. Shawn przytrzymał mi drzwi, przeszły mnie ciarki po plecach, może dlatego że właśnie miałam zacząć wymarzoną pracę u mojego idola, co było tak nieprawdopodobne jak to, że na wiśni wyrosłyby kwiaty bzu ze skrzydłami, może dlatego że sam Shawn Mendes przytrzymał mi drzwi, a może po prostu było mi zimno...?










Oto czwarta część naszego fanfictu 😄 zapowiada się niepozornie, ale niedługo się rozkręci! Jeśli czytacie to piszcie komentarze i odczucia po przeczytaniu, będzie nam bardzo miło! Następny rozdział pojawi się gdy ten zdobędzie 30 wyświetleń, więc rozpowszechniajcie go znajomym, odwdzięczymy się conieco 😉 Wielkie całuski dla wszystkich, pozdrawiamy cieplutko! 💙

Muzyka w tle:
,,Romeo and Juliet" by Dire Straits

My Medical Romance | S.M.Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin