Siedemnastolatka odrywa się ode mnie z wciąż przymkniętymi oczkami. Rękę, którą wcześniej trzymałam na jej policzku, układam na jej uroczym brzuszku i zaczynam delikatnie masować przez koszulkę. Całuję przeciągle jej czoło. Dopiero wtedy otwiera oczy, a ja decydując się w nie spojrzeć, dostrzegam ból, krzywdę i cierpienie. Całuję ją w policzek, a następnie opieram się o nią tak, że nasze czoła się stykają.

-Kochanie - zaczynam bardzo cicho, by nie zniszczyć chwilowego spokoju siedemnastolatki - powiesz mi co się stało? - to pytanie jest niezwykle niepewne, ale na szczęście dziewczyna potakuje. Znów wtula się w moją pierś zaciskając piąstki na mojej koszulce, więc nie tracąc czasu, ponownie całuję czubek jej głowy.

-Lucy - to jedyne co mówi swoim zachrypniętym, przestraszonym głosem.

Zabiję ją. Choćbym miała nie wyjść z pudła. Rozszarpię tę żmiję własnymi rękoma. Zapłaci na wszystko co kiedykolwiek zrobiła mojej księżniczce. Będzie mnie błagać o litość, a ja będę wobec niej tak okrutna, jak ona jest wobec Lauren. Zniszczę ją.

-Znajdę ją teraz w szkole? - próbuję wstać z kanapy, ale Lauren ciągnie mnie z powrotem i po raz kolejny tego dnia wtula się we mnie opierając głowę o mój mostek - Lauren, cokolwiek ci zrobiła, będzie tego surowo żałować. Dopilnuję tego - znowu próbuję wstać, ale i tym razem zupełnie na marne - skarbie, jutro jest dzień projektu, więc wtedy nic nie zrobię.

-Camz, zostań ze mną. Potrzebuję cię. Po prostu mnie przytul - ma rację. Lucy mogę zająć się później, teraz powinnam być przy mojej Lolo.

Tak jak prosiła, obejmuję ją szczelnie ramionami. Rozpoczynam serię pocałunków na całej powierzchni jej twarzy, oraz skroniach i wreszcie czuję jak jej spięte mięśnie powoli się rozluźniają.

-Słoneczko, chcesz mi o tym opowiedzieć? - znów nie otrzymuję słownej odpowiedzi, a zamiast tego, jedynie kiwnięcie głową.

-Rozpowiedziała w szkole, że poszłam, do takiego chłopaka z naszej szkoły, Logana i zapłaciłam mu za przespanie się ze mną, bo chciałam stracić dziewictwo. Chciałam do niego iść żeby powiedział wszystkim, że to nieprawda, ale przekupiła go, więc jedynie to wszystko potwierdził. Camz, to kłamstwo, przysięgam - ponownie zaczyna szlochać i to nawet z większą histerią niż poprzednio.

Mam wrażenie, że krew się we mnie gotuje. Wiedziałam, że suka z tej Lucy, ale o takie świństwo bym nikogo nie posądziła, nawet jej. Do teraz. Jak można być tak zimnym i dwulicowym? Nigdy nie zrozumiem takich ludzi, tak samo jak nie zrozumiem tego, że zawsze obierają sobie za cel najbardziej niewinne, miłe i kochane osoby.

Lauren ściska moją koszulkę tak bardzo, że potrzebne będzie porządne prasowanie, a twarz chowa w zagłębieniu mojej szyi w taki sposób, jakby chciała schować się w moich ramionach przed całym światem. Nie zamierzam ani trochę przejmować się przemoczoną od łez koszulką. Jeśli takiego poczucia potrzebuje, zapewnię jej to.

-Ćśśś kwiatuszku - głaszczę jej plecki - ona za to wszystko odpowie. Obiecuję ci - całuję moje szczęście w skroń.

-Camz, błagam cię, nie rób nic głupiego. Nie wybaczę sobie, jeśli ty też będziesz miała przez nią problemy. I nie zgadzam się na żadną przemoc. Jeśli chcesz ją pokonać, nie upadaj tak nisko jak ona.

-Obiecuję kochanie. Mam już plan. I obiecuje ci, że straci na tym więcej niż jakbym ją pobiła - cmokam główkę Lo - kocham cię i nie będę tolerować takiego zachowania wobec ciebie.

-Ty mnie co?! - o cholera. No to się będę tłumaczyć.

-Ja... ja... - dziewczyna podnosi głowę i na mnie spogląda.

But my heart knowsWhere stories live. Discover now