-Gdybyś nie robiła sobie głupiego "dnia wolnego" - Shannon robi cudzysłów palcami - wiedziałabyś, że nie masz żadnej randki. Za miesiąc promocja twojej płyty, dlatego od dzisiaj jesteś dziewczyną Hayley Kiyoko. Przestań bawić się w romanse z jakimiś fankami i ubieraj się. Idziesz ze swoją dziewczyną na romantyczną kolację. Puścimy anonimowy cynk o miejscu waszego spotkania, więc zjadą się tam paparazzi. Macie udawać zakochane gołąbeczki. Lepiej się pośpiesz, po takim newsie album będzie się sprzedawał jeszcze lepiej niż ostatni - kończy swoją wypowiedź z parszywym uśmiechem na twarzy.

Dobra, rozumiem coraz mniej. A właściwie, to nic nie rozumiem. Wiem jedynie tyle, że dla mnie to wszystko na pewno nie znaczy nic dobrego.

-Nigdzie z tobą nie idę. Zostaję tutaj z Lauren.

-Podpisałaś kontrakt. Chcesz go stracić przez taką głupotę? - patrzę jak wyraz twarzy Camili zmienia się na zupełnie bezradny - wybieraj, twoja koleżaneczka, czy kontrakt bez którego jesteś jak planeta, która wypadła z orbity i krąży nieregularnie, gdzieś w przestrzeni zupełnie bez celu?

Camila wygląda na załamaną. Nie odzywa się i chyba dobrze, że tego nie robi, bo gdybym usłyszała jej odpowiedź, wybuchłabym płaczem na miejscu. Teraz już wiem jak to jest czuć się jak stara zużyta szmata. Serio myślałam, że jej zależy. Powtarzała mi to milion razy. A nasz pocałunek... nasz pocałunek był niesamowity. Myślałam, że poczuła wtedy to co ja. Jak mogłam się tak pomylić? Wykorzystała to, że od samego początku miała nade mną przewagę będąc moją idolką. Wiedziała, że nie jestem w stanie nawet udawać niedostępnej, bo ją ubóstwiam, więc zabawiła się mną. Musiało ją to śmieszyć, kiedy przychodziła z tych swoich nudnych spotkań i uświadamiała sobie, że gdzieś tam czeka na spotkanie z nią pewna idiotka, która myśli, że w jakimś stopniu serio się dla niej liczy. Śmieszne. Jak mogłam być tak naiwna. Oczywiście, że kiedy przychodzi co do czego, ja nic dla niej nie znaczę.

Czuję już jak wilgotne są moje oczy, ale nie wypuszczę łez. Takiej satysfakcji jej nie dam. Patrzy na mnie z bólem w oczach. Wiem co zaraz powie i nie jestem przygotowana, by to usłyszeć. Jak ona może wciąż tak perfidnie udawać.

-Skończ na mnie patrzeć tym swoim załamanym wzrokiem! - krzyczę i dopiero teraz uświadamiam sobie, że oprócz ogromnego bólu tłamsiłam też w sobie narastający gniew - ty wredna, parszywa manipulantko! Dobrze się bawiłaś wmawiając mi jak to ważna dla ciebie jestem?! Jak się we mnie zauroczyłaś?! Że cokolwiek dla ciebie znaczę?! A ja ci w te wszystkie podłe kłamstwa wierzyłam - ostatnie zdanie wypowiadam niezwykle cicho, bo nie ufam już swojemu głosowi. Wiem, że w każdym momencie mógłby się załamać.

-Lo... - wręcz szepcze, a jej głos się łamie. I po co?

-Nie - przerywam nim zdąży nakłaść mi do głowy więcej kłamstw i oszustw - nie chcę cię nigdy więcej widzieć.

Wręcz rzucam się w stronę wyjścia, biorąc uprzednio swoją torebkę, którą na szczęście odłożyłam na półkę obok drzwi. Zanim wybiegam na ulicę słyszę jeszcze krzyki Camili i Shannon, ale nie skupiam na nich uwagi w żadnym stopniu. Jestem zbyt pochłonięta tym, że zostałam właśnie niewyobrażalnie skrzywdzona przez osobę, która w ciągu kilku lat stała się dla mnie przykładem, kimś niezwykle ważnym, kimś kogo zdanie zawsze brałam pod uwagę zanim zrobiłam cokolwiek. Chciałam nauczyć się patrzeć na świat tak jak robi to ona i zachowywać się w stosunku do ludzi tak jak robi to ona. No jak mogłam być tak głupia?!

Biegnę w stronę mojego domu co raz częściej potykając się o różne śmieci na chodniku, gdyż obraz przede mną jest zamazany przez łzy, które wypełniają moje oczy i spływają strumieniami po policzkach. Obok mnie przejeżdża Shannon w swoim samochodzie. Widać po niej, że jest wkurzona do granic możliwości, ale prawda jest taka, że mam tę babę zupełnie gdzieś. Każdy powinien ponosić konsekwencje za swoje czyny. Tak jak teraz robię to ja.

But my heart knowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz