Rozdział 27.

2.8K 246 199
                                    

A dziś przedstawiam Wam nowy parring, ponieważ Dylmas stał się troszkę nudny, więc prezentuję Wam... DEMENT! ♥ 

Perspektywa: Dylan.

Jeff stwierdził, że łódka prowadząca na tą niewielką, ośmiokątną wysepkę jest stara i zbyt mała, więc kazał mnie oraz Thomasowi wracać do szpitala i przebrać się w jakieś suche ubrania. W milczeniu wykonaliśmy jego polecenie i razem z przyjacielem udałem się do budynku. Po drodze nikogo prócz Harry'ego i Louisa nie spotkałem, którzy kłócili się wniebogłosy o jakieś pierdoły, co nie obyło się ze strony zielonookiego bez focha z przytupem i fanfarami, czego Lou ewidentnie miał już dość.

I wcale mu się nie dziwię.

Weszliśmy do środka i udaliśmy się do pomieszczenia, w którym znajdowały się nasze rzeczy. W oczy od razu rzuciło mi się łóżko, na którym Thomas mi obciągał. Na samo wspomnienie moje policzki przybrały intensywny, czerwony kolor, a ja w dole brzucha poczułem wspaniały ucisk i przyjemny prąd rozchodzący się po moim ciele, bo muszę śmiało stwierdzić, że blondyn zna się na rzeczy. Jestem tylko ciekaw skąd, bo od czasu jego pamiętnej wizyty w szpitalu, nie chciał więcej oglądać pornosów.

Postanowiłem, że pójdę na jakiś spacer, ponieważ musiałem przemyśleć sobie parę ważnych dla mnie spraw. Tommy nie był zachwycony faktem, że musi zostać sam lub znaleźć sobie jakieś zajęcie beze mnie, ale ja potrzebowałem ciszy i samotności. Zaproponowałem mu, aby poszedł pomóc Louisowi i Stylesowi, ale on tylko wykrzywił się i w efekcie powiedział, że jakoś sam zorganizuje sobie czas.

Spacerowałem sobie po obrzeżach wyspy w nadziei, że może dostrzegę gdzieś jakiś ląd, lecz prócz niewielkiego ośmiokąta, na którym znajdowali się moi przyjaciele z gangsterem nie zauważyłem, więc skierowałem się w głąb wyspy.

W mojej głowie wciąż siedział Tommy, który z zaangażowaniem ssał mojego penisa jakieś kilka godzin temu. Nie miałem pojęcia, co zrobić z tym fantem, ponieważ to nie było często spotykane zjawisko, aby najlepszy, od dziecka przyjaciel Ci obciągał. Bałem się, bardzo poważnie, że on się we mnie zakochał. Nie mógłbym tego zaakceptować, gdyż nie jestem gejem. Po prostu, chciałbym mieć w przyszłości rodzinę, mieć dzieci, a z mężczyzną nie stworzę tego, czego pragnę.

Usłyszałem w oddali krzyki Aleca oraz wyklinającego Magnusa. Zobaczyłem, ze chłopcy pokłócili się, więc żeby dać im trochę prywatności skręciłem w lewo i kierowałem się dalej przez siebie, potykając się o gruz.

Doszedłem po chwili do jakiegoś nieznanego mi jeszcze na tej wyspie miejsca i rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem plac budowy i założone rusztowanie wokół jakiejś ściany budynku. Najprawdopodobniej ktoś chciał wyremontować to miejsce, ale się poddał i cały sprzęt do budowania pozostał tutaj opuszczony.

Podszedłem bliżej do betoniarki, która wyglądała, jak by niedawno była używana, ponieważ kapał z niej jeszcze ciekły cement. Chciałem przejść dalej, aby zorientować się, czy ktoś tu jest, lecz przeszkadzał mi sznurek zawieszony obok niej, który jednocześnie zagradzał mi drogę. Chciałem najzwyczajniej w świecie pod nim przejść, więc chwyciłem go i rozwiązałem.

I to był kurwa błąd.

Usłyszałem delikatny trzask metalu i odwróciłem się za siebie, aby zlokalizować jego źródło i rozszerzyłem oczy ze zdziwienia.

W moją stronę pędził z góry ogromny worek, najprawdopodobniej z jaką zaprawą murarską i nim zdążyłem zareagować, przywalił mi z ogromną siłą wprost w klatkę piersiową, a ja poleciałem do tyłu.

Upadłem w coś leistego oraz mocno klejącego się. Podłoże było twarde, a ja uderzyłem głową w jakiś stwardniały beton. Miałem mroczki przed oczami, zaś wszystko dookoła mnie wirowało. Nie byłem w stanie przez chwilę się ruszyć i dopiero po kilkudziesięciu minutach ogarnąłem, że odpłynąłem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Prisoner of the heart | Dylmas, Briam, Malec, Larry, Brainho & JescottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz