Rozdział 19.

3.2K 272 453
                                    

Perspektywa: Louis.

Chciałem razem z Harrym ukryć telefon w jednej z tych starych szafek, aby móc nagrać, jak Sangster obciąga O'Brienowi, ale nam się cholera jasna nie udało, bo ten popierdolony gangster musiał nas wyprosić. No przecież to byłby hit na naszym kanale na YouTube, to nie, jak zwykle biednemu wiatr w oczy kole.

- I żebym kurwa Was nie przyłapał na tym, jak próbujecie wejść do tego budynku. – warknął wściekle, spoglądając na nas. Wywróciłem oczami i spojrzałem na swojego skarba, który nie zamierzał się poddać. No przecież taka okazja nie zdarza się często i żaden burak nie będzie nam krzyżować planów. Nie pozwolimy na to. Scott burknął coś pod nosem, a pozostali olali jego słowa. Mam nadzieję, że przez tego debila nie dostaniemy znowu karnych pompek. – Macie im dać spokój i dopóki nie skończą, obowiązuje absolutny i bezwzględny zakaz wchodzenia do środka.

- Boże, o co ta spinka. – wtrącił się wyluzowany Brett. – Nawet posiedzieć kurwa nie można w spokoju, bo Sangsterowi się zachciało obciągania.

- Jeśli myślicie, że uda Wam się tam wejść, to jesteście w błędzie. Dobrze wiem, że co niektórzy tylko by sobie robili z nich jaja, a jeszcze inni, to by może chcieli sobie nagrać filmik na pamiątkę, jak by mało pornosów było na Pornhubie, co nie, nadęci bogacze? – powiedział Jeff spoglądając na mnie i na Harry'ego. Poczułem, jak momentalnie oblała mnie fala gorąca, a pozostali spojrzeli się w naszą stronę bardzo wymownie. Nosz ja pierdole, ten dziad serio ma oczy w dupie i dookoła głowy. On wie wszystko i wszystko widzi.

- Nieprawda! – wtrącił się mój chłopak. – Nic nie chcieliśmy nagrywać.

- A ja jestem księdzem rozpowszechniającym dobroć na świecie. – sarknął gangster i skrzyżował ręce na piersiach, bacznie nas obserwując.

- Kurwa no, ja chcę posiedzieć w budynku. Jest gorąco i leje się ze mnie pot. – powiedział Liam i pierwszy raz w życiu zgodziłem się z nim.

- Nam też. – wtrąciłem się, popierając go.

- Jebie mnie to, czy wam gorąco, czy nie. – huknął, a ja wywróciłem oczami. Nosz psia mać, ten dziad mnie wkurwia.

- Chuja, idę do środka. – powiedział Brett, kierując się w stronę wejścia, ale Jeff zasłonił je swoim ciałem.

- Zbliż się o krok, a złamię Ci kark. – stwierdził, jak gdyby życie Talbota nie miało dla niego żadnego znaczenia.

- Ja pierdole. – fuknął blondyn, który cofnął się w stronę Aleca, z którym coś szeptał i był wyraźnie rozjuszony.

Jeff, widać było, że jest wkurwiony. Mężczyzna wszedł do środka, aby po chwili wynieść z niego jakiś stary fotel, który postawił sobie przed wejściem. Rozsiadł się na nim niczym król i zwycięsko na nas patrzył. Harry puknął mnie dość mocno w ramię na znak swoje oburzenia.

No on sobie chyba kpi. Jak mam kurwa wejść do środka, jak ten palant tutaj siedzi?!

Zachciało mu się bawić w strażnika cnot.

- Wy. – rzekł rozluźniony, rozsiadając się jeszcze wygodnie na fotelu, wskazując na naszą dziewiątkę palcem. – Macie zapierdalać na rekonesans wyspy. Waszym zadaniem jest skołowanie wody do picia oraz jakiegoś jedzenia. Jeśli znajdziecie jakiś bagaż, natychmiast macie go tu przynieść.

Jego polecenie nie obyło się bez fali komentarzy, która została jednak szybko uciszona jego groźnym wyrazem twarzy. Harry szturchnął mnie i polecił, abyśmy udali się na tył tego budynku, bo nie ma sensu tu zostać i się wykłócać. Znajdziemy inne wejście do środka. Być może uda nam się chociaż sfilmować ich z jakiegoś okna.

Prisoner of the heart | Dylmas, Briam, Malec, Larry, Brainho & JescottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz