Rozdział 23.

2.5K 253 269
                                    

A dzisiaj będzie śmiesznie z... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Perspektywa: Alec.

Kiedy tylko wszyscy zaczęli się w ekspresowym tempie ulatniać z wyspy, ja postanowiłem jak najszybciej uciekać od Magnusa, który jak zwykle nie dawał mi żyć. Gdy tylko oddaliłem się od pozostałych, usłyszałem kroki chłopaka oraz jego nawoływanie, że mam zabrać go na randkę. Po moim kurwa trupie.

Kurwa, czy on nie ma własnego życia?

- Alexandrze! – usłyszałem jego wołanie i normalnie miałem ochotę mu przywalić. Zatrzymałem się i chwilę myślałem nad tym, co powinienem zrobić. Postanowiłem, że ukryję się za drzewem i być może zaistnieje szansa, że mnie ten cymbał nie zauważy. – Alexandrze, obiecałeś mi randkę. Gdzież Ty się podziewasz, mój ukochany?

Jeszcze raz nazwie mnie ukochanym, to przysięgam, że go zamorduję. Już mam dość robienia ze mnie pedała.

- Oh, Alexandrze. – powiedział głosem z udawanym zdziwieniem, a jednocześnie zawiedzeniem, gdy znalazł się niespodziewanie przede mną. Nie mam pojęcia, skąd on się tu wziął, ale coś czuję, że nie da mi spokoju. – Myślałem, że bardziej się wysilisz i lepiej się ukryjesz. – dodał, puszczając do mnie oczko, a we mnie wręcz się zagotowało, gdy dotknął dłonią mojego torsu. Czy on się w końcu ode mnie odpieprzy?

- Koleś, nie wiem, jaki Ty masz problem, ale weź ode mnie spierdalaj, bo mam Ciebie i Twojej wymalowanej gęby dość. – syknąłem, strącając jego rękę z siebie oraz wyzywająco spoglądając mu w oczy, a on nie zraził się nic, a nic. Na jego twarzy wymalował się wręcz zwycięski uśmiech, co bardzo mi się nie podobało.

- Będziesz jej miał dość, gdy spędzisz ze mną parę lat swojego życia, spokojnie. Jeszcze nie czas na takie wyznania. – odpowiedział, a ja nie wytrzymałem i najprościej w świecie popchnąłem go na tyle mocno, że chłopak potknął się o kamień i wylądował tyłkiem wprost w ultra błotnistą kałużę.

- Ups? – powiedziałem z uśmiechem, po czym roześmiałem się bardzo głośno, omal nie wywracając się na ziemię. Magnus siedział w kałuży błota, wyglądając jak by zaraz miał się rozpłakać, albo chociażby uciec z krzykiem.

- To była i jest moja ulubiona koszula i spodnie! – powiedział załamanym głosem. – I jak ja je teraz dopiorę?! Alexandrze, masz mnie natychmiast przeprosić za swoje zachowanie. – nakazał groźnym tonem, a ja nie mogąc się powstrzymać, wybuchnąłem głośnym śmiechem i złapałem się za brzuch. Świetny żarcik.

- Trzeba było mnie nie wkurwiać. – odpowiedziałem z satysfakcją, że gnojek nareszcie dostał za swoje i zadowolony z siebie szedłem w stronę szpitala, bo miałem zamiar wziąć kąpiel w oceanie, gdyż zaczynałem już śmierdzieć.

- Zapłacisz mi za to, Alexandrze. Zobaczysz, że Ci tego nie daruję. – dodał, a ja tylko pokazałem mu środkowy palec, nawet nie racząc się odwracać w stronę Magnusa. Nie spodziewałem się jednak, że chłopak będzie na tyle zwinny, aby podnieść się w miarę szybko. Poczułem, jak łapie mnie za przedramię, po czym odwraca w swoją stronę.

- Puść mnie. – nakazałem spoglądając mu w oczy, lecz Magnus patrzył na mnie zwycięskim wzrokiem.

- Więc chcesz pogrywać z magią? – spytał przybliżając się do mnie. – Chłopcze, powinieneś wiedzieć, na co się decydujesz. – dodał spoglądając mi w oczy, a mnie przeszły dziwne ciarki, gdy znajdował się blisko mnie. Zdecydowanie za blisko. Mogłem poczuć jego dotyk na swoim przedramieniu oraz oddech na szyi. Zacząłem oddychać szybciej, a moje ciało oblała fala gorąca. - Kochanie, czy masz odwagę, aby to zrobić? Ponieważ ja nachodzę niczym czarny koń, zapamiętaj to sobie... – dopowiedział, spoglądając mi w oczy. Przestraszony jego bliskością wręcz wyrwałem mu się i zacząłem biec w stronę zabudowań, pozostawiając Magnusa, który zwycięsko mnie obserwował.

Prisoner of the heart | Dylmas, Briam, Malec, Larry, Brainho & JescottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz