Rozdział 11.

2.6K 257 299
                                    

 Perspektywa: Alec.

Gangster spojrzał na nas z zaciekawieniem i gdy chciał zadawać nam jakieś pytanie, uprzedził go Thomas, który zaczął się martwić.

- Hej, co się dzieje? – zapytał i podszedł do Dylana, kładąc mu na ramieniu dłoń, na który to widok przewróciłem oczami. – Wyglądacie na zdenerwowanych. Czy mamy się bać?

- Nie wiem, sam sobie oceń. – odpowiedziałem i pokazałem im zdjęcia zrobione przez Dylana, wyrywając mu jednocześnie telefon z rąk. Chłopcy i Jeff podeszli do nas i po obejrzeniu malowideł na ścianie, miedzy nami nastała panika. No, może nie u wszystkich. Jest jedna osoba, której w ogóle to nie ruszyło.

- Boże, boję się, ja nie chcę tutaj być. Chcę do mamy. – wyjęczał Brad, który spanikował na tyle, że dostał ataku astmy i musiał zacząć się inhalować. Zobaczyłem, że od razu z pomocą ruszył mu Minho, który zaczął go uspokajać podając jednocześnie inhalator.

- To jest chyba jakiś żart! – wrzasnął bulwersowany Harry. – Gdzie my do kurwy nędzy jesteśmy?! Co to za jakieś pierdolone straszydła?!

- Zdecydowanie trzeba pozwać szkołę i biuro podróży, rozszerzając pozew o straty moralne. – dodał Louis, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Coś czuję, że biedne placówki nie wypłacą im się do końca życia.

- Uważam lepiej, aby Ci Twój chłoptaś dupy nie rozszerzył, Ty nędzny bogaczu. – fuknął Jeff, na co Harry tylko prychnął.

- Ja mam przynajmniej z kim uprawiać seks. – odpowiedział Louis.

- Boże Thomas, ja nie chce tutaj być. – spanikował Liam.

- Co, cykor Cię obleciał, Dunbar? – zakpił z niego Brett.

- Weź się odpieprz od niego. – wtrącił się Thomas.

- Dzieci się wystraszyły rysunków? – kontynuował przyjaciel. – Dunbar, załóż lepiej pieluchę, bo jeszcze popuścisz.

- Zamknij się, Ty pieprzony śmieciu. – warknął Liam.

- Dość tego do jasnej cholery, to tylko jakieś popierdolone bazgroły, a wy zachowujecie się, jak byście co najmniej znaleźli wypatroszone ciało. – wtrącił podirytowany zaistniałą wrzawą Jeff. – Boicie się rysunków? Co za idioci. No litości.

- Kurwa, chłopie, nie widzisz, jakie to jest creepy?! Chuj wie, co tu się odpierdalało. – wtrąciłem, bo miałem dość jego zbyt wyluzowanego podejścia do życia. – To nie jest bezpieczne miejsce i zdecydowanie powinniśmy stąd iść. Nie wiadomo, czy nie stanie nam się tutaj krzywda.

- Przecież ta wyspa wygląda na opuszczoną, to jak może nam się coś stać? – wtrącił się ten wymalowany laluś, a mnie od razu rozjuszyło. – Generalnie Jeff ma rację, to tylko rysunki i ten, kto je namalował, na pewno już dawno nie żyje, więc nie ma się czego bać.

- Skoro jesteś taki odważny, to zapierdalaj na górę i zobacz, czy nikogo nie ma. – warknąłem stając z nim twarzą w twarz, na co chłopak uśmiechnął się szeroko i puścił do mnie oczko, po czym najprościej w świecie poszedł schodami na górę, w na której prawdopodobnie widziałem ducha, lub moja wyobraźni zrobiła mnie w chuja.

- Magnusie, dokąd idziesz?! – przestraszył się Thomas, który od razu złapał się za włosy widzą, jak chłopak najprościej w świecie idzie sobie wyluzowany korytarzem.

- Gdzie on znalazł taki fajny, długi sweter? Wygląda teraz jak brokatowy Batman. - zapytał się Harry, a Lou tylko wywrócił oczami, gdy ten szedł schodami w górę i owy sweter rzeczywiście przypominał pelerynę. 

Prisoner of the heart | Dylmas, Briam, Malec, Larry, Brainho & JescottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz