24. Uparta

610 24 0
                                    

Oddechy tak nierówne, lecz odbijały się o ściany ciasnego pomieszczenia. Ciała stykały się ze sobą, z przypadku. A ja... No cóż...Jak tylko mogłam odsuwałam się od chłopaka, odwracając głowę w przeciwną stronę.

- I co robimy? - Zapytał opierając się o ścianę za sobą.

- Nic. Czekamy pięć minut i wyjdziemy. Powiemy, że nic nie było - wzruszyłam ramionami jakby to było oczywiste.

- Nie nie nie. Ma być pięć minut w niebie i będzie pięć minut w niebie. - Przysunął się do mnie na niebezpieczną odległość. Stanęłam na palcach by dorównać mu wzrostem.

- Nic nie będzie. Mam chłopaka, a ty masz dziewczynę. Nieprawdaż? - odepchnęłam go ręką.

- To nic nie znaczy..- podszedł ponownie, lecz tym razem szepnął mi do ucha, przez co po plecach przeszedł przyjemny dreszczyk. Czuć było od niego wyraźnie alkohol.

- Jak to nic nie znaczy? - Również obniżyłam ton głosu.

- To jest umowa..- przejechał językiem po mojej szyi.

- Kto to wymyślił? - Zmarszczyłam brwi.

- Rorre - mruknął mi do ucha.

- Nie, Chris. Może ty z Aurorre nie jesteście na poważnie, ale ja z Luke'iem tak. - odsunęłam go od siebie. Prędko otworzyłam drzwi i skierowałam się do kanapy gdzie siedziałam z blondynem. We wejściu jednak zauważyłam nieprzyjemny widok. Przez chwilę nie reagowałam, ale gdy tylko jego dłonie zjechały na jej pośladki coś mnie ruszyło.

- LUKE?!- wrzasnęłam. Blondynka odskoczyła od chłopaka, bym mogła zobaczyć go całego. Na policzku odcisnął się jeszcze ślad jej szminki. W moim oczach poczułam wilgoć. Zamrugałam parokrotnie by odgonić łzy. Obok mnie pojawił się brunet.

- Amelie.. To nie tak, to ona..

- To ona zaczęła a ty to zacząłeś odwzajemniać. Nie Luke, wszystko rozumiem. Z nami koniec. - Pociągnęłam nosem i wybiegłam z domu. Szybkim krokiem skierowałam się w kierunku domu. Obwinęłam się kurtką, chociaż i tak było mi strasznie zimno.

Chwilę mnie nie było, a ona wykorzystała moment. Po co ja się z nią godziłam.

- Hej.. Podrzucić cie?- obok mnie zatrzymało się czarne audi, a w środku nie kto inny jak sam Christopher Leroy. Gdyby nie to, że właśnie marzłam nigdy bym nie wsiadła.

- Miło by było - szybko wsiadłam i zapiełam pasy. Tak cieplutko...

- Jak się czujesz? - Zapytał ruszając.

- A jak mam się czuć? Moja przyjaciółka właśnie całowała się z moim chłopakiem.- zaśmiałam się histerycznie.

- Byłym - dodał.

- Byłym. Świetnie, nigdy lepiej się nie czułam. Naprawdę.- pociągnęłam nosem. Wciągnęłam się w liczenie lamp ulicznych.

- Nic cię to nie ruszyło? - Zapytał nie odrywając wzroku z jezdni.

- A widać żeby ruszyło? - Uniosłam jedną brew do góry.

- Nie wiem, nie ogarniam co się wokół mnie dzieje - zaśmiał się. Nigdy nie zwracałam uwagi na jego śmiech. Nigdy, aż do teraz. Taki przyjemny, w głębi słychać lekką chrypkę tak pociągającą.

- A ty po alkoholu jeździsz? - Zmieniłam prędko temat. Wzruszył ramionami. Zatrzymał się, a ja spojrzałam przez okno- o to już? Dzięki za podwózkę. Jedź ostrożnie - mówiłam gdy wysiadałam z samochodu.

- Postaram się - uśmiechnął się słodko. Trzasnęłam drzwiami, a on odjechał z piskiem opon. Szybko weszłam do domu i udałam się do swojego pokoju. Dopiero tam zdjęłam buty. Przebrałam się w piżame i zmyłam makijaż. Zmęczona opadłam na łóżko.

***
Bez jakichkolwiek sił usiadłam na swoim miejscu na stołówce. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. Od wczoraj wieczora nie byłam na messengerze, a zapewne mam w ciul wiadomości od Luke'a. Z ciekawości weszłam w rozmowę. Miałam rację, spam jak cholera.

Luke:
" przepraszam Ams, to ona mi coś podała."
" na prawdę, nigdy bym Ci czegoś takiego nie zrobił "
" przecież mnie znasz "
" dosypła mi czegoś do drinka."
" musisz mi uwierzyć"
" zależy mi na tobie. Bardzo mi na tobie zależy "
"uwierz mi proszę"

Bezczelnie odczytałam i nie odpisałam. Zauważyłam, że jest w konwersacji. Uśmiechnęłam się słabo i wyszłam z rozmowy z nim. Zablokowałam telefon i odłożyłam go na bok. Wzięłam widelec w tacy i zaczęłam mieszać sałatkę w plastikowym opakowaniu. Podparłam się na łokciu i tępo wpatrywałam się w miejsce przede mną. Poczułam, że w moich oczach pojawiają się łzy, lecz to zwyczajnie olałam. Po kolei zaczęły spływać po policzkach. Po paru minutach obok pojawił się ten sam chłopak, którego niegdyś mogłabym zabić z czystą przyjemnością.

- Hej.. Nie przejmuj się nim. - Próbował mnie pocieszyć.

- Musze oddać mu bluzę- spojrzałam na niego bez jakichkolwiek uczuć.

- Luke'owi?- zmarszczył brwi. Mruknęłam na znak, że ma rację.

- Powiedz mi - westchnęłam - czemu się zgodziłeś na ten bezsensowny układ z Aurorre?

- Wiesz.. Nie myślałem wtedy jak to może się skończyć. To ogólnie było tak, że ona podeszła do mnie na przerwie z bardzo poważną miną. Spytała się czy możemy pogadać, zgodziłem się a ona zaciągnęła nas w jakieś odludnione miejsce. Wyjaśniła mi wszytko i spytała się czy nie poudawałbym jej chłopaka. - Mówił brunet.

- A ty co na to? - Zaciekawiłam się.

- Na początku byłem przeciw, lecz po przemyśleniach zgodziłem się. Z początku wyglądało to normalne, ale gdy zaczęłaś chodzić z Luke'iem zaczęło jej odbijać. - Zmarszczyłam brwi - w końcu wymyśliła, że ci go odbije.

- Co?- zaśmiałam się histerycznie.

- No to się stało wczoraj, to ona to zaplanowała. Wiem tylko ze miała ci go odbić, ale o reszcie mi nie mówiła mi co zamierza. - Westchnął.

- Ehh.. No dobrze, że mi to powiedziałeś. - spuściłam wzrok na swoje buty.

- Nie przejmuj się nim...- uniósł moją twarz, tak bym mogła spojrzeć mu w oczy. - Jeśli dopuścił czegoś takiego, to po prostu nie jest ciebie wart.

- Dzięki, że tak myślisz...- uśmiechnęłam się słabo. Niespodziewanie na przeciwko nas usiadł zdyszany blondyn. Spojrzałam na niego pytająco.

- Dlaczego nie odpisujesz na moje wiadomości? - Spojrzał mi prosto w oczy.

- Nie mam ochoty. - Wzruszyłam ramionami.

- To dlatego mnie olewasz?

- Olewać, to dopiero mogę zacząć. - Zdenerwowałam się.

- Wyjaśnijmy to. - uspokoił się.

-Nie.

- Amelie proszę..

- Nie. - rozluźniłam twarz.

- Amelie...- zauważyłam, że już nie miał siły się ze mną kłócić. Dobrze wie, jak kłótnie ze mną się kończą.

- Powiedziałam dwa razy, trzeci raz nie powtórzę. Możesz już iść. - Skwitowałam.

- Nie odejdę, dopóki tego nie wyjaśnimy - mówił uparto.

- To ja sobie pójdę. - Wstałam i zabrałam swoje rzeczy - a i jutro oddam ci bluzę. - Odeszłam od stolika, po niedługim czasie Chris dorównał mi kroku.

- Ale ty jesteś uparta - powiedział śmiejąc się.

- Wiem - powiedziałam szybko.

- Nie wytrzymałbym z tobą - ponownie się zaśmiał.

- Nikt nie wytrzymuje - uśmiechnęła się słabo i skierowałam do klasy w której ma się odbyć kolejna lekcja.

~~~~~~~~

Jesttt

Zły chłopczyk & Zła dziewczynka ✅Where stories live. Discover now