21. Ale...

664 23 0
                                    

Do domu weszłam po ciuchu. Wróciłam troszkę po dwudziestej trzeciej, bo byłam jeszcze chwilkę u Luka. A przed tym wstąpiliśmy jeszcze do sklepu. Rozebrałam się, wbiegłam na górę i zamknęłam się w moim pokoju. Opadłam na łóżko, owijając się w miękki koc. To nie jest podobne do Aurorre, żeby tak się zachowywała. Nie z Leroy'em. Jej ukochanym jest Luke, nie Chirs. To o nim opowiadała mi, kiedy się spotykłyśmy we wakacje. I dla niego przefarbowała się na ten jebany blond. Na jego widok miała palpitacje serca, nie Chrisa. Westchnęłam, kątem oka spoglądając na nasze zdjęcia które wywiesiłam pod koniec wakacji. Byłyśmy pod wieżą Eiffla, na przedstawieniu teatralnym. Pamiętam jak kupiliśmy kawę mrożoną, idąc potknęłam się o kamień i wylałam zawartość kubka na chłopaka idącego przede mną. Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się. Nie chcę być pokłócona z Rorre tylko dlatego, że chodzi z Leroy'em. Zależy mi na tej przyjaźni. Ale z brunetem mogłaby się rozstać... Skierowałam się do łazienki, w zamiarze odświeżenia się.

***

Jestem wcześniej niż zwykle w szkole, czekam na Aurorre by wszystko do końca wyjaśnić i pogodzić się. Zależy mi na przyjaźni z nią i nie mam zamiaru kończyć z nią znajomości, przez jakiegoś Leroy'a. Oparłam się plecami o ścianę  i spuściłam wzrok na moje " pięknie ujebane " od błota nike. Musze je kiedyś wyczyścić..

- O czym ważnym chciałaś porozmawiać? - Podniosłam wzrok na blondynkę przede mną.

- O nas - wyprostowałam się- o naszej przyjaźni. Jeśli nadal istnieje.

- Mów - założyła ręce na brzuchu wlepiając wzrok we mnie. 

- Nie chce kończyć naszej przyjaźni ze względu na chłopaków. Zależy mi na tobie jak na nikim innym. Naprawdę. Tak naprawdę pokłóciłyśmy się właśnie przez nich.

- Pierre'a- przerwała.

- Kontynując.. Chciałabym, aby było tak jak wcześniej i bez żadnych sekretów. Naprawdę nie warto kłócić się przez chłopaków. - Zauważyłam, że jej wzrok stał się lżejszy, a sama się rozluźniła. Jeden kącik uniosła ku górze.

- Tęskniłam... - Opuściła ręce wzdłuż ciała. Uśmiechnęłam się szczerze.

- Ja też..- zamknęłam ją w szczelnym uścisku. Gdy się od siebie oderwałyśmy, ruszyliśmy na najbliższą ławkę.

- Jeśli ma nie być sekretów... To czemu tak nienawidzisz Chrisa? - Zapytała gdy usiedliśmy.

- Aż tak bardzo chcesz to wiedzieć? - Westchnęłam.

- Bardzo- odpowiedziała szybko.

- No dobra. Umm... To było jak miałam jedenaście lat. Letnie popołudnie, spokojne i nic nie wskazywało na to, że może w każdej chwili dojść do katastrofy. Moja siostra, Olivia spotykała się z bratem Leroy'a,  Liam'em.

- To ty miałaś siostrę? - Zszokowała się.

- A Chris brata..- skwitowałam.

- Ale był od niego przystojnieszy - rozmarzyła się.

- Skąd to wiesz? - Zmarszczyłam brwi.
- Albumy szkolne?  Nie ważne, mów dalej. - Założyła nogę na nogę.

- No i w ten  dzień poszłam do ich domu, bo Liv była u Liam'a.

- A ile mieli lat? - Po raz kolejny mi przerwała.

- Osiemnaście!  Nie przerywaj! No, idę spokojnie po chodniku gdy w pewnym momencie obok mnie zderzyły się dwa auta. Spojrzałam w tamtą stronę, zauważyłam, że jednym z aut był samochód Liam'a. Na początku myślałam że mi się zdawało, więc podeszłam bliżej by się upewnić. - W kącikach moich oczu pojawiły się łzy. - Jednak nie zdawało mi się. W tym aucie siedziała Olivia oraz Liam. Ich samochód był najbardziej poszkodowany, przy czym oboje zginęli na miejscu.

- O mój Boże, Ams czemu mi nie powiedziałaś?  - blondynka złapała mnie za ramiona.

- Spanikowałam. Pobiegłam do domu i powiedziałam o wypadku rodzicom. Oni pobiegli tam. Później jedynie pamiętam szpital i jej pogrzeb. Reszta jak za mgłą... Nie lubię o tym rozmawiać. - Wytarłam łzy z policzków i ogarnęłam się. W tym czasie obok mnie pojawił się Luke. Ucałował mnie w policzek i cicho przywitał się z Aurorre.

- Coś mnie ominęło? - Zagadnął.

- Nic ważnego..- wstałam i wtuliłam się w chłopaka. Czasem zapominam, że udajemy. Czasem to wygląda naprawdę realnie. Kątem oka zauważyłam wzrok Aurorre, który jedynie mógł wskazywać zazdrość i nienawiść w jednym.- widzimy się na lekcji Rorre! - Pożegnałam się z przyjaciółką, odeszłam w głąb szkoły z moim " chłopakiem". Czasem czuje taką... Pewność, że blondyn jest mój. Że żadna mi go nie odbije. Chociaż...

- Pogodziłyście się?  - Zapytał gdy usiedliśmy na ziemi przed klasą.

- No tak.. Wiesz to moja pierwsza przyjaciółka tutaj, przywiązałam się do niej. 

- Rozumiem Cię... - Położył swoją rękę na moim kolanie i uśmiechnął się czule. - Ale nadal będziemy razem?

***

Gwizdy i krzyki osób z publiki ( rym kurwa haha!- aut) zagłuszały moje myśli. Za parę chwil na boisko wbiegną obie drużyny, które będą "bić się"- innego określenia nie znajdę - o miejsce w zawodach. Nie wiem o co dokładnie, bo nie słuchałam Luke'a.

- Na boisko wkraczają Agresywneeee Wiewiórki z Marsylii, a z drugiej strony nasi garcze, czyli Wściekłe Tygrysy! - Krzyczał komentator.

- Dobra dziewczyny, robimy tak jak wczoraj! - Krzyknęła Vi wchodząc na boisko, a my razem z nią. Gdy z głośników zaczęła dobiegać muzyka, zaczęliśmy nasz układ. Parę salt w powietrzu, ugi-bugi na bosiku i na końcu tradycyjne piramida. Muzyka się skończyła a my podbiegłyśmy pod trybuny.

***

- Mamy to Amelie! Idziemy dalej! - Podbiegł do mnie blondyn, złapał w pasie uniósł dó góry i zakręcił 360°. Gdy mnie postawił roześmiana objęłam go i przytuliłam.

- Tylko tyle? Mnie stać na coś więcej - powiedział i pochylił się nad moją twarzą. Wyczekiwał, aż zgodzę się by mógł to zrobić. Brakiem odpowiedzi, uznał za zgodę. Złączył nasze usta, w długim lecz czułym pocałunku. Gdyby nie brak tlenu, nie oderwalibyśmy się od siebie. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się cwaniacko. - Zaraz wrócę - zniknął za drzwiami, a obok mnie pojawiła się blondynka.

- Długo z nim jesteś? - Zagadnęłam pierwsza, spojrzałam na nią wyczekująco.

- Trochę, a ty z nim? - Uniosła jedną brew w górę.

- Niedługo. To jest na serio? - Założyłam ręce na brzuchu.

- A jak ma być? - spięła się - tak samo mogę pomyśleć o tobie i Luke'u.

- Dobra.. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że z nim jesteś. - wzięłam torbę na ramię.

- Dlaczego? - Zdziwiła się.

- Bo wiem, że nigdy ci się nie podobał... Do jutra Rorre.. - Odeszłam od przyjaciółki. Stanęłam przed drzwiami wyjściowymi. Po niedługim czasie obok mnie stanął Luke.

- Zgodnie z tradycją...- zaczął zdejmować swoją bluzę i założył ja na mnie. Zdziwiena spojrzałam na niego - moja dziewczyna, po wygranym meczu musi nosić tą bluzę, dopóki nie rozstaniemy się.

- No dobrze- uśmiechnęłam się. Z kolejnymi dniami zależy mi coraz bardziej. Boje się, że w końcu się w nim zakocham.

Zły chłopczyk & Zła dziewczynka ✅Where stories live. Discover now