Poranek, prawie taki sam jak wczorajszy. Luke przyszedł po mnie, przywitał się całusem, ale nie w policzek. Na dodatek przy rodzicach. Wiem, że oni go znają. Tylko ich wyrazy twarzy, były bezcenne. Już widzę to tłumaczenie się wieczorem. Swoją rekę ułożył na moim ramieniu.
- Nie przesadzasz czasem? - Zachichotałam cicho.
- Kochanie, ja nigdy nie przesadzam. - Puścił mi oczko. - A, chciałbym żebyś przyszła dziś na trening.
- Mm, o której? - Szliśmy chodnikiem, który prowadził do szkoły.
- Kurde zapomniałem - zaśmiał się. Przywaliłam sobie z otwartej dłoni w czoło. - Powiem Ci na stołówce, jak dopytam się chłopaków z drużyny.
- Okej..- Weszliśmy do szatni, ja poszłam w swój regał, a chłopak w swój. Gdy byłam przy wyjściu, poczułam na talii, rękę chłopaka. Obróciłam głowę, w stronę blondyna, a on złączył nasze usta. Przejechał językiem po mojej wardze, prosząc o dostęp którego od razu mu udzieliłam. Ten pocałunek, był inny. Delikatny i czuły. *
Oderwaliśmy się od siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Zjechałam wzrokiem za ramię Luka. Niedaleko od nas stała blondynka, z szeroko otwartymi oczami. Ponownie spojrzałam na blondyna. Złapałam go za rękę i skierowaliśmy się pod sale lekcyjną.
- Co tam widziałaś? - Powiedział dość cicho.
- Aurorre- szepnęłam. Zielonooki nic nie odpowiedział jedynie uśmiechnął się zwycięsko.
***
- Dalej dziewczyny! Jeszcze raz! Jutro jest mecz, a my mamy kibicować! - krzyczała Vi. Victoria Blanc z 2a dokładniej, jest ona " szefową " wszystkich dziewczyn drużyny Cherleederskiej. Z trwarzy wygląda na wredną sukę, ale jeśli pozna się ją bliżej jest bardzo miła. Wykonałyśmy nasz układ, chodź skomplikowany, perfekcyjnie. - I pamiętajcie! Niedługo zawody, więc spotykamy się co drugi dzień w tej sali o 16! Do czwartku! - Dodała i zniknęła na drzwiami sali. Udałam się do szatni by przebrać sie w normalny strój, rozczesałam włosy gdyż na w-f miałam je związane. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam do stołówki na obiad. Usiadłam na swoim miejscu, czekając na blondyna. Gdy zdyszany przybiegł, oparł się rękami o blat głośno dysząc.
- I? - Zapytałam tępo wpatrując się w niego.
- O... 18.- z trudem łapał oddech.
- Czemu tak dyszysz? - Zaśmiałam się cicho. Chłopak uśmiechnął się dziwnie i uniósł dłoń do góry. W niej trzymał worek z Nike. Dobrze wiedziałam kogo on jest, gdyż pod białym napisem widniał mój podpis różowym flamastrem. Rozszerzyłam oczy do granic możliwości.
- Skąd go masz?
- W końcu jestem chłopakiem nie? To idę sobie do szatni patrzę, worek leży, a obok ciuchy. No to spakowałem je do środka i wyparowałem z szatni. - Wzruszył ramionami. Złapałam się za skroń.
- Ty wogóle wiesz kogo to worek? - Westchnęłam zrezygnowana. Wstałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy do torby.
- Chyba nie. Czemu się pakujesz? - Spanikował i również wstał.
- Bo musimy z tąd spierdalać jak najszybciej. To worek Aurorre.
***
Biegliśmy w stronę wyjścia, chłopak w szatni odłożył worek na pierwszy lepszy wieszak. Oboje migiem ubraliśmy się, wybiegliśmy z szatni z torbami uciekając najdalej od szkoły.- Czemu to aż takie straszne? - zapytał kiedy byliśmy przed naszą ulubioną kawiarnia.
- Bo zawsze po w-f, Rorre bierze prysznic. A ty nie wszedłeś do męskiej tylko do damskiej cymbale! - Mówiłam kiedy siadaliśmy przy jednym ze stolików. Zdjeliśmy kurtki, zamówiliśmy po ciastku i cappuccino.
- O jeny! Mogło mi się pomylić! Nie patrzę na oznakowania na drzwiach! - Oburzył się.- To ja się boję jak ty z toalety korzystasz- Zachichotałam. Spojrzałam ukradkiem na ekran telefonu. Tak jak myślałam.
- Luke.. Patrz- przerażona odwróciłam telefon w jego stronę, przeczytał powiadomienie i również zbladł.
- O kurde - wyciągnął swój i zobaczył wideo które jakiś chłopak z naszej szkoły udostępnił paręnaście minut temu.
" News roku! Seksowna blondynka biega po Liceum w Paryżu prawie naga! Zasłania się jedynie ręcznikiem krzycząc: Gdzie oni do cholery są!!"
Niżej było umieszczone wideo dziewczyny. Gdy obejrzałam je do końca odłożyłam telefon na blat i złapałam się za głowę.
- Jejku Luke, coś ty zrobił?
- BOŻE! Myślałem, że to jest worek Chirsa ok? - Załamał się ewidentnie.
***
Szybko wybiegłam do domu, kierując się w stronę szkoły. Jestem już troszkę bardzo spóźniona na trening Luka. Jak petarda ( sexmasterki - aut.) wbiegłam na salę, próbowałam odnaleźć mojego " chłopaka", po chwili ujrzałam go w tłumie tych zmutowanych goryli. Usiadłam na trybunach w ostatnim rzędzie opierając się nogami o krzesełko pode mną.
Włączyłam telefon i weszłam w instagrama, spokojnie sobie go przeglądając. Do czasu. Dopóki nie natrafiłam na dziwne zdjęcie. Aurorre udostępniła, zdjęcie na którym było widać rękę chłopaka, który zaciska jej nogę. Zmarszczyłam brwi widząc kogo oznaczyła.
- Też Cię zamurowało? - Nagle obok mnie pojawił się blondyn. Uniosłam wzrok, lekko się uśmiechając. Na karku miał biały ręcznik, a koszulkę w kolorach drużyny w której gra. - Musimy zrobić sobie lepsze zdjęcie.. Zaraz wracam- Wstał, czule całując mnie w czoło i odszedł. Odwracając wzrok spowrotem na boisko moje oczy po raz kolejny ujrzały tą przeklętą dwójkę. Obściskiwali się na środku boiska, nie myśląc o obecności innych. Wywrócilam oczami, ponownie przeglądając instagrama.
Po około dziesięciu minutach obok mnie ponownie pojawił się zielonooki.- Czemu nie było Cię od początku? - Zagadnął zapinając torbę.
- Mama mnie zatrzymała...- westchnęłam.
- Widzę, że nie masz humoru - uśmiechnął się słabo. Teraz zrobiło mi się go trochę żal. Z jednej strony Luke jest świetnym chłopakiem. Czułym i miłym. Ale jest też idiotą który nie patrzy na oznakowania na drzwiach. Nie zasługuje, by Aurorre go tak traktowała. Nie zasługuje, bym ja go tak traktowała.
- Siły też nie mam...- wstałam, i zaczęłam iść. Dorównał mi kroku, złapałam go w pasie, a on położył rękę na moim ramieniu.
~~~~~~~~~~~~
;D
VOCÊ ESTÁ LENDO
Zły chłopczyk & Zła dziewczynka ✅
FanficRelacja między tymi ludźmi, zmieniła się o 180°. Ta pamiętna noc, która zmieniła wszystko. Na gorsze. Żadne nie potrafi sobie tego wybaczyć, lub co gorsza... Pogodzić się z faktem, że oni już nie wrócą.