Rozdział 38 "Mogę już ściągnąć opaskę?"

159 16 4
                                    


Dwa i pół roku później...

W końcu nadszedł wielki dzień. Dom moich rodziców zmienił się, ze spokojnego domostwa w niewielkim miasteczku, w miejsce pełne biegających dzieci i wrzawy rozmów, a podwórko przypominało parking. Mimo tak dużej ilości ludzi, ja byłam sama w pokoju. Siedząc przy niewielkiej toaletce zakładałam srebrne kolczyki w kształcie skrzydeł. Z mojej szyi swobodnie zwisał wisiorek do kompletu. W lustrzanym odbiciu widziałam nieco zdenerwowaną, ale szczęśliwą dziewczynę ze starannie wykonanym makijażem. Krwisto czerwone usta, pięknie współgrały z brązowymi oraz beżowymi cieniami na oczach. Gdy założyłam kolczyki spojrzałam na swoje włosy, które zostały mocno pokręcone, a następnie upięte na bok i teraz pięknie opadały na lewe ramie. Wzięłam głęboki oddech, a chwilę później w pokoju rozległ się dźwięk pukania.

–Anka? Mogę wejść? – usłyszałam głos Marty zza drzwi.

–Tak! Wchodź! – przyjaciółka otworzyła drzwi, po czym spojrzała na mnie i zastygła w bezruchu delikatnie rozchylając usta. –I jak? – Marta szeroko się uśmiechnęła, a następnie podeszła do mnie.

–Alvaro padnie jak Cię zobaczy! – stwierdziła.

–Lepiej nie. Najpierw musi zostać moim mężem. – stwierdziłam z rozbawieniem w głosie, następnie wstałam i podeszłam do dużego lustra na drzwiach szafy. Miałam na sobie nieskazitelnie białą sukienką ślubną w stylu syrenki z białym tiulem przeplatanym od piersi aż do ud.

–Masz coś starego, nowego, niebieskiego i pożyczonego? – zapytała przyjaciółka ubrana w chabrową, długą i prostą sukienkę, która pięknie podkreślała jej ciążowy brzuch. Zmarszczyłam brwi. Do tej pory nie przywiązywałam aż tak dużej wagi do tradycji ślubnych.

–Pomyślmy...Mam nową sukienkę, niebieską podwiązkę, biżuterię po babciu, ale nie mam nic pożyczonego. – jakoś specjalnie się tym nie przejęłam.

–Na szczęście masz mnie. – Marta uśmiechnęła się tryumfalnie, po czym sięgnęłam do swojej kopertówki i wyjęła srebrną skinę do włosów w kształcie trzech pnączy wyjących się wśród delikatnych listów z kwiatami na końcach.

–Proszę. – dziewczyna podała mi przedmiot. Uśmiechnęłam się szeroko.

–Będzie idealnie pasować, dziękuje. Możesz mi ją wpiąć? – Marta pokiwała głową na potwierdzenie. Odwróciłam się, a przyjaciółka umieściła spinkę w moich włosach po lewej stronie nad uchem.

–A gdzie masz welon?

–Jest... – rozglądnęłam się po pomieszczeniu, aż dostrzegłam welon leżący na łóżku. –Tam. – wskazałam na przedmiot i od razu podeszłam, wzięłam go do ręki, po czym wróciłam do Marty.

–Schyl się. – rozkazała moja przyjaciółka. Zrobiłam, jak mi kazała, a już po chwili poczułam delikatny tiul na moich ramionach. –Piękny masz ten welon. Nie chciałaś dłuższego?

–Nie, taki do pasa jest okay. Według mnie. Poza tym z tymi cyrkoniami dookoła był tylko ten. – odparłam.

–No już. – powiedziała Marta, gdy umieściła grzebień welonu w moich włosach. –Zajebiście wyglądasz. – zaśmiałam się.

–Dziękuje.

–A jak tam Alvaro? Pisałaś do niego? Denerwuje się?

–Wcześniej pisałam do Pauli, czy Alvaro jeszcze nie zszedł na zawał, to mi odpisała: "Jakoś się trzyma, co chwilę patrzy na zegarek, Greg go namawia, żeby wypił kieliszek wódki przez ślubem, ale on ciągle się waha. A Ty jak się trzymasz, wyślij mi zdjęcie w sukience."

Zapomnij, jeśli kochasz. || Alvaro SolerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz