Rozdział 22 "To koniec."

142 16 6
                                    

  Alvaro spojrzał na mnie z tajemniczym uśmiechem na ustach. 

–Zaśpiewam pod warunkiem, że wystąpisz ze mną. – zwrócił się do mnie. Ze zdziwienia rozchyliłam usta. Zerkałam to na niego to na nieznajomą blondynkę, która bacznie mi się przyglądała.

–Że ja?

–Tak, znam Twoje możliwości. No nie daj się prosić.

–Ale... Ja... Nie, no błagam. Przecież oni chcą, żebyś Ty wystąpił. Nie było mowy o duecie.

–Ana. – Alvi chwycił moją dłoń. – Proszę zrób to dla mnie. – spojrzałam mu w oczy i poczułam nagły zastrzyk pewności siebie. Soler wstał z ławki i pociągnął delikatnie moją rękę. –Choć, będzie fajnie.

–Przecież ja się skompromituje... – odparłam.

–Mam dziwne wrażenie, że pójdzie Ci dobrze. Wstawaj. – Alvi znów pociągnął moją dłoń. Ty razem na tyle mocno, że podniosłam się z ławki. Przewróciłam oczami.

–No dobra. Zrobię to. – odparłam choć wcale nie byłam pewna czy podjęłam dobrą decyzję. Ruszyliśmy w stronę miejsca, gdzie stały instrumenty muzyków. W ciągu sekundy wokół nas zebrała się całkiem spora ilość gapiów. Wszyscy bili brawo, gdy Soler usiadł na wysokim, barowym krześle i wziął do ręki gitarę. Po chwili ktoś z tłumu krzyknął "Al.–va–ro!, Al.–va–ro!". To wystarczyło, żeby wszyscy zebrani na placu zaczęli skandować imię piosenkarza.

–Hey Guys! Okay, okay, okay. – Alvi wyciągnął dłoń przed siebie dając do zrozumienia, aby tłum przestał krzyczeć. –Okay, I'm gonna sing for you but today I'm with my friend, Ana and she will sing with me. – znów rozległy się gromkie brawa.

–Nie wolisz zrobić tego sam? – szepnęłam Solerowi do ucha.

–To będzie dla mnie zaszczyt wystąpić z Tobą. – uśmiechnęłam się. Dzięki jego pewności siebie, czułam mniejszy stres. –To co zaśpiewamy? – wzruszyłam ramionami. –Znasz jakiś dobry duet? – jak na złość miałam pustkę w głowie.

–Mnóstwo tego jest... Ciężko wybrać jeden. – z całych sił starałam się skupić na wymyśleniu jakiejś piosenki.

–Rzuć pierwszą, lepszą piosenkę jaka Ci przyjdzie do głowy. – Alvaro cierpliwie i ze stoickim spokojem czekał, aż wybiorę jakiś numer. Miałam wrażenie, że za chwilę serce wyskoczy mi z piersi. Sytuację uratował zespół stojący za nami. W pewnym momencie zaczęli grać charakterystyczny wstęp piosenki "Summer Nights". Alvaro od razu poderwał się do grania i z uśmiechem na ustach zaśpiewał pierwszy wers piosenki. Spojrzałam na niego. Piosenkarz dał mi znak dłonią, że teraz moja kwestia, ale zanim zdążyłam się zorientować co mam zaśpiewać, znów była jego kolej. Dobrze znałam tą piosenkę, ale nie mogłam przypomnieć sobie słów. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy jak za dotknięciem magicznej różdżki zaczęłam śpiewać w odpowiednim momencie. Nagle przypomniałam sobie cały tekst. To był odruch.
Zdziwiłam się jeszcze bardziej, gdy podczas refrenu zespół wykonał robotę chórków. Zaśpiewali zarówno damskie, jak i męskie frazy utworu.
Brnęliśmy w głąb piosenki i o dziwo wychodziło nam to całkiem nieźle. Zdarzyło się kilka potknięć takich jak zmiana tekstu piosenki czy spóźnione wejście w kolejną zwrotkę, ale ostatecznie wyluzowałam się do tego stopnia, że zaczęłam robić głupie miny, gdy Alvaro wyśpiewywał swoje kwestie. Zebrany tłum klaskał w rytm muzyki. Przed oczami widziałam same uśmiechnięte twarze. Pierwszy raz w życiu byłam wdzięczna mojej mamie za cotygodniowe oglądanie musicalu "Grease". Zwrotka za zwrotką płynęliśmy po dźwiękach, pozwalając sobie na drobną improwizację.
Podczas wyśpiewywania ostatnich wersów patrzyliśmy sobie w oczy, jakby tekst piosenki był dokładnie tym co chcieliśmy powiedzieć. Po skończeniu utworu Alvaro odłożył gitarę, podszedł do mnie i mocno przytulił.

Zapomnij, jeśli kochasz. || Alvaro SolerWhere stories live. Discover now