Rozdział 10 "Książę na białym koniu."

156 11 6
                                    

   Widok Kuby w progu mojego mieszkania, delikatnie mówiąc, mnie zirytował. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ten facet zawsze pojawia się w najmniej spodziewanym momencie.

–Co Ty tu robisz? – zasyczałam. Kuba jak zwykle był ubrany w skórzaną kurtkę, białą podkoszulkę i czarne jeansy.

–Mogę wejść? – jak tylko skończył zdanie od razu przekroczył próg. "Po co pytał, czy może?" Zamknęłam drzwi. –Co on tu robi? – zapytał wskazując brodą na Alvaro.

–Hi. – Alvi podszedł do Kuby, po czym wyciągnął dłoń w jego stronę. Motocyklista zmierzył wzrokiem Solera, zaśmiał się sarkastycznie i zwyczajnie zignorował gest piosenkarza. Alvaro spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy. Przewróciłam oczami. "Gorzej już być nie może" – pomyślałam.

–Może byś się przywitał, skoro już zjawiłeś się tu bez zapowiedzi. – stwierdziłam.

–Chętnie bym się przywitał, ale poza Tobą nie ma tu nikogo wartego mojej uwagi. – pokiwałam zaprzeczalnie głową. Kuba i te jego chamskie teksty.

–Ana, what's going on? – zapytał Alvaro. Spojrzałam na motocyklistę i zobaczyłam, że w dłoni trzyma moją torebkę.

–Skąd masz moją torebkę? – podeszłam do niego szybkim krokiem i wyrwałam przedmiot z ręki.

–Zostawiłaś ją u mnie. – westchnęłam. "Kiedyś zapomnę własnej głowy!" – pomyślałam.

–A... dzięki. Jeśli to wszystko to możesz już iść. – Kuba spojrzał na mnie płonącym wzrokiem, podszedł na odległość około pół metra, po czym wziął głęboki oddech.

–Czemu tak wczoraj uciekłaś? Mogło być fajnie. – parsknęłam.

–Nie byłam zainteresowana seksem z Tobą. – Kuba podszedł o krok. Teraz nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.

–Ana... – spojrzałam na Solera. –O co tu chodzi? Może ja wam przeszkadzam? – uniosłam brwi.

–Nie! – niemal krzyknęłam – Kuba po prostu przyniósł mi torebkę...

–Którą zostawiła u mnie w pokoju, po naszej wczorajszej schadzce. – dokończył za mnie Kuba po angielsku. Poczułam, że tonę. Niby jak miałam się z tego wytłumaczyć.

–Ana, to prawda? Mówiłaś, że nic was nie łączy.

–To prawda. – powiedział motocyklista.

–Nie Ciebie pytam! – stwierdził Alvi. –Ana? – nie wiedziałam, gdzie mam się patrzeć.

–No powiedz mu.

–Kuba, zamknij się! – krzyknęłam. –Tak, Alvi. Byłam u niego wczoraj, ale do niczego nie doszło...

–Ale mogło... Ja bym się nie pogniewał. – powiedział Kuba. Rzuciłam mu lodowate spojrzenie.

–Spałaś z nim? – zmarszczyłam brwi.

–Nie! Tylko mu pomogłam. Został pobity... Opatrzyłam mu kostki i...

–I się całowaliśmy... dwa razy! – dodał Kuba. Miałam ochotę dać mu w pysk. Podeszłam do Alvaro. Wyraz jego twarzy wskazywał, że jest zły.

–To prawda? – spojrzałam w oczy piosenkarza. Wzięłam głęboki oddech w nadziei, że choć trochę mnie to uspokoi. Niestety pomyliłam się. Miałam ochotę zniknąć albo zapaść się pod ziemię. Desperacko szukałam w głowie jakiegoś wyjścia awaryjnego, luki lub koła ratunkowego.

–Tak, ale to nic dla mnie nie znaczyło. – oznajmiłam cicho.

–Ej! Ranisz! – powiedział Kuba. Wzięłam głęboki oddech. Odwróciłam się i dostrzegłam, że chłopak rozsiadł się na kanapie.

Zapomnij, jeśli kochasz. || Alvaro SolerWhere stories live. Discover now