Rozdział 31

364 25 12
                                    

2 miesiące później...

Zaczął się początek marca. Clementine, Luke, Russell i AJ zostali ciepło przyjęci przez społeczność Prescott, szczególnie przez Trippa, Eleanor, Conrada i Francine, którzy dość szybko zaprzyjaźnili się z Lukiem.

Clementine wciąż zgadzała się pomagać Eleanor z pacjentami jako jej pielęgniarka. Szczęśliwie, odkąd zaczęła jej pomagać, nie musiała zmierzać się ze śmiercią na swoich oczach.

Tego dnia, było spokojnie. Eleanor sama nie miała wiele pracy w szpitalu, Tripp przesiadywał na strażnicy obserwując okolicę, Luke przesiadywał z Conradem i Francine grając z nimi w karty przy butelkach piwa.

Clementine siedziała przy swoim domu na ławce, trzymając na kolanach prawie 16-miesięcznego AJ'a. Chłopiec zaczynał częściej mówić, jednak nadal nie miał ochoty stawiać pierwszych kroków. Za to zaczynały pojawiać się u niego kolejne zęby, a mając obok Eleanor, można było być pewnym, że cokolwiek go zaboli, nie zaboli na długo.

Clementine trzymała chłopca na kolanach, tuląc go do siebie. Chłopczyk był spokojny i pełny sił po tym, gdy z pomocą Clem i Eleanor udało się go prawie całkowicie wyleczyć z zapalenia płuc.

Russell: Dobry, Clem.

Clementine: Dzień dobry. Długo spałeś.

Russell: Długo wczoraj siedziałem w barze.

Clementine: Odkąd tu jesteśmy, ty i Luke za często tam siedzicie.

Russell: Po prostu Conrad i Francine to świetni ludzie.

Clementine: Też ich lubie, ale to nie znaczy, że musicie wracać do domu pijani. I to jeszcze przy AJ'u. Trippowi już się to nie podoba.

Russell: Jesteś zazdrosna, bo tobie nie mogą dać alkoholu.

Clementine: I dobrze.

Russell: Nie ważne. Gdzie Luke?

Clementine: Na strażnicy. Dziś jego kolej.

Russell: Zrobię coś do jedzenia. Chcecie coś?

Clementine: Nie, dzięki. Już jedliśmy. Prawie południe.

Russell: Cóż... Ymmm... czy AJ zaczął trochę chodzić?

Clementine: Próbuje go namówić, ale on nie chce. Za to zaczyna gadać jak najęty.

Alvin Junior: Nanananananana...

Clementine: Ta... no właśnie.

Alvin Junior: Asne!

Russell: Więc teraz jest na etapie powtarzania?

Alvin Junior: Otazania! Otazania!

Clementine: Na to wygląda. Hej, głuptasku... a może zrobisz kilka kroczków? Chociaż trochę, no dalej.

Dziewczynka posadziła AJ'a na ziemi. Stanęła naprzeciwko niego, podczas gdy Russell chwycił malucha delikatnie za ręce. Pomagając mu się podnieść, następnie powoli i ostrożnie go prowadził w stronę Clem.

Clementine: Chodź do Clem! Chodź do Clem, głuptasku!

Russell: No dalej, AJ. Idziemy do Clem, tak? Idziemy do Clem.

Clementine: Nie miałeś rodzeństwa, prawda?

Russell: Nie miałem. Tylko młodsze kuzynostwo. Często je widywałem u babci w Statesboro.

Inna historia Clementine i Luke'a: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz