Rozdział 20

1.4K 50 4
                                    

Głuche kroki dźwięczały w ciemnym korytarzu, co jakiś czas mieszając się z płytkim oddechem. Zdjąłem koszulę i przetarłem nią spocone czoło. Marzyłem tylko o prysznicu i odpoczynku, dawno nie byłem już tak zmęczony. 

- Sasuke- kun! - Słyszałem jej szybki bieg i nawoływanie, jednak się nie zatrzymałem. Dogoniła mnie i położyła dłoń na ramieniu. - W końcu cię znalazłam, byłam w twoim pokoju rano ale chyba jeszcze spałeś bo nie otworzyłeś. - Po prostu mnie w nim jeszcze nie było. Spóźniłem się. Chciałem dłużej zostać z Sakurą. Przez głowę przeleciały mi wizje wczorajszej nocy, które choć na sekundę uspokoiły moje nerwy i pozwoliły odlecieć od tej pierdolonej nory.  Jednak zaraz boleśnie spadła na mnie rzeczywistość ponownie przypominając mi w jak chujowym miejscu się znajduję. - Słyszałeś już o naszej misji w Wiosce Deszczu? 

- Nie teraz Karin. - Powiedziałem oschle zrzucając dłoń dziewczyny i skręciłem do swojego pokoju. Wraz z zamknięciem drzwi pozwoliłem sobie na więcej emocji. Wplątałem dłoń we włosy i mocno za nie pociągnąłem. 

- JA PIERDOLE!- Głośno wycedziłem przez zęby i kopnąłem stolik do kawy.  Zrobiłem pare rundek po pokoju próbując się jakoś uspokoić. Nie pomogły. Nie mogę jej zostawić teraz.  Nie teraz.Jeszcze nie. 

                                                                                ****

- Tak się ciesze, że już się lepiej czujesz!!! -  Wykrzyknęłam i rzuciłam się na moją przyjaciółkę. 

- AŁA!! Jeszcze nie tak dobrze  żebyś mi żebra łamała, jeszcze po ostatnim razie się  nie zrosły! - Odskoczyłam od niej jak oparzona. 

- Przepraszam cię najmocniej. - Zmartwiona przyłożyłam palce do ust. - Mam nadzieje, że nic ci się nie stało. 

- Oj przestań! Przecież wiesz, że jestem twarda. - Wyszczerzyła swoje zęby przybierając mine zwycięscy. 

- I dalej tak samo głupia, Ino-świnio. - Teraz to ja się śmiałam, a na jej buzi zawitał grymas złości. 

- Mogłabyś się trochę odsunąć od okna? Promienie odbijają się od twojego ogromnego czoła i rażą mnie w oczy.  - Na naszych twarzach rozciągnął się łobuzerski uśmiech. To się szybko nie skończy. 

*

- Nie wiem jak mam ci to wyjaśnić, po prostu nie wiem ale to nie był on. - Przełknęłam głośno ślinę. Ogromna gula w moim gardle rosła z każdym słowem Ino. - Niewiele pamiętam, ale tego jestem pewna. - Spoglądała przez okno jakby próbując sobie przypomnieć tamten dzień. 

- Widziałaś kogoś innego? - Zapytałam zachrypiałym głosem z nutka nadziei. Może  gdy Ino teraz mi powie, że tak, że widziała kogoś innego, że to nie był Neji. Może wtedy ten ogromny ciężar winy, który spoczywa na moim barkach zniknie. Tak, czuje się winna. Czuje, że nie postąpiłam z Nejim jak należy. Zawsze powtarzałam i uznawałam za swoje motto, żeby traktować innych, tak jak sam chciałbyś być traktowany.   Nie chciałabym żeby ktoś postąpił ze mną tak, jak ja zrobiłam to z Nejim. Bez słowa wytłumaczenia zostawiłam go. 

- Nie Sakura. - Powiedziała smuto i chcąc dodać mi otuchy położyła rękę na moim ramieniu. Pomimo starań, pare łez wydostało się z moich oczu i spłynęły po rozgrzanym policzku.  Nie to chciałam usłyszeć. - Ale to też nie był on. Neji tak się nie zachowywał, to nie te ruchy, nie te słowa. Ja nie jestem na niego zła, bo wiem że coś tu jest nie tak, on by tego nie zrobił.

- Co ja mam teraz zrobić, Ino? - Zamknęłam oczy pozwalając kolejnym łzom wydostać się spod powiek. - Ja potrzebuje wyjaśnień, coś nie daje mi po nocach spać.

- Idź do niego Sakura. - Spojrzałam na nią dokładne lustrując jej twarz. - Porozmawiaj z nim. 

                                                                                           *****

- Jak to kurwa tydzień?! - Krzyknąłem opierając się o biurko. Nie mogłem siedzieć. -  Jaja sobie robisz?! Po chuj mamy tam jechać, zbierać znowu jakieś pierdolone informacje?! 

- Potrzebne nam są. - Odpowiedział spokojnie trzymając splecione dłonie przy twarzy. We mnie wrzało, nie potrafiłem się opanować.

- Czemu ja tam też musze być? Nie możesz wysłać Deidare, Sasoriego czy Hidana? - Na mojej twarzy widniała złość. Brwi były niebezpiecznie blisko siebie, a linia szczęki aż drżała z siły zacisku. 

- To ty jesteś panem ślicznym, już nie pamiętasz jak to kiedyś robiłeś? - Przechylił ten swój pierdolony rudy czerp. Robiłem rzeczy z których nie jestem dumny. Teraz kiedy mam ją, nie jestem w stanie dotknąć żadnej innej. Ciężko oddychając spojrzałem w jego oczy. 

- Nie zrobię tego więcej. - Wycedziłem.

- To  misja. - Odparł szybko. 

- Pierdoli mnie twoja misja! -  Podniosłem się znad biurka i wplątałem dłonie we włosy.

- A mnie pierdoli to, że co noc znikasz. -  Słyszałem jak wstaje. Zdrętwiałem, a po moich plechach przeszedł  dreszcz. Skąd on to wie. - Chce tylko żebyś wykonywał swoje obowiązki. - Spojrzałem na niego, wzrokiem który mógłby zabić. - Wykonaj misje jak należy, a nikomu nic się nie stanie. 

We're A Moment, Remember About ThatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz