Rozdział 14

2K 111 7
                                    


Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Przerażona wizją śmierci Nejiego rzuciłam się biegiem w ich stronę. Jednak bez znaczenia było to, że biegnę najszybciej jak potrafię bo dłoń Sasukę dzieliły milimetry od śmierci mojego... no właśnie, kim on dla mnie teraz jest? Kłamcą, oszustem? Nie ważne kim jest teraz, kiedyś był moim przyjacielem i nie mogę pozwolić na jego śmierć. Byłam coraz bliżej. Widziałam jak Neji mocno zamyka oczy. Jeszcze tylko krok. Otwiera usta z których wypływa głośny jęk. Wpadłam mocno w  plecy Sasukę  i zacisnęłam pięści na płaszczu, zamykając oczy przyszykowałam się na najgorsze. Ale zamiast krzyku bólu usłyszałam dźwięk łamanego drewna.  Z nadzieją wyjrzałam zza ramienia chłopaka i poczułam nie dającą się do opisania ulgę. Zamiast martwego ciała przyjaciela zobaczyłam przebite na wylot drzewo. Mój wzrok zaczął panicznie poszukiwać Nejiego, a co jeśli jednak go trafił? Gdy do moich oczu wpadł obraz blond czupryny i spojrzałam w lazurowe tęczówki, poczułam się bezpiecznie i miałam pewność, że nic ani mi, ani Nejiemu nie grozi. Z Naruto już tak jest, przy nim zawszę czuję się bezpiecznie. Nie wiem jak to wyjaśnić czy opisać, tak już po prostu jest. W euforii chciałam do niego podbiec i rzucić mu się na szyję, ale przeszkodziła mi ręka Sasukę, która zagrodziła mi drogę. Podniosłam głowę chcąc zobaczyć jego twarz, ale była zasłonięta kosmykami włosów. 

- Nie zostawiaj mnie. - Cichy szept dobiegł do moich uszu. Brzmiał tak... błagalnie. Wpatrywałam się w niego, chcąc choć przez ułamek sekundy zobaczyć jego twarz i emocje teraz na niej zapieczętowaną. 

- On krwawi! - Głośny krzyk Naruto wyrwał mnie z zamyślenia, a zaraz po nim usłyszałam kaszlnięcie. 

- Muszę Sasukę. - Wyszeptałam i podbiegłam do Nejiego, który klęczał podbierając się na ręce, a drugą próbował zatamować krew. Rana na szczęście nie była głęboka, było to tylko draśnięcie. 

- Kocham cię, Sakura. - Wycharczał. Wykonałam pieczęć i zaczęłam leczenie. 


                                                                                            ***

- Co teraz z nim będzie? - Zapytałam strażnika, który właśnie skończył mnie przesłuchiwać. 

- Więzienie. - Wstał i odpalił papierosa. - Nie ma innej opcji. - Kiwnęłam głową i również wstałam. Gdy byłam już pry drzwiach ponownie się odezwał.

- Zasłużył na to, Sakura. - Wzięłam głęboki oddech próbując powstrzymać łzy. Opuściłam pomieszczenie i od razu ruszyłam w stronę wyjścia. Byłam taka zmęczona. Tym co stało się w nocy, tymi wszystkimi pytaniami, emocjami.


            Trzęsącymi dłońmi otworzyłam zamek i pchnęłam drzwi. Czy to naprawdę koniec koszmaru? Ostrożnie udałam się do kuchni, chcąc napić się wody. Ominęłam wzrokiem salon gdzie jeszcze są pozostałości po moim pakowaniu. Nie chciałam na to patrzeć. Wciągnęłam szklankę i otworzyłam nową  butelkę wody.

- Jak się czujesz? - Podskoczyłam, a przez mój kręgosłup przeleciał strach. Odwróciłam się i zakryłam usta dłonią.

- Spokojnie, to tylko  ja.  - Przetarłam twarz dłonią i ponownie spojrzałam w czarne oczy.

- Błagam nie rób mi takich niespodzianek. - Kiwnął głową. - Co tutaj robisz?

- Chciałem zobaczyć jak się czujesz, ale widzę że źle. - Przechylił głowę. - Jesteś strasznie zmęczona. - Opuściłam głowę. - Naruto mi o wszystkim powiedział. - Nim zdążyłam coś powiedzieć poczułam jak otula mnie ciepło i ten specyficzny zapach. Odruchowo wtuliłam  głowę w jego klatkę.  - Przepraszam, że na to pozwoliłem.

- To nie twoja wina. 

- Moja.

- Ni..

- Przestańmy. - Przerwał mi. - To nie jest na to chwila.  Jesteś głodna?

- Nie. Chce tylko się umyć, spać i nie myśleć o niczym. 

- Masz to jak w banku. - Zaraz po tym podniósł mnie i wniósł po schodach na piętro gdzie mam sypialnie i łazienkę. Posadził mnie na pralce i odkręcił ciepłą wodę wiedząc, że zawsze puszczam pierwszą wodę, a dopiero potem się rozbieram. Zdjął swoją koszulkę i podszedł do mnie. Delikatnie ściągnął moją bluzę, przez chwilę wlepiając wzrok w poranione ramiona. Widziałam jak zaciska szczękę i jak bardzo próbuję się powstrzymać przed wybuchem. Byłam mu wdzięczna, że nie zadaję żadnych pytań. Po kolei na ziemi lądowały części mojej garderoby,  aż w końcu siedziałam w samej bieliźnie. Ręka Sasuke powędrowała do zapięcia stanika, ale szybko go powstrzymałam. 

- Zostańmy w bieliźnie. - Przechylił głowę.

- Przecież już widziałem cię nago. - Opuściłam głowę, nie chcąc żeby Sasukę zobaczył dwa czerwone placki na moich policzkach.

- Proszę.

- Okej. - Postawił mnie na ziemi. - Wskakuj. - Powiedział zaraz po rozsunięciu drzwiczek. Posłusznie weszłam pod gorący strumień wody. Ciepło oblało całe moje ciało i  było mi tak dobrze. Czułam się jakby nic się nie stało, jakbym trwała dalej w moim starym życiu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam chłopaka który właśnie przymierza się do ściągnięcia majtek.

- Ty też zostań w bieliźnie. - Głośno westchnął i pokręcił głową. Władował się do kabiny i zasunął drzwiczki. 

- Chodź tutaj. - Dłońmi pokrytymi żelem pod prysznic jeździł po całym moim ciele. Delektując się tym miłym uczuciem zamknęłam oczy. 

To cię dzieję naprawdę czy to tylko sen?


We're A Moment, Remember About ThatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz