Rozdział 1

2.7K 134 25
                                    

Kręcąc kółka po brzegu szklanki cały czas myślałam o bukiecie róż, a dokładniej o tej malutkiej karteczce.  Czy naprawdę napisał ją Sasukę? Jeśli tak, to musiał być pod moim domem. Musiał być tak blisko. Tak blisko mnie. Odchyliłam głowę do tyłu próbując powstrzymać łzy. Powoli sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam skrawek różowego papieru. Trzęsącymi dłońmi rozwinęłam go i ponownie przeczytałam zawartość. Pomimo natychmiastowego zaciśnięcia pięści i wbicia zębów w pomalowane czerwoną pomadką usta, nie udało mi się powstrzymać pojedynczych  łez wydostających się z pod zaciśniętych powiek. Szybko je otarłam i ponownie spojrzałam na lekko pochylone literki. Każda była idealna, jakby wychodziły spod ręki kaligrafa. Tak, to z pewnością pismo Sasuke. Głośna muzyka skutecznie stłumiła cichy szloch, który wydostał się z mojego gardła, zupełnie niekontrolowanie. Ja już niczego nie kontroluje. Jak mogłam dopuścić do tego, żeby nawet idąc środkiem ulicy potrafić wybuchnąć płaczem? Przecież nie takie było założenie. Bez niego miało być lepiej, a jest jeszcze gorzej niż za pierwszym razem. Położyłam łokcie na stole po brzegi zastawionym jedzeniem i wplotłam palce we włosy. Ile jeszcze czasu tak będzie? I co miały oznaczać te kwiaty? Czy on chce się mną bawić? Znowu? Jak zwykle w mojej chorej głowie wyświetlił się najgorszy scenariusz przedstawiający porwanego, bądź zamordowanego Sasuke, którego oprawca chce zwabić głupią Sakurkę, po czym ją zabić. Czy to podchodzi już pod jakąś chorobę psychiczną? 

- Sakura! - Podskoczyłam na głos mojego imienia i jeszcze na wszelki wypadek przetarłam policzki. Przeczesując włosy podniosłam wzrok i spojrzałam na Kibe. - Co tu tak siedzisz sama? Przecież są twoje urodzi, trzeba się bawić! - Odsunął  krzesło i usiadł obok mnie kładąc  rękę na  moim ramieniu. 

- Nie czuję się dziś najlepiej, Kiba. 

- Aaa, rozumiem. To te dni? Jesteś pewna, że białe spodnie to był dobry pomysł? - Przysięgam, że moje oczy były w tym momencie większe od szklanki z whisky, którą trzymam w dłoniach. 

- Coo? 

- No wiesz co, komu jak komu ale medic-ninja tego chyba nie muszę tłumaczyć.  - Lekko mną potrząsnął robiąc przy tym najgłupszy uśmiech na świecie.  Ale mimo tego jak żenująca była ta sytuacja, lekko się uśmiechnęłam. Za to uwielbiam Kibe. Potrafi sprawić, że człowiek się  uśmiechnie, chociaż na chwilę. - No ale nieważne. Naruto nam mówił o tym ogromnym bukiecie, który dostałaś. Ponoć nie był podpisany, jak myślisz od kogo może on być? - Zabawnie poruszył  brwiami. 

- Ja... - Nie wiedziałam co powiedzieć. 

- Ahh ten Neji nigdy nie da sobie spokoju, co? Nawet jak jest od ciebie o tyle kilometrów oddalony.  Bo to od  niego no nie? - Już miałam potwierdzać jego słowa gdy on znowu zaczął gadać. -  A no tak, skąd możesz wiedzieć, przecież nie był podpisany. Ile ja wypiłem? - Zaśmiał się i chwycił butelkę wódki. - No ale jeszcze jeden za zdrowie mojej przyjaciółeczki nie zaszkodzi. To co, po maluchu? - Patrząc jak kieliszek wypełnia się przezroczystą cieczą oblizałam usta.

- Po maluchu. 


         Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Zaróżowiałe od alkoholu policzki, resztki pomadki na ustach wyglądających jak sama konturówka, lekko rozczochrane włosy i jakiś ogromny siniak na ramieniu.

- Ja pierdole jak ja wglądam. Zawsze byłam taka brzydka? - Powiedziałam przybliżając się do lustra i wpatrując się w swoje źrenice. - Chyba zmyję tą pomadkę. - Odkręciłam kran i nachylając się zaczęłam zmywać czerwone resztki.  Po omacku złapałam papierowy ręcznik i wytarłam usta. Podniosłam się i chciałam spojrzeć w lustro czy  na pewno wszystko domyłam, ale szyba była cała zaparowana, a na środku pochyłymi literami było napisane: 


Wyglądasz pięknie. Nie płacz więcej, skarbie.


Przez jeszcze parę  sekund wpatrywałam się w symetryczne "S" pod tekstem,  gdy zdałam sobie sprawę kto to napisał. Momentalnie się odwróciłam, ale nikogo nie było. Szybko sprawdziłam wszystkie kabiny i mały schowek znajdujący się tutaj, ale nikogo  nie było. Trzęsącą się dłonią zakryłam usta i ponownie spojrzałam na lustro. To się nie dzieję naprawdę.



We're A Moment, Remember About ThatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz