Rozdział 4

2K 114 5
                                    


- Sakura-chan! Błagam wyjdź już, szczać mi się chce! - Usłyszałam jak wali pięścią w drzwi. 

- Zamknij się Naruto! - Odkrzyknęłam wpatrując się w lustro i wklepując krem pod oczy na moje ogromne cienie, spowodowane nieprzespaną noc. Bo kto normalny wyspałby się w jednym łóżku z Naruto.

- No wiesz co! Już nigdy cię nie zaproszę! Masz to jak w banku Sakura-chan! - Cichy śmiech wydostał się z moich ust na słowa przyjaciele. Przecież doskonale wiem, że mogę tu przyjść o każdej porze dnia i nocy.

- Jak się nie chciało wcześniej wstać to teraz jest kara! Sikaj do kwiatka! - Spięłam włosy w wysoki kucyk i wypuściłam pojedyncze pasma, tak żeby wyglądał na lekko roztrzepany.  Słyszałam jeszcze jak zza drzwi chłopak marudzi coś tam o tym jakie to kobiety są złe, ale postanowiłam to zignorować podśpiewując się  pod nosem.  Gdy lekko podrasowałam swoją urodę i spróbowałam zakryć te nieszczęsne cienie, otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki.

- No nareszcie! - Blondyn szybko pobiegł do toalety nawet nie zamykając drzwi.

- Naruto ty świnio! Drzwi są po to żeby je zamykać , no kurwa! - W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech. Podeszłam do lodówki, ale po otworzeniu drzwiczek moim oczom ukazała się pustka. A nie sory, na ostatniej półce leżała stara marchewka. Westchnęłam.  Jak zwykle. Weszłam do łazienki, gdzie aktualnie chłopak stał pod prysznicem i zapukałam w szybkę kabiny.

- Co? - Zapytał wcierając szampon we włosy.

- Czekam w Ichiraku Ramen!

- Ohoho dobra! 


    Szłam zaludnionymi ulicami Konohy. Co  chwile z kimś się witając. Wszyscy są tacy mili i przyjaźni, do czasu gdy nie zniknę im z oczu i będą mogli obgadać mnie do koleżanki. Mówią, że jestem taka mądra, ale i jaka głupia równocześnie. W sumie mają rację, ale najwidoczniej nie wiedzą co to miłość. Miłość jest głupia i to  przez nią jest najwięcej problemów.  Kocham człowieka który mnie prześladuje, sprawia, że na samą myśl o tym, że dzisiejszą noc spędzę sama w domu, mam dreszcze. Z jednej strony mam twarde dowody, że to Sasuke, ale z drugiej mam serce. Serce, które twardo twierdzi, że przecież zna Sasuke, tego  prawdziwego. 

- Sasuke. - Szepnęłam. 

- Co się dzieje? - Zapytał od razu. Przekręciłam się twarzą do chłopaka, który teraz intensywnie skanował moją twarz. 

- Nie mogę spać. - Wymruczałam ze skwaszoną miną.

- To wiem, tak się wiercisz, że mnie obudziłaś. - Odpowiedział patrząc mi w oczy.

- Przepraszam. 

- Nic się nie stało, dlaczego nie możesz spać? - Wzruszyłam ramionami.

- Sama nie wiem. Chyba jestem za bardzo podekscytowana tym, że jutro będę w wiosce. Jak tylko zamykam oczy, wyobrażam sobie co jutro zrobię i nie mogę przestać. - Zmarszczyłam  brwi.  Chłopak przez chwilę patrzył jeszcze na mnie, dokładnie skanując moją twarz, co mnie trochę speszyło i zakryłam się kołdrą aż do policzków. 

- Chodź. - Powiedział odchylając lewe ramie i wpuszczając mnie do środka. Ułożył mnie na klatce, głowę kładąc idealnie w miejscu serca. Swoją dużą dłoń położył na mojej głowie, zakrywając ucho i lekko gładząc włosy. Jedyne co słyszałam, to bicie serca Sasuke i to podziałało jak najlepszy lek uspokajający.


Obiecałam sobie, że  nie będę wracała do tych wspomnień, ale po wczorajszej sytuacji jest to bardzo trudne. Mokre łzy rozbiły się o chodnik, a ja jeszcze bardziej spuściłam głowę, tak aby nikt nie zobaczył, że Sakura Haruno płacze. Gdy nagle moja głowa odbiła się od czegoś twardego. Oszołomiona podniosłam głowę.

- Najmocniej przepraszam, na prawdę nie chciałem. - Przełknęłam ślinę słysząc z czyich ust one wypływają. Dobrze znałam ten głos. - Sakura? - Spojrzałam w jego oczy i znieruchomiałam. - Płaczesz? - Zapytał łapiąc mój podbródek i dokładniej przyglądając się moim oczom.

- Kiedy wróciłeś? - Wyszeptałam patrząc w jego białe oczy.

We're A Moment, Remember About ThatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz