Szczerze nie chciałam dalej o tym mówić. Miałam dość tego tematu conajmniej na tydzień. Jednak wiedziałam, że to tylko czcze marzenia. Jak nie policja, to znajomi. Czułam, że nie ucieknę od tego jeszcze przez jakiś czas.

- Jesteś naprawdę dzielna Rache - Adam uśmiechnął się do mnie. Powiedział dokładnie to, co potrzebowałam usłyszeć. - Nie myślmy już o tym dobrze? Powiedz mi lepiej co u ciebie. Słyszałem, że teraz ty i Amber jesteście parą?

Poczułam jak oblewa mnie rumieniec. Przed rodzicami byłam gotowa wykrzykiwać fakt, że mam teraz dziewczynę, ale przy innych, szczególnie przy Adamie jakoś przychodziło mi to z trudem. Zdobyłam się jedynie na twierdzące skinienie głowy i schowałam się za wielkim kubkiem kawy.

- Czy to znaczy, że teraz jesteś bi? - drążył dalej. Niby zawsze wiedział co powiedzieć, ale akurat wtedy nie potrafił wyczuć, że zdecydowanie nie mam ochoty na rozmowę o moim życiu uczuciowym.

- Nie wiem Adam - odpowiedziałam szczerze.

- Z czasów, które ja pamiętam byłaś bardzo hetero - przybrał ten swój głupi uśmieszek, przez który miękły mi kolana odkąd miałam 16 lat. - Kiedy wytężę pamięć, przypominam sobie sytuacje, w których twoja seksualność nigdy nie stawiałaby wątpliwości - na pewno zauważył, że jeszcze bardziej się zaczerwieniłam, bo uśmiechnął się szerzej i przymknął oczy. - O tak, a pamiętasz kiedy... - zerwałam się z krzesła i zakryłam mu usta ręką. Nie miałam pojęcia o czym chciał powiedzieć, ale żadna z pojawiających się w mojej głowie opcji, nie była odpowiednia do głośnego wspominania w kawiarni. Adam jedynie szerzej się uśmiechnął i bez słowa sięgnął po swoją filiżankę.

***

Nawet nie zauważyłam kiedy zdążył minąć ten czas, ale wkrótce zaczęło zachodzić słońce. Po wyjściu z kawiarni zrobiliśmy parę ładnych kilometrów spacerując po Nowym Jorku. Adam kupił mi po drodze falafela, a sobie precla. Doszliśmy do Central Parku idealnie trafiając z czasem, by mieć widok na pięknie różowiejące niebo.

- A może to ty opowiesz mi o swoim życiu uczuciowym? Jakieś nowości od naszego zerwania? - powiedziałam gdy siedliśmy na ławce. Byłam ciekawa tego czy był bardzo samotny odkąd zniknęłam z jego życia. 

Kiedy mieliśmy 17 lat przeżyliśmy nasz pierwszy raz i był on pierwszy dla nas obojga, to wiedziałam na pewno.  Adam był moim jedynym partnerem, ale wychodziło na to, że on sam miał znacznie dłuższą listę kochanek. Chciałam wiedzieć czy zawsze mnie zdradzał. Oczywiście z czystej ciekawości, nasza relacja była przecież już czysto platoniczna. Wbrew temu co sugerowało moje ciało, momentami zbyt mocno reagując na jego bliskość.

- Co masz na myśli? - spytał przełykając ostatni kęs precla. Trzeciego już, ku woli ścisłości.

- No wiesz. Ty mnie wypytujesz o... - moją dziewczynę? - o Amber, więc ja też bym chciała wiedzieć jak z twoimi podbojami wśród kobiet. Albo raczej kiedy zacząłeś je miewać mimo związku ze mną - starałam się być stanowcza ale jednocześnie nonszalancka. Jakby wcale, nie męczyły mnie myśli czy gdy przychodziłam do jego mieszkania i czułam się jak u siebie, parę godzin wcześniej on nie posuwał tam jakiejś laski. W tym samym łóżku gdzie zwykliśmy rozmawiać o imieniu dla naszego przyszłego psa czy, płota przed naszym domem albo liczbą dzieci.

- Rachel, przecież wiesz, że tak nie było - Adam wydawał się być gotowy na tego typu rozmowę, ponieważ w ogóle nie wyczuwałam od niego spięcia. Jedynie smutek i sympatię. - Byłaś moją prawdziwą miłością. Naprawdę cię kochałem i kochałem nasz związek. Tamto to było tylko potknięcie, efekt alkoholu, wyginających się w klubie półnagich lasek no i faktu, że... - trochę się speszył i spojrzał przed siebie. - no wiesz, byłem trochę  samotny. Wtedy cały czas się uczyłaś, nigdy nie miałaś dla mnie czasu no i wiesz... - już nabierałam powietrza żeby zacząć wywód o tym, że to najgorsza wymówka na zdradę, jaką słyszałam, gdy uprzedził mnie i uciszył ruchem dłoni - wiem, że brzmi to beznadziejnie i żałośnie. I uwierz mi, tak właśnie się czuję. Beznadziejny i żałosny - Adam złapał się za pierś, podkreślając, że wszystko co mówi płynie prosto z jego serca. Odwrócił się do mnie i przepraszająco na mnie spojrzał, po czym chwycił obie moje dłonie i je pocałował. Mały gest, ale nie mogłam powstrzymać dreszczu, który przebiegł mi po plecach. - Nie ma dnia żebym nie żałował tego, że wszystko spieprzyłem, albo żebym nie czuł do siebie odrazy. Rachel, ja myślę, że już nigdy nie będę potrafił nikogo pokochać poza tobą. Myślę, że jesteśmy sobie przeznaczeni, czułem to od pierwszej randki, kiedy onieśmieliłaś mnie swoją inteligencją, poczuciem humoru, ambicją, chęcią życia.

Nic już nie ogarniamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz