Koty

325 18 3
                                    

Carlisle :

Gdy muzyka dobiegła końca i na piętrze zapanowała cisza, złapałem Esme w talii, a następnie zaniosłem ją na na kanapę, po czym włączyłem świąteczny film o miłości. Moja ukochana jeszcze nigdy go nie oglądała, co mnie zaskoczyło , bo był dość znany. Usiadłem koło kobiety , a Anielica oparła  głowę o moje ramię, zacząłem ją głaskać po brązowych włosach. Patrzyła jak zahipnotyzowana na ekran telewizora. Wiedziałem, że " To właśnie miłość" jej się spodoba. Był to film, szczególnie dla osób wrażliwych, a moja ukochana niewątpliwie była romantyczką. Ja także obserwowałem przebieg akcji, jednak kątem oka obserwowałem piękną twarz Anielicy.
Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Cały czas byliśmy przytuleni. Gdy na nią patrzyłem, wydawała się taka delikatna. Mimo, że mieszkamy razem kilka miesięcy, to kocham ją jak byśmy znali się co najmniej parę lat. Ona jak na zawołanie, oderwała się od filmu i spojrzała na mnie. Wyciągnęła rękę i z czułością pogłaskała mnie po policzku. Gdy cicho westchnąłem z tej miłej pieszczoty, zachichotała i zmierzwiła mi włosy.
- O nie! To nie może jej ujść na sucho - pomyślałem i zaśmiałem się w duchu.
Chwyciłem małą poduszkę i rzuciłem  w jej brzuch. Esme śmiała się wniebogłosy. Tak właśnie zaczęliśmy bitwę. Skakaliśmy jak dzieci, po całym salonie i celowaliśmy nawzajem w swoje ciała. Nagle Esme zniknęła. Musiała się gdzieś schować. Obszedłem kanapę i znikąd wyleciała poduszka, która z plaskiem wylądowała na mojej twarzy. Nadal nie widziałem ukochanej, ale usłyszałem jej zduszony śmiech. Poszedłem w tamtym kierunku i ujrzałem ją, wciśniętą pomiędzy stary  regał , a stolik na telewizor. Parsknąłem śmiechem i chwyciłem ją za ręce, aby pomóc jej wstać. Następnie  złapałem   w pasie i przerzuciłem sobie przez ramię. Była lekka jak piórko. Esme chichotała w najlepsze. Kiedy tak z nią chodziłem po pokoju, zdołała  ochłonąć. Posadziłem ją delikatnie na fotelu . Film dawno dobiegł końca. Kobieta siedziała, wpatrując się we mnie. Chciałem jej powiedzieć raz jeszcze jak bardzo ją kocham, lecz usłyszałem na schodach nerwowe kroki Edwarda i Margaret. Skierowali się do salonu i stanęli w progu.
- Nie chcemy, państwu przeszkadzać - zaczęła dziewczyna - ale nie wiemy gdzie się podziała Clio. Nie widziałam jej od kilkunastu godzin, a ona nigdy nie opuszczała mnie na krok.
Esme podniosła się z kanapy i wyczułem, że ona także jest zdenerwowana.
- Ja też nie widziałam Scarlett od jakiegoś czasu. Przecież ona zawsze była w pobliżu - zauważyła .
- Kochani, spokojnie. Może niepotrzebnie się martwimy - starałem się uspokoić kobiety - zabierzmy się za przeszukiwanie domu, dopiero potem będziemy myśleć, gdzie mogły pójść, jeśli wyszły z domu - podsunąłem pomysł.
- Dobrze, my zajmiemy się dołem - oznajmił Edward.
- W takim razie, ja z Esme będziemy na górze.

Chwyciłem ukochaną za rękę i weszliśmy po schodach. Zaczęliśmy od pokoju syna. Przeszukaliśmy szafy i wszystkie zakamarki. Potem była łazienka. Sprawdziliśmy kosz na brudne ubrania, wannę oraz prysznic. Dziwiło nas, że nie czuliśmy zapachu zwierzaków.Poszliśmy do mojego gabinetu, a to, że był posprzątany przez Esme bardzo ułatwiło sprawę, jednak i tam nie było po nich śladu. Szukaliśmy w starych kartonach, szufladach, pomiędzy papierami, pod meblami. Następna była pralnia i suszarnia. Jednak rzadko kiedy, drzwi do niej były otwarte, więc koty nie powinny mieć do niej dostępu, jednak woleliśmy się upewnić. Rozgarnialiśmy sterty klamerek i rozrzucaliśmy ciuchy. Nadal nic. Moja Anielica robiła się coraz bardziej nerwowa. Ręce jej się trzęsły i mocno zbladła. Ostatnią opcją była jej sypialnia. Otworzyliśmy drzwi, ale na pierwszy rzut oka nikogo tam nie było. Bordowa pościel, była idealnie ułożona na wielkim łóżku, ubrania zgrabnie poskładane i powieszone w szafie. Gdy już mieliśmy wychodzić, przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Uklęknąłem i spojrzałem pod łóżko.
- Są! - wykrzyknąłem uradowany.
Pod łożem, przytulone do siebie spały w najlepsze dwie kotki. Na dźwięk mojego głosu zielone oczy otworzyły się  i zamrugały zaspane. Usłyszeli mnie także młodzi, bo po chwili przybiegli na górę i wparowali do sypialni. Wyciągnąłem rękę, po czym chwyciłem nadal śpiącą Clio. Jej właścicielka krzyknęła z radości i złapała obudzoną już  kotkę, a następnie mocno ją przytuliła i dokładnie wycałowała. Scarlett wyszła sama i od razu podeszła do Esme. Widziałem ulgę na twarzy mojej kobiety. Chwyciła kotkę w objęcia i szeptała jej do uszka czułe słówka. Podniosła się z Scar na rękach, chwyciła za kołnierzyk mojej koszuli i pocałowała mnie w usta. Margaret też do mnie podbiegła i podziękowała. Zakochani skierowali się do swojego pokoju, a my zostaliśmy w sypialni .
- Trochę to dziwne, nie sądzisz? Przecież Clio i Scarlett nigdy za sobą nie przepadały - oznajmiłem.
- No widzisz... Może i one znalazły wspólny język - rzekła Esme, na co Scar miauknęła  potakująco. Położyliśmy się na łóżku i odpoczywaliśmy w milczeniu. Obejmowałem ukochaną, a ona gładziła czarne futerko zwierzaka.
- Cieszę się, że cię mam, skarbie - usłyszałem jej szept.
-To było do mnie, czy do kotki? - spytałem rozbawiony.
-  A jak myślisz? Oczywiście, że mówiłam do Scarlett - odpowiedziała przekornie.
Zaśmiałem się pod nosem.
- Ja też cię kocham, najdroższa - rzekłem i pocałowałem Anielicę w policzek.
Leżeliśmy tak do kolejnego świtu.

Esme - Carlisle "Miłość na wieki..." Where stories live. Discover now