Wyjaśnienia

607 33 1
                                    

Carlisle :
Nareszcie otworzyła oczy! Jakie one piękne. Ta ich  urzekająca i tajemnicza czerwień. Jak każdy wampir po przemianie wyglądała inaczej. Zniknęły pieprzyki i inne znamiona  z ciała, skóra stała się blada, przez co wyglądała jak porcelana, rzęsy jeszcze bardziej się wydłużyły. Jedyną wadą przemiany, jaką zauważyłem to brak tych uroczych rumieńców na jej ślicznej twarzy. Rany po upadku z klifu także zniknęły, a jej dotąd pocharatane nogi znów były całe i zdrowe bez najmniejszego siniaka , czy zadrapania. Esme zamrugała kilka razy wpatrzona rozmarzonym wzrokiem w baldachim łóżka. Następnie jej spojrzenie skierowało się na mnie. Poczułem motyle w brzuchu. To uczucie było niesamowite. Tej pięknej kobiecie zdawało się, że jest w Niebie. Spytała o swojego synka, lecz wolałem nie rozwijać tego bolesnego tematu. Była taka urzekająca. W końcu wytłumaczyłem jej, że zmieniłem ją w wampira. Jak na razie nie miała do mnie żalu, że to zrobiłem, ale nie zdążyłem jej powiedzieć wszystkiego o naszym gatunku. Była wesoła, a ja nie chciałem tego tak szybko zmieniać. Zauważyłem, że skupiła się na wyostrzonych zmysłach i obserwuje przyrodę z wielkiego okna. Zaraz potem zauważyła, że ma na sobie tylko koszulę i zrobiła zakłopotaną minę. Mi też było trochę niezręcznie. Powiedziałem, że zaraz wrócę tylko kupię jej jakieś porządne ubrania. Podziękowała mi i obdarowała słodkim uśmiechem.
Wyszedłem z domu i pojechałem do miasta moim srebrnym Lamborghini. Postanowiłem, że kupię na razie trzy sukienki i jeden komplet od dresu, żeby Esme czuła się wygodnie. Ekspedientka w sklepie chętnie mi pomogła i już po chwili stałem przy kasie z czterema torbami na zakupy. Musiałem przyznać, że sukienki nawet mi się podobały, a jestem całkowicie pozbawiony dobrego gustu. Pierwsza z nich była zwykła. Biała z czarnym paseczkiem w talli. Druga wyglądała bardziej elegancko i wziąłem ją z myślą o romantycznej kolacji. Była do połowy uda, czerwona z małymi  błyszczącymi  diamencikami. Teraz idealnie pasowała do oczu Esme. Trzecia z nich była bardziej na jakieś spotkania towarzyskie. Niebieska, rozkloszowana u dołu. Nie zapomniałem o butach dla ukochanej dlatego w kolejnej torbie razem ze zwykłym dresem znajdowały się trzy pary  : klasyczne, czarne szpilki, kremowe baleriny i czarne botki na jesień. Wiedziałem, że to niewiele, ale nie chciałem kupować niewidomo ile , bo Esme mogła mnie uznać za rozrzutnego, albo ubrania nie przypadły by jej do gustu. Obiecałem, że gdy tylko opanuje żądze ludzkiej krwi, a jej oczy zrobią się złote, będzie mogła spędzać w sklepach tyle czasu ile będzie chciała.
Uznałem, że to tyle i pora wracać do domu. Po kilku minutach Lamborghini już stało w garażu, a ja zamierzałem do pokoju Esme. Zapukałem do drzwi, usłyszałem radosne "proszę" i otworzyłem je. Wsadziłem do środka głowę i ujrzałem anielicę ciasno owiniętą ręcznikiem. Wyglądała zjawiskowo ponętnie i kusząco. Musiałem chwilę poczekać, gdyż nie ufałem swojemu głosowi. W końcu Esme uśmiechnęła się jeszcze bardziej promiennie, a ja odzyskałem zdolność mówienia.
-Witaj, Esme. Już wróciłem. - wyciągnąłem zza pleców torby i wręczyłem je jej-  wiem, że jest tego mało, ale następnym razem sama coś sobie wybierzesz, obiecuję. - wpatrywała  się we mnie dużymi, karminowymi oczami  i już wiedziałem, że zrobiłem coś nie tak. Zamknąłem na chwilę oczy i poczułem uścisk na szyi. To Esme skoczyła na mnie z radości. Na swoim torsie poczułem pod warstwą białego ręcznika jej delikatne piersi i szczupły brzuch. Było mi zdecydowanie za gorąco. Po chwili Esme zachichotała i puściła moją szyję.
-Żartujesz sobie? Tak strasznie Ci dziękuję. Nie musiałeś tego robić - mówiła i gestykulowała, jednak nie z gniewu, a z radości.
-Cała przyjemność po mojej stronie. Gdy się przebierzesz chciałbym, abyś poznała mojego przyszywanego syna. Będziemy czekać na dole - oznajmiłem i wycofałem się z pokoju.

Esme :

On chyba żartuję. Te ubrania są cudowne, jeszcze nigdy nie miałam tak pięknych sukienek. Ubrałam białą, która idealnie podkreślała moją talię. Do tego dołączyłam eleganckie, czarne szpilki i uczesałam włosy. Chyba byłam gotowa. Zeszłam po schodach na dół i poczułam charakterystyczny, męski zapach Carlisle 'a. Podążyłam za nim i znalazłam się w ogromnym salonie, w którym za ściany robiły wielkie okna, przez co było niesamowicie jasno. Carlisle i inny młody chłopak z kasztanowymi włosami siedzieli w skórzanych fotelach. Patrzyli na mnie. Carlisle z czymś w rodzaju zachwytu. 
-Nie to niemożliwe. Nie schlebiaj sobie! - pomyślałam.
Ten młodszy wyglądał na 17 lat i przyglądał mi się z zainteresowaniem. Pomyślałam sobie, że wygląda bardzo miło i przyjaźnie.
-Miło mi to słyszeć, Esme. Ty także wydajesz się bardzo  przyjazna - stwierdził z uśmiechem na ustach.
- Skąd ty to... - zaczęłam
-Och, wybacz. Zapomniałem - wtrącił Carlisle - Edward umie czytać w myślach.
-Rozumiem - rzekłam - ale to co usłyszysz w mojej głowie zostanie między nami, dobrze?
-Oczywiście, nikt się niczego nie dowie -Edward powiedział to jak najbardziej poważnie i szczerze.

Carlisle miał minę jakby bardzo chciał usłyszeć moje myśli.

Esme - Carlisle "Miłość na wieki..." Where stories live. Discover now