-Jasne!
Zawody zbliżały się w magicznym tempie. Codzienne treningi zlewały się z obowiązkami szkolnymi. Bogu chwała, bo razem z siostrą nadążałyśmy za wszystkim. Wreszcie nadszedł ten moment. Podekscytowanie narastało w moim organizmie z każdą minutą. Oczywiście wpisałam siebie i Anitę na listę. Do startów została godzina. Właśnie miałam iść po klacz do boksu. Po drodze zatrzymała mnie Patka. Bez ostrzeżenia zaczęła mnie ciągnąć powtarzając ciągle „ Chodź szybko, no chodź". W końcu wyszarpnęłam rękę z jej stalowego uścisku.
-O co chodzi?!
-Nie ma was na liście startowej!
-Żartujesz sobie! Zapisałam nas razem! Moja mama przy tym była!
-Jakbym żartowała, to bym nie ciągnęła cię to wyjaśnić!
-Dobra, idę, ale szybko!
Pobiegłyśmy do miejsca zgłoszeń. Zaczęłam szukać moich danych. Nie było ich! Anity też! Nie rozumiałam co tu się dzieje. Wściekła poszłam w kierunku stajni.
-Anita!
-Ty jeszcze się nie przygotowałaś?
-Nie ma nas na liście startowej!
-Co?! Jak to?
-Nie ma! Po prostu!
Złość zalewała mnie od stóp do głów. Szybko wyczyściłam Kasztankę, osiodłałam i pojechałam w teren. Jazda w lesie trochę mnie uspokoiła i wtedy dotarło do mnie jaka byłam nieodpowiedzialna. Nie dość, że sama w terenie, to jeszcze wprowadziłam klacz w zdezorientowanie. Wracając zobaczyłam szukających Muszkieterek. Ewidentnie szukały mnie.
-Alice!
-Ktoś nas wypisał z listy! Ta osoba musiała być pełnoletnia. Ady i Julie odpadają. Kto mógł to zrobić?
-Słuchajcie... kto nie chciał żebyście startowały w zawodach?
-Hmm... no nie wiem... z dorosłych to... raczej nikt... chyba, że...
-Kara, co ty masz na myśli?
-Musimy coś wyjaśnić z kimś jak wrócimy do domu... - odpowiedziała tajemniczo.
Patka przejechała ładnie i zgrabnie swój parkur, ale nie zajęła miejsca na podium. Wróciłam z uroczą wredotą do domu. Od razu po ściągnięciu butów dziewczyna zabrała mnie do naszego pokoju.
-Ali, jestem prawie pewna kto nas wypisał z listy...
-Prawie robi dużą różnicę. – mruknęłam.
-Oh, przymknij się i słuchaj! Kto nie chciał, żebyś my znalazły stajnię tutaj, w Anglii? To zaczyna się układać w całość...
-Ty chyba nie mówisz o...
-Dziewczyny! Możecie zejść na dół?
-Jasne mamo! – odkrzyknęłam.
Zbiegłam ze schodów razem z siostrą. Mama czekała na nas w salonie. Siedziała dość sztywno. Czyli zbiera się na poważną rozmowę.
-Usiądźcie... muszę wam coś powiedzieć... to ja was wypisałam z listy...
-Mamo! Jak mogłaś?! – wstałam gwałtownie wykrzykując słowa.
-Alice, uspokój się... usiądź proszę... zrobiłam to dla waszego dobra...
-Dla naszego dobra?! Dobrze wiesz jak marzyłyśmy o zawodach! – tym razem wstała Anita.
-Ehh... dzieci... wy nie powinniście jeździć konno... wiecie jakie to niebezpieczne...
-Przeginasz! Przerabiałyśmy ten temat miliony razy, a ty dalej nie rozumiesz, że my to kochamy!
-Wy się zabijecie na tych koniach! Dobrze zrobiłam... tak jak te skoki u Ewy... - ostatnie słowa wyszeptała.
-Co?! – krzyknęłyśmy razem.
-Tak! Powiedziałam Ewie, żeby nie dawałaby wam skoków, a jak już to rzadko...
-Nie porzucę mojej pasji, bo TY sądzisz, że to nam szkodzi!
Pobiegłam do pokoju uprzednio trzaskając drzwiami.Anita kłóciła się z mamą jeszcze kilka dobrych minut, a ja wzięłam szybkiprysznic, umyłam ząbki, przebrałam się w piżamę i odpłynęłam do krainyMorfeusza.
[][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][]
Dum dum dum...
W końcu coś się wyjaśniło :D
~~Lirossa
YOU ARE READING
Love in saddle
Teen Fiction"Las palabras pueden mentir, pero ella lo miró a los ojos y supo que la amaba ..." ~~*~~ "Words could lie, but she looked into his eyes and knew she loved her ..." [][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][] Hej Czytelniku! Nie wiem co Cię sk...