Rozdział 20

9 1 0
                                    

Tego dnia nie chciałam spotkać ani Ady, ani Philipa.

Kolejnego dnia po lekcjach poszłam do stajni na swój trening. Galopując na Dratwie odpłynęłam myślami daleko. To był duży błąd. Tuż przy przeszkodzie klacz zrobiła wyłamanie, a ja poleciałam na piach. Ewa od razu do mnie podbiegła i przytrzymała Dratwę.

-Nic ci nie jest? Wszystko dobrze?

-Tak, chyba tak.

Gdy miałam postawić pierwszy krok zakręciło mi się w głowie. Instruktorka odprowadziła klaczkę do boksu, a mi pomogła Nati. Siedziałyśmy w stołówce patrząc na jazdę Patki. Poprosiłam ognistowłosą o wodę, którą w mig mi przyniosła. Po napiciu się cieczy przez chwilę było mi lepiej, ale wkrótce zaczęło mi się jeszcze bardziej kręcić w głowie.

Natka zadzwoniła po moją mamę, a potem razem z nią pojechałyśmy do szpitala. Lekarz nie stwierdził żadnych urazów. Powiedział, że jutro zawroty głowy ustąpią.

Po kilku dniach przesiedzianych w domu poszłam do mojej „ukochanej szkoły". Mijałam kolejne drzwi do klas aż usłyszałam pewną rozmowę.

-Myślisz, że jej się to spodoba?

-Spodoba się na pewno.

-Myślisz?

-Nie, ja to wiem...

W tym momencie kichnęłam. Moje „szczęście". Od razu pobiegłam do wnęki parę metrów ode mnie. Osobami, które rozmawiały okazał się dobrze znany mi okularnik i rycerz Anity.

W stadninie siedziałam do późnego wieczora. Pomogłam jeszcze Ewie nakarmić konie, a potem miałam iść do domu. Właśnie, miałam... Przechodząc sadem, który prowadził prosto do wyjścia z ośrodka, zobaczyłam pewnego blondyna. Niebieskooki siedział oparty o pień z głową w kolanach.

-Adam?

Nastolatek powoli podniósł głowę. Oczy miał podkrążone jakby nie spał kilka nocy. Z oczu zniknął ten blask, a wesołe iskierki utonęły w oceanie jego tęczówek.

-Co ci się stało?

-Ona mnie nienawidzi... spieprzyłem wszystko... jak mogłem...

Równie wolno mówiąc wstał i spojrzał nieprzytomnym wzrokiem w dal.

-To ty nie jesteś już z Amber?

-Okazała się jakąś chorą psychicznie dziewczyną, która chciała i w sumie rozbiła mój związek z Huncwotką. Teraz, po tym co powiedziałem Patce ona na pewno mnie nienawidzi... A na dodatek przyjechał on...

-Kto?

-No on... jej nowy chłopak, wyższy ode mnie również niebieskooki blondyn... chyba Adrian... w tej chwili nie mam już najmniejszych szans...

Niepewnie położyłam mu dłoń na ramieniu. Chwilę później wróciłam do domu, a w głowie miałam już plan jak odnowić „Padam"...

Następnego dnia wtajemniczyłam w ten plan chłopaków i dziewczyny. Chciałam pogadać z Huncwotką w jednej klasie, gdzie nikt nie zagląda. Ciemnowłosa usiadła na jednej z ławek a nogi oparła na krześle. Norma. Dla niepoznaki pogadałam z nią na różne tematy i wyszłam pod pretekstem korków z fizyki. Chwilkę po moim wyjściu do klasy wszedł nieświadomy Adaś, niby zaproszony przez Philipa i Alexa. Anita, która swoim urokiem osobistym i ciętym językiem zdobyła klucz do klasy przyczołgała się w samą porę. Szybko zatrzasnęłyśmy drzwi i zamknęłyśmy na kluczyk. W ułamku sekundy dobiegły do nas krzyki Huncwotki i Adama. Jednak kiedy oboje zrozumieli, że to nic nie da, próbowali wywarzyć drzwi. No niestety, to nie podziałało, bo razem z Anitą i chłopakami przyparliśmy drzwi od przeciwnej strony. Potem przez kilka minut była cisza, ale znając wybuchowy charakter obojga cisza szybko przerodziła się w istny huragan słowny. Ciężko było wychwycić jakieś całe zdania.

-Rzuciłeś mnie dla niej i myślisz, że ja jestem jakąś zabawką, która przyleci cię pocieszyć!

-Do jasnej cholery jestem świadomy tego co zrobiłem!

-Chyba to nie był dobry pomysł... oni się tam pozabijają... - szepnęłam.

-Wiesz co, może leć sobie do tego nowego chłopaka co?

-O czym ty mówisz?

-A ten, z którym chodziłaś po mieście, to kto? Może twój zaginiony brat? Przynajmniej jest lepszy ode mnie!

-To jest mój kuzyn idioto! Po za tym nie ma lepszego od ciebie, ale ty nie potrafisz tego zrozumieć!

Usłyszeliśmy huk, potem cisza. Przez głowę przeszły mi już najgorsze scenariusze. Szybko odblokowałam drzwi, ale dzięki Bogu żaden z moich czarnych wymysłów się nie spełnił. Nastolatkowie przytulali się, a na ich twarzach były uśmiechy. Huncwocia, zauważając, że nie są sami, odwróciła się do nas, odkleiła się od Adasia i podeszła do nas z morderczym wzrokiem.

-To wasza sprawka? – wysyczała mrużąc oczy.

-My... bo wiesz... wy... - zaczęłam plącząc się w słownictwie.

-Dziękuję... - uśmiechnęła się i przytuliła naszą czwórkę.

-Mam rozumieć, że Padam znowu istnieje? – zapytała moja ukochana siostrzyczka.

Ciemnooka odwróciła się do blondyna na chwilę, po czym powiedziała:

-Tak.

Oczywiście poszliśmy całą szóstką do koni. Osiodłałam wyczyszczoną Kasztankę i udałam się z nią i resztą muszkieterek na halę. Po porządnej rozgrzewce Ewa ustawiła nam mały parkur. Skoki na mojej ślicznej klaczy były cudowne. Nie mogłam się doczekać swoich pierwszych zawodów. Białe ogłowie, które idealnie komponowało się z białym czaprakiem, czarnym siodłem i owijkami, pięknie leżało na mojej perełce. Anita niczym zawodowiec przeskakiwała kolejne stacjonaty i koperty. Patka z gracją pokonywała murki, płotki i inne takie.

-Alice, Anita... może wystartowałybyście w zawodach mini LL? Są one dokładnie za dwa tygodnie.

-W sumie... czemu nie? Co ty na to siostrzyczko?

-Jasne!

[][][][][][][][][][][][][][][][][][][][]

Jest i 20!

Gorąco polecam opowieści pewnej kochanej osóbki : Essilora <3

~~Lirossa

Love in saddleWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu