Rozdział 15

14 1 0
                                    

Po paradzie!

W dzień przed paradą Huncwotka nocowała u nas.

-Ej bubusie te suknie są cudne! – pisnęła Siwa.

-Patka, a czy ty wiesz, że istnieją inne kolory oprócz czarnego? – zapytała Anita.

-Ale w ubiorze ubóstwiam czarny.

Około 24 poszłyśmy spać. Rankiem miałam cudowną pobudkę. Anita z Patką przyszły z wiadrem wody. Dalej chyba nie musze opowiadać. Wstałam mokra, ale z dobrym humorem.

Ok. 7:30 krzątałyśmy się po stajni. Szłam z padoku, gdy zobaczyłam śmieszną scenę. Moje ukochane wariatki zrobiły z Alexa i Adama konie. Chłopcy galopowali z dziewczynami na plecach, a ja płakałam ze śmiechu. Nagle „wierzchowce" zaczęły pędzić na mnie. Dalej płacząc ze śmiechu uciekłam na padok. Adam i Alex próbując przeskoczyć bramkę nie zauważyli sznurka nad nią. Cała 4 upadła z wielkim hukiem. Niech dziękują Aslanowi, że nie było tam błota. Jeszcze przez chwile wszyscy tarzaliśmy się po czystej trawie ze śmiechu. Po naszej głupawce poszliśmy do naszych skarbów. Wokół ratuszu mieliśmy się stawić na 9:30. Czyli do wykorzystania została nam godzina. Podeszłam do Kasztanki i dokładnie ją wyczyściłam. Pobiegłam po piękne czarne siodło, biały czaprak, czarne ogłowie i białe owijki. Po 30 minutach Kasztanka była gotowa. Spojrzałam na boksy Patki i Anity. Torniś i Angel mieli takie same komplety. Jedyne co nas różniło w ubiorze to, że moja klacz miała czarne nausznice a ogiery dziewczyn białe jak śnieg.

O równej 9:30 zaczęła się uroczystość. Nie zwracałam za bardzo uwagi na przemowy. Gdy zaczęła się parada pośród tłumu mignęła mi znajoma twarz. Osobiście uważałam, że było nudno. Wróciliśmy do stadniny ok. 11. Wychodząc z boksu nie mogłam uwierzyć kogo zobaczyłam.

-Natalie?! Co ty tu robisz?

-Będę tu jeździć!

-To fantastycznie!

Od naszego ostatniego spotkania bardzo się zmieniła. Włosy stały się ogniste, na oczach miała szafirowe soczewki, kolczyk w wardze, mocno pomalowane oczy.

-Nati! – krzyknęły za moimi plecami dziewczyny.

-Jak ty się zmieniłaś! – pisnęła Huncwotka.

-Chłopcy chodźcie tu! – krzyknęła Anita.

-To jest Adam, chłopak Patki, a ten drugi to Alex, przyszły ukochany Anity.

-Ej! To nie jest mój ukochany! – odparła zarumieniona Anita.

-Taa, ja też tak mówiłam! – wydusiła śmiejąca się Pat.

Przez kilka tygodni Natalie zaklimatyzowała się w stadninie. Jak najczęściej unikałam Philipa, Ady i Julie. Skoki na Kasztance szły mi coraz lepiej, zresztą Anicie i Patce także. Jednak co dobre, to się szybko kończy. Trzeba wrócić na ziemię i treningi. Jak zawsze miałyśmy je we trzy. Natalie pomagała Ewie w przygotowaniach do ogniska. Alex i Adam sprzątali boksy koni. Po udanym treningu odprowadziłyśmy klacze do świeżo uprzątniętych boksów.

Około 21 wszyscy uczestnicy zebrali się na placu przed stajnią.

-Jedziemy na polanę za rzeczką, tam jest już wszystko przygotowane. Także zbierać konie i jedziemy! – oznajmiła Kapitan Bonny.


[][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][]

Rozdział opóźniony z powodu braku internetu... wybaczcie c:

~~Lirossa

Love in saddleWhere stories live. Discover now